Dzielimy z nimi 96 proc. genomu. Tak wiele, a jednocześnie za mało, byśmy my, ludzie, mogli traktować człekokształtne małpy po partnersku. Od dawna naukowcy zastanawiali się, gdzie tkwi przyczyna ogromnej różnicy między naszymi gatunkami. – Największe pytanie brzmi: co leży u molekularnej podstawy bycia człowiekiem? – podsumowuje David Kingsley, profesor biologii rozwoju z Uniwersytetu Stanforda. Jego zespołowi udało się znaleźć na nie odpowiedź.
Sekret człowieczeństwa kryje się w utracie przez Homo sapiens w procesie ewolucji pewnych fragmentów DNA – dowiedli amerykańscy badacze, o czym informuje „Nature". Sami naukowcy byli swoim odkryciem zaskoczeni. Jeszcze do niedawna sądzono, że przewaga ludzi nad innymi gatunkami polega raczej na dodatkowym wyposażeniu genetycznym niż na ubytku. A tu taka niespodzianka. Mało tego – niejedyna. Okazało się, że zidentyfikowane różnice nie kryją się w samych genach, ale w części DNA, która odpowiada za ich ekspresję.
Szukając odpowiedzi na pytania nurtujące ludzi nauki, prof. Kingsley i jego koledzy porównali ze sobą materiał genetyczny człowieka i szympansa, który jest najbliższym ewolucyjnym krewnym Homo sapiens. Choć nasze drogi rozeszły się siedem milionów lat temu, to wciąż wiele nas łączy. Potwierdziły to wcześniejsze badania polegające na zsekwencjonowaniu genomu obu gatunków, co się udało w 2001 i 2005 roku.
W walce o seks
W rezultacie naukowcy odkryli miliony różnic. Zawęzili je jednak do zbioru 510 segmentów DNA. Podczas gdy na próżno szukać ich u Homo sapiens, to występują u wielu zwierząt, włączając w to szympansy. Z racji tego, że się tak świetnie zachowały, można przypuszczać, iż nie należą do tzw. śmieciowego DNA. Uczeni założyli, że skoro brakuje ich u ludzi, to właśnie w nich kryje się sekret unikalności naszego gatunku.
– Wyzwaniem było dopasowanie różnic między genomami do różnic pomiędzy gatunkami – przyznaje współautor badań Gill Bejerano, profesor genetyki i biologii rozwoju z Uniwersytetu Stanforda. Po dokładniejszej analizie okazało się, że z 510 miejsc tylko jedno należało do genu kodującego białko. Reszta dotyczyła obszarów w DNA, których rola polega na regulowaniu ekspresji genów, a więc zwiększaniu lub zmniejszaniu ich aktywności.