Jego wyobraźnię organizuje szwedzka przyroda ze wzburzonym morzem, wyspą, lasem czy jeziorem. Jest to pejzaż szarostalowy, stonowany, ale nie smutny. Tranströmer nie jest człowiekiem miasta, jak większość współczesnych poetów. W jego wierszach nawet ludzie i ich budowle wtapiają się w naturę. Gwałtowna przyroda jest przyjazna człowiekowi. Kiedy Poeta zagląda pod podszewkę świata – staje w bezruchu. Za to świat jawy, słońca i przyrody znajduje się w nieustannym ruchu i gwarze, jak przypływ i odpływ morza.

Ciemność – ta, która jest w człowieku, i ta, która jest udziałem człowieka Północy – nie przeraża, bo udziela się nam spokój i pogoda poety. W jego wierszach jest ustawiczne przechodzenie od jawy do snu, od życia do śmierci, ale na progu światła i ciemności jest radość spotkania. Poeta prowadzi nas na skraju cienia, abyśmy mogli wytropić ślady Boga znajdującego się "blisko", chociaż nikt nie zna jego adresu.

Józef Maria Ruszar, wydawca  i redaktor wyboru wierszy Tranströmera "Podsłuchany horyzont", 2006