Burzę rozpętała zapowiedź kanclerz Niemiec Angeli Merkel o planowanym przez rząd zakupie bazy osób, które ukryły przed niemieckim fiskusem swój majątek na kontach w Szwajcarii. Informacje zaoferował za 2,5 mln euro najprawdopodobniej pracownik instytucji, która pomagała Niemcom lokować pieniądze.
Temat, który poruszył naszych sąsiadów, nie jest obcy i polskim służbom skarbowym. Jak dowiedziała się „Rz”, kupowanie informacji nie jest niczym nowym. Głośno o tym jednak się nie mówi.
[srodtytul]Tajne źródła[/srodtytul]
– Korzystamy ze wszystkich dostępnych informacji i na pewno poczynilibyśmy starania, by takie dane zdobyć, ale tego nie można zdradzać, bo to tajemnica naszej pracy – powiedział „Rz” inspektor kontroli skarbowej. Nie chciał ujawnić żadnych szczegółów ani dotyczących sposobu pozyskiwania danych, ani źródeł ich pochodzenia. – Sposób zdobycia informacji jest największą tajemnicą służb. Musimy chronić swoje źródła – tłumaczy. I dodaje: – [b]To, że do opinii publicznej docierają tego typu informacje, źle świadczy o służbach. My zrobilibyśmy wszystko, aby na światło dzienne nie wyszły nawet wiadomości o tym, że takie dane staraliśmy się pozyskać. [/b]
Zapewnia, że choć skarbówka zdobywa wszystkie swoje informacje (np. o osobach handlujących w sieci) na różne sposoby, to jednak zawsze legalnie. Inspektorzy wychodzą bowiem z założenia, że to, co nie jest prawem zabronione, jest dopuszczalne.