Placówka ta specjalizuje się w badaniach nad ludzkim genomem, realizuje m. in. Human Genome Project. Większość ludzi zna swoich dziadków, potrafi wymienić pradziadków. Ale ile osób jest i było z nami spokrewnionych? Pięćset? Tysiąc? Zespół Yaniva Erlicha naszkicował drzewo, którego korzenie sięgają XV wieku. Wyniki tej pracy poznali uczestnicy dorocznej konferencji zorganizowanej w Bostonie przez Amerykańskie Towarzystwo Genetyki Człowieka.
Zespół Erlicha posłużył się 43 milionami profili genetycznych opublikowanych dotychczas przez Geni, sieć społecznościową drzew genealogicznych z Los Angeles. Badacze brali pod uwagę różne czynniki, między innymi więzy między ludźmi, długość życia, liczbę posiadanego potomstwa, migracje a nawet wygląd — na podstawie wielu fotografii.
Dzięki tym informacjom ustalono rodowody 13 milionów osób przez wiele pokoleń, od XV stulecia. Następnie zweryfikowano je w oparciu o unikalny chromosom Y i markery mitochondrialne. W ten sposób powstały mapy migracji rodzinnych i rodzinne drzewa genealogiczne.
- To niezmiernie ciekawe móc śledzić związki między wydarzeniami historycznymi a schematami rodzinnych migracji. Na przykład, wiadomo z podręczników, że żaglowiec „Mayflower" wyruszył 16 września 1620 roku z portu Plymouth ze 102 kolonistami i 30 członkami załogi, a do Ameryki dotarł 21 listopada, ale my to wydarzenie odczytujemy w sporządzonych schematach. Oczywiście, pokazując te zależności, nie ujawniamy konkretnych rodzin, aby zachować anonimowość. Uzyskane przez nas dane udostępnimy do badań naukowych, ale konkretne nazwiska rodowe nie są w nich niezbędne — wyjaśnia Yaniv Erlich.
Komentując wyniki tych badań, dr Nancy Cox, genetyk z University of Chicago powiedziała: — Autorzy tego gigantycznego drzewa genealogicznego z pewnością zdają sobie sprawę, że nie wszystkie uwzględnione przez nich dane są ścisłe. Ale już sama struktura drzewa, bez względu na szczegóły, może dostarczyć informacji o demografii i ekspansji terytorialnej. Informacje te można połączyć z danymi medycznymi i genetycznymi, które coraz więcej osób dobrowolnie udostępnia w publicznych bazach. Tak naprawdę dopiero zaczynamy się orientować, co mogą wnieść do naukowej wiedzy tego rodzaju rodowody.