Góry lodowe wciąż groźne dla statków

Sto lat po katastrofie „Titanica" góry lodowe pozostają niebezpieczne. Wciąż zderzają się z nimi statki

Aktualizacja: 10.04.2012 18:58 Publikacja: 10.04.2012 18:57

23 listopada 2007 roku statek „Explorer” zderzył się z górą lodową koło Szetlandów Południowych. Ura

23 listopada 2007 roku statek „Explorer” zderzył się z górą lodową koło Szetlandów Południowych. Uratowano 154 ludzi

Foto: Associated Press

Pomimo ogromnego postępu technicznego, jaki dokonał się od najsłynniejszej morskiej katastrofy, oko ludzkie nie przestało być najskuteczniejszym instrumentem do wykrywania pływających lodowych kolosów.

- Góry lodowe są obiektami ekstremalnie niebezpiecznymi, ponieważ dryfują, a wysokie fale czynią je niewidocznymi. Maskują je tak skutecznie, że nie widać ich na radarach - wyjaśnia Michael Hicks z północnoamerykańskiej organizacji IIP - International Ice Patrol.

Dr Brian Hill, specjalista z kanadyjskiej Conseil National de la Recherche, wyjaśnia, że w ostatniej dekadzie notuje się średnio rocznie dwie kolizje statków z górami lodowymi. Oznacza to, że obecnie prawdopodobieństwo uderzenia statku o górę lodową wynosi 1 do 2000. W kwietniu 1912 roku, gdy najnowocześniejszy pasażerski parowiec świata szedł na dno, prawdopodobieństwo takie było dwukrotnie większe.

Z informacji zgromadzonych w bazie danych Conseil National de la Recherche wynika, że od 1913 roku liczba kolizji statków z górami lodowymi systematycznie maleje. Na przykład w pierwszych 25 latach po katastrofie „Titanica" 170 statków uderzyło w górę lodową, czyli, statystycznie, 6,8 rocznie. W ćwierćwieczu 1980 - 2005 było tylko 57 kolizji, 2,3 rocznie.

Organizacja International Ice Patrol została powołana do życia w 1913 roku. Zajmuje się śledzeniem gór lodowych na północno-wschodnim Atlantyku, na obszarze blisko 2 mln km kw., w rejonie Nowej Ziemi i Labradoru, gdzie pojawiają się góry oderwane od Grenlandii.

IIP nie ogranicza się do monitorowania gór lodowych, sięga po wszelkie dostępne środki, aby likwidować to zagrożenie. Zestawienie tych prób świadczy zarówno o determinacji, jak i o ograniczonych możliwościach techniki. Próby malowania gór jaskrawą farbą czerwoną lub pomarańczową okazały się nieskuteczne. Farba szybko spływała wraz z topniejącą wierzchnią warstwą lodu. Umieszczanie na górach automatycznych nadajników radiowych okazało się pomysłem trudnym do zrealizowania, piloci samolotów lecących z prędkością 350 km/godz. gubili większość nadajników, opadały one na lód w złym miejscu i zsuwały się do morza.

W 1959 roku na górę szerokości 145 m i wysokości 70 m zrzucono 20 bomb 400-kilogramowych: - Odpadło z niej kilka małych kawałków - przypomina Michael Hicks. Ładunki materiału wybuchowego zdetonowane wewnątrz góry spowodowały, że zamiast jednej dużej nawigatorzy musieli śledzić wiele małych.

Zawodne okazały się nawet zdjęcia satelitarne. Nie można na nich odróżnić statków od gór na wzburzonym oceanie. Dlatego obecnie stosowana metoda, uważana za najskuteczniejszą, polega na lokalizowaniu na podstawie danych dostarczanych przez radary na pokładach samolotów, uzupełnianych obserwacjami dokonywanymi przez załogi statków pływających po „górzystych" akwenach.

Najsłynniejsza katastrofa morska

14 kwietnia 1912 roku o godz. 23.40 brytyjski transatlantyk „Titanic" należący do White Star Line rozpruł burtę o górę lodową podczas dziewiczego rejsu z Southampton do Nowego Jorku. Niespełna trzy godziny później poszedł na dno. Katastrofa pochłonęła 1514 ofiar, przeżyło ją 730 ludzi, mimo że w szalupach ratunkowych było miejsce dla ponad 1100 osób.

Statek miał dwie bliźniacze jednostki - „Olympic" i „Gigantic" - ale nazwę tego ostatniego po katastrofie zmieniono na mniej pretensjonalną - „Britannic". Statki te były wówczas najnowocześniejszymi na świecie, reklamowano je jako „niezatapialne".

Obecnie wrak spoczywa na głębokości 3800 m. Odnalazła go ekspedycja Roberta Ballarda 1 września 1985 r. Pierwsza wyprawa eksploracyjna do wraku miała miejsce w 1987 roku, potem było ich jeszcze sześć. Wydobyto z niego biżuterię, zastawę stołową, lampy, ubrania, rzeźby zdobiące salon i schody, megafon, który prawdopodobnie używany był w momencie katastrofy, a nawet ważący 17 ton fragment kadłuba.

Pomimo ogromnego postępu technicznego, jaki dokonał się od najsłynniejszej morskiej katastrofy, oko ludzkie nie przestało być najskuteczniejszym instrumentem do wykrywania pływających lodowych kolosów.

- Góry lodowe są obiektami ekstremalnie niebezpiecznymi, ponieważ dryfują, a wysokie fale czynią je niewidocznymi. Maskują je tak skutecznie, że nie widać ich na radarach - wyjaśnia Michael Hicks z północnoamerykańskiej organizacji IIP - International Ice Patrol.

Pozostało 89% artykułu
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nauka
Przełomowe ustalenia badaczy. Odkryto życie w najbardziej „niegościnnym” miejscu na Ziemi