Przeszczep chrząstki to bardzo skuteczna, ale i droga metoda leczenia. Dlatego największą przyszłość ma w terapii ludzi młodych, którzy ulegli wypadkom. Nadzieją na skuteczne zapobieganie chorobie jest preparat uzyskiwany z owoców dzikiej róży. Jego rola w leczeniu i zapobieganiu tej dolegliwości była jednym z głównych tematów kongresu Osteoarthritis Research Society International (OARSI) w Fort Lauderdale w USA.
Na chorobę zwyrodnieniową stawów cierpi dziesięć procent ludności świata. W Polsce jest jeszcze gorzej, dotyka ona co piątego mieszkańca naszego kraju. Choroba może dotknąć każdego z nas, choć nie każdy jest na nią skazany.
Wśród wielu przyczyn choroby zwyrodnieniowej stawów za najważniejsze naukowcy uznają przeciążenie ich z powodu nadwagi, intensywnego uprawiania sportu, a także ze względu na postępujący wiek. W miarę upływu lat dochodzi do zużycia chrząstki stawowej, pojawia się stan zapalny, a powierzchnia stawu staje się nierówna. Pojawia się obrzęk i ból, maleje ruchomość. Choroba najczęściej atakuje stawy biodrowe, kolanowe, kręgosłupa i palców rąk.
Bajkowa historia
Odkrycie preparatu z dzikiej róży bardziej przypomina bajkę niż prawdziwą historię. Aktywne działanie przeciwzapalne zostało odkryte przypadkiem. O działaniu substancji pierwszy przekonał się duński rolnik z wyspy Langeland Erik Hansen cierpiący na zwyrodnienie stawów. Marmolada z owoców dzikich róż porastających wyspę okazała się znakomitym lekarstwem na jego dolegliwości. Działanie preparatu było zaskakujące, zwłaszcza że od wieków w Europie używane są w kuchni wyroby z dzikiej róży. Kluczowa okazała się niezbyt wysoka temperatura, która rolnik zastosował do produkcji swojego dżemu. Farmer zbudował suszarnię, w której suszył owoce w niskiej temperaturze. Skonstruował nawet specjalną maszynę do usuwania włosków z nasion, aby nie drażniły gardła. Tak uzyskiwał proszek, z którego robił leczniczy dżem.