Zimna fuzja – gorący temat

To najbardziej kontrowersyjny problem współczesnej nauki. Badacze wstydzą się przyznać, że nad nim pracowali

Publikacja: 23.03.2010 00:11

Swoje doświadczenia z zimną fuzją Fleischmann i Pons przeprowadzili w prostym laboratorium

Swoje doświadczenia z zimną fuzją Fleischmann i Pons przeprowadzili w prostym laboratorium

Foto: EAST NEWS

Zimna fuzja – uznana za humbug, przez lata synonim nierzetelności badaczy, wraca jako temat poważnej debaty naukowej.

Kiedy badacze Martin Fleischmann (z Uniwersytetu w Southampton) i Stanley Pons (z Uniwersytetu Utah), autorzy doświadczenia, byli wyklęci przez środowisko naukowe, eksperymenty według ich metody były nadal prowadzone. Wyniki uzyskane m.in. na japońskim Uniwersytecie Osaka, Uniwersytecie Kalifornijskim i w Narodowym Laboratorium Oak Ridge wykazały, że wkładanie zimnej fuzji między bajki jest być może przedwczesne.

[srodtytul]Koniec obiekcji [/srodtytul]

W 21. rocznicę ogłoszenia przez Ponsa i Fleischmanna wyników doświadczenia, podczas którego miało dojść do zimnej fuzji, Amerykańskie Towarzystwo Chemiczne (ACS) zorganizowało sympozjum „Technologie nowej energii”, w czasie którego poruszony został ten kontrowersyjny temat. Wystąpiło na nim blisko 50 mówców.

– Lata temu wielu naukowców obawiało się mówić o zimnej fuzji w debacie naukowej – powiedział dr Jan Marwan, jeden z organizatorów sympozjum, z berlińskiej firmy dr Marwan Chemie. – Teraz wielu badaczy nie ma już takich obiekcji i bierze udział w sympozjum ACS.

Niechęć środowiska naukowego do Fleischmanna i Ponsa spowodowała, że zamknęli swoje laboratorium i zniknęli z oficjalnej nauki. Ci, którzy zajmowali się tym zagadnieniem, nie używali nawet określenia „zimna fuzja”, ale „reakcja nuklearna o niskiej energii”. Dziś uczestnicy sympozjum chcą zrekompensować dwójce badaczy lata odrzucenia i na ich cześć nazwać zjawisko mianem efektu Fleischmanna – Ponsa.

– To pole nauki jest na nowo uprawiane, wysiłki naukowców są interesujące i sugerują, że zimna fuzja rzeczywiście istnieje – powiedział dr Marwan. Dodał, że liczba uczestników sympozjów od 2007 roku powiększyła się czterokrotnie.

Wśród autorów referatów wygłoszonych podczas sympozjum jest m.in. dr George Miley, który proponuje nowy typ baterii opartej na zjawisku zimnej fuzji. Dr Vladimir Wysotskii zaprezentował eksperyment dowodzący, że niektóre bakterie wykorzystują to zjawisko do wytwarzania energii. Dr Melvin Miles zaproponował zestaw niedrogich instrumentów do badania zjawisk zachodzących podczas zimnej fuzji. Dr Peter Hagelstein opisał teoretyczne modele, które wyjaśniają powstawanie energii w podobnych eksperymentach, a dr Xing Zhong udowodnił, że zimna fuzja może zachodzić bez promieniowania jądrowego.

[wyimek]Wysiłki naukowców są interesujące i sugerują, że zimna fuzja rzeczywiście istnieje – mówi dr Jan Marwan[/wyimek]

Fleischmann i Pons ogłosili dokładnie 21 lat temu, 23 marca 1989 r., opracowanie prostej metody, która pozwoliła na otrzymywanie taniej, bezpiecznej energii bez odpadów. Naukowcy poinformowali, że udało im się przeprowadzić ograniczoną reakcję termojądrową (syntezę jądrową) w temperaturze rzędu kilkudziesięciu stopni Celsjusza.

Po ogłoszeniu odkrycia zimna fuzja stała się tematem numer jeden nie tylko prasy naukowej, ale także popularnej. Zespoły naukowców rzuciły się do pracy, aby powtórzyć doświadczenie wynalazców metody. Ich entuzjazm szybko opadł, kiedy się okazało, że doświadczenia nie da się powtórzyć.

[srodtytul]Skąd to ciepło[/srodtytul]

Duetowi Fleischmann i Pons udowodniono bardzo szybko pomyłki w pomiarach energii i rejestrowaniu neutronów – produktów rzekomej zimnej fuzji. Koncepcja tej metody została skrytykowana w najpoważniejszych pismach naukowych, m.in. w prestiżowym „Nature”. Gwóźdź do trumny naukowej teorii zimnej fuzji wbił amerykański Departament Energii, którego eksperci uznali reakcję jądrową zachodzącą w temperaturze pokojowej za niemożliwą.

Naukowcy zostali wyśmiani, a metoda zimnej fuzji uznana za synonim naukowej nierzetelności.

Mimo ponad 20 lat, jakie upłynęły od doświadczenia Fleischmanna i Ponsa, zimna fuzja nie uczyniła żadnej rewolucji energetycznej. Doświadczenia prowadzone były także w Polsce, ale nie przyniosły żadnych rewelacyjnych wyników. Ci, którzy ich dokonali, nie chcą się do tego przyznać.

– To, co zostało zaprezentowane na sympozjum ACS, trąci myszą i nie warto się tym interesować. Nie ma żadnego dowodu na to, że zachodzi tam jakaś synteza jądrowa. Energia, jaką uzyskali Fleischmann i Pons, była wynikiem jakiegoś zjawiska chemicznego, które nie zostało dotychczas wyjaśnione – powiedział „Rz” polski fizyk, pragnący jednak zachować anonimowość. Dlaczego? Nie wiadomo, może się jednak kiedyś okazać, że zwolennicy efektu Fleischmanna – Ponsa mieli jednak rację?

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: [mail=k.urbanski@rp.pl]k.urbanski@rp.pl[/mail]

Zimna fuzja – uznana za humbug, przez lata synonim nierzetelności badaczy, wraca jako temat poważnej debaty naukowej.

Kiedy badacze Martin Fleischmann (z Uniwersytetu w Southampton) i Stanley Pons (z Uniwersytetu Utah), autorzy doświadczenia, byli wyklęci przez środowisko naukowe, eksperymenty według ich metody były nadal prowadzone. Wyniki uzyskane m.in. na japońskim Uniwersytecie Osaka, Uniwersytecie Kalifornijskim i w Narodowym Laboratorium Oak Ridge wykazały, że wkładanie zimnej fuzji między bajki jest być może przedwczesne.

Pozostało 89% artykułu
Nauka
Dieta ketogeniczna może powodować starzenie. Niepokojące wyniki badań na myszach
Nauka
Człowiek poznał kolejną tajemnicę orangutana. Naczelny potrafi się leczyć
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?