Trudno dziś wytłumaczyć, czym w PRL-owskiej dekadzie Gierka był Klub Medyka, formalnie przypisany warszawskiej Akademii Medycznej. Zarządzany przez wspaniałych ludzi, takich jak Zbyszek Mossakowski (później wybitny neurochirurg), stał się oazą artystycznej wolności. To tam biegało się na wieczory z gnębionym przez cenzurę Salonem Niezależnych Jacka Kleyffa. To tam w pewnym momencie pojawił się zbuntowany 20-latek Zbigniew Hołdys. I został przygarnięty.
Czytaj więcej
W wieku 66 lat zmarł Piotr Szkudelski, perkusista, przez 40 lat członek zespołu Perfect.
W 1974 r. Zbigniew Hołdys w Medyku założył pierwszą grupę, Dzikie Dziecko. Wokalistą był Romuald Czystaw, na perkusji grał Piotr Szkudelski. A świetny gitarzysta Ryszard Sygitowicz wspominał, że znalazł się w pierwszym składzie Dzikiego Dziecka tylko dlatego, że na pierwszą próbę przyniósł przyjacielowi gitarę, a ten się nie pojawił, więc go zastąpił. Takie to były początki gwiazd polskiego rocka stanu wojennego. Dzikie Dziecko działało tylko dwa lata, potem Zbigniew Hołdys wyjechał na muzyczne saksy do USA. Po jego powrocie ukonstytuował się w 1980 roku wreszcie Perfect z Piotrem Szkudelskim jako perkusistą.
Wszystkie roszady personalne, jakie nastąpiły wcześniej i później, zostały opisane, choć może nie do końca wyjaśnione. Piotr Szkudelski znalazł się wśród muzyków uczestniczących w stanie wojennym w nagraniu jednego z najbardziej niezwykłych albumów w historii polskiego rocka „I Ching”. Pomysłodawcą tego przedsięwzięcia był Zbigniew Hołdys.
Piotr Szkudelski pozostał wierny Perfectowi na następnych kilka dekad. Nie czuł się tzw. frontmanem, pozostawał w cieniu, żaden ze znaczących utworów grupy nie został podpisany jego nazwiskiem. Niemniej na wiadomość o jego śmierci Grzegorz Markowski powiedział, że czuje się, jakby odszedł członek jego rodziny.. Przez wszystkie lata działalności Perfectu to z nim kontaktował się częściej niż z tymi, z którymi związany jest więzami rodzinnymi.