Gdy dorosłego lub dziecko raz po raz dopadają ataki kichania, swędzenia, łzawienia, a osuszanie oczu, wycieranie nosa i drapanie nic nie pomaga, nie warto się łudzić, należy spojrzeć prawdzie w oczy – to alergia. Cierpi na nią co czwarty dorosły i co trzecie dziecko w Unii Europejskiej, liczba chorych podwaja się średnio co dziesięć lat.
Jest kilka teorii tłumaczących przyczyny. Większość lekarzy uznaje za prawdziwą tzw. teorię higieniczną – według niej wskutek ciągłego dbania o czystość niszczone są bakterie, do walki z którymi przystosowany jest układ odpornościowy człowieka. „W krajach rozwiniętych, uprzemysłowionych, w których ludzie przyzwyczajeni są do higienicznych warunków życia, obserwujemy wzrost zachorowań na alergie. Natomiast w krajach słabo rozwiniętych, zacofanych, zachorowalność na alergie jest niska" – to jest opinia jednego z najwybitniejszych alergologów, prof. Edwarda Zawiszy z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Problem ten badali ostatnio belgijscy naukowcy z Uniwersytetu w Gandawie. Odkryli zależność między kurzem w wiejskich zagrodach a odpornością na alergie i astmę. Poddawali młode myszy działaniu kurzu pochodzącego z farm w Niemczech i Szwajcarii. Okazało się, że uodporniły się one na roztocza, które są najczęstszym powodem alergii u ludzi.
– Białko A20 sprawia, że śluzówka wyściełająca drogi oddechowe reaguje w minimalnym stopniu na pył i kurz, czyli na alergeny, zwłaszcza na roztocza. Organizm ludzki wytwarza to białko w naturalny sposób, gdy styka się z pyłem i kurzem – wyjaśnia kierujący zespołem prof. Bart Lambrecht.
Uzbrojeni w tę wiedzę naukowcy z Gandawy obserwowali grupę 2 tys. osób, które dorastały na wsi. Stwierdzili, że większość z nich nie ma skłonności do astmy i alergii. U pozostałych, wykazujących taką skłonność, naukowcy stwierdzili niedostateczną ilość białka A20 lub jego zmutowaną postać.
Nad alergią pochylili się także amerykańscy badacze z Johns Hopkins University. Obserwowali ponad pół tysiąca dzieci. Ustalili, że te mieszkające w dużych miastach częściej są uczulone na mleko i jaja niż ich wiejscy rówieśnicy.
W Polsce prof. Marek Kowalski z Kliniki Immunologii, Reumatologii i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi badał alergie wśród dzieci mieszkających w tym mieście i poza nim. Okazało się, że 17 proc. łódzkich dzieci cierpi na alergie, ale tylko 2 proc. tych, które mieszkają w odległości 100 km od tego miasta.