Reklama

Zofia Zembrzuska: Nie bójmy się Filharmonii

Przy obecnych zmianach centrum stolicy, które ma być miejscem otwartym i przyjaznym, zyskujemy nowe możliwości i nie możemy ich zmarnować – mówi Zofia Zembrzuska, dyrektor naczelna Filharmonii Narodowej.

Publikacja: 12.12.2025 04:36

Zofia Zembrzuska, dyrektor naczelna Filharmonii Narodowej

Zofia Zembrzuska

Zofia Zembrzuska, dyrektor naczelna Filharmonii Narodowej

Foto: Bartek Barczyk

Kiedy jako młoda dziewczyna wystąpiła pani na estradzie Filharmonii Narodowej, pojawiło się marzenie, aby w przyszłości było to pani miejsce?

Reklama
Reklama

Absolutnie nie miałam wtedy takich marzeń czy skojarzeń. Ale mój dziadek był niesamowicie dumny z mojego występu, choć był to koncert orkiestry szkoły muzycznej II stopnia, w której zaczęłam orkiestrową edukację, więc siedziałam przy przedostatnim pulpicie pierwszych skrzypiec. Gdyby dzisiaj żył, na pewno pękałby z dumy, wiedząc gdzie jestem.

Ale skrzypaczką jednak pani nie została.

Już w szkole poczułam, że wirtuozem chyba nie będę, brakowało mi zapewne wytrwałości, która oprócz talentu jest bardzo potrzebna, a także przekonania, że naprawdę chcę to robić.

Zofia Zembrzuska

Zofia Zembrzuska

Foto: Bartek Barczyk

Reklama
Reklama

Czym więc dziś dla pani w nazwie Filharmonii jest przymiotnik „Narodowa”? Dla dyrektora to obciążenie czy szansa?

Zdecydowanie jedno i drugie. Filharmonia Narodowa, a więc dla wszystkich Polaków. To zobowiązanie, obciążenie tożsamościowe. Ale też szansa na współtworzenie tej tożsamości. Swoim działaniem możemy zachęcać do uczestnictwa w kulturze wysokiej, oferować jak najwyższą jakość, ale i edukować muzycznie, bo instytucja narodowa powinna Polaków jednoczyć. Nie może nikogo wykluczać czy nie dostrzegać.

To jest stwierdzenie bardzo na czasie, bo Filharmonia Narodowa zyskała nowego sąsiada – Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które stało się miejscem spotkań warszawiaków, podobnie jak plac Centralny, który za chwilę płynnie przejdzie przez Marszałkowską do centrum w nowym kształcie. Jak dostojny gmach Filharmonii włączyć do wielkomiejskiego ruchu?

Musimy dostrzec, że centrum Warszawy już nie jest miejscem, przez które będzie się tylko przejeżdżać. Tu będzie się bywać, spotykać z innymi. To szansa dla kultury, przecież działa tu także wiele teatrów i kin. Dla nas również to szansa, wciąż jest wiele osób, które nie wiedzą, gdzie jest Filharmonia Narodowa i jak funkcjonuje. Ci, którzy przychodzą pierwszy raz, często czują się onieśmieleni, obciążeni dziedzictwem tego miejsca. Już same kraty chroniące wejście do naszego budynku odbierane są jako bariera. Jeśli jednak chciałabym je zdjąć, nie mogę tego zrobić samowolnie, bo budynek jest zabytkiem. Tym niemniej przy obecnych zmianach funkcji centrum stolicy, które ma być miejscem otwartym i przyjaznym, zyskujemy nowe możliwości i nie możemy tego zmarnować.

Jak wielu stałych bywalców Filharmonii, ja także byłam nauczona, że nie należy klaskać między częściami utworu, ale dziś patrzę na to bardziej tolerancyjnie.

Zofia Zembrzuska

Na świecie filharmonie bardzo się zmieniają. Przestają być świątyniami muzyki, chcą być partnerem swojej publiczności.

Reklama
Reklama

Rzeczywiście to zauważalny trend, i myślę, że bardzo dobry. Dla mnie ważne jest jednak zachowanie równowagi między historią, dziedzictwem tych murów a otwarciem na to, czego wymaga współczesność. Jest to zatem pytanie o nowe formaty koncertów, o sposób komunikacji.

Kiedy 125 lat temu zaczęła działać w Warszawie Filharmonia, koncerty odbywały się w niej niemal codziennie, każdego dnia inne – symfoniczne, kameralne, muzyki popularnej. Czy dziś nas na to stać?


Wiadomo, że kultura wysoka nie finansuje się sama ze sprzedaży biletów. Filharmonia Narodowa – jak wiele innych instytucji kultury w Polsce – ma na szczęście dość bezpieczną sytuację, bo jest finansowana przez państwo. Dla mnie jednak od pytania – Ile razy w tygodniu gramy? – ważniejsza jest analiza, dla kogo gramy. Nasza oferta już jest zróżnicowana, mamy koncerty symfoniczne, oratoryjne, chóralne, kameralne, są programy dla dzieci i uczniów. Tym niemniej musimy stale analizować, czym przyciągamy publiczność i jak pozyskujemy nowych słuchaczy. Mamy wierną publiczność koncertów piątkowych i sobotnich, trzeba o nią bardzo dbać, bo ci widzowie współtworzą naszą instytucję. Ale musimy też myśleć, kto będzie słuchał naszych koncertów za lat dziesięć czy piętnaście. Stąd pomysł koncertów czwartkowych, które mają być rodzajem przeglądu rodzajów i epok muzycznych w jak najlepszym wykonaniu. Robimy je w odmienionej formule i z myślą o tych, którzy zaczynają dopiero bywać w Filharmonii. Przeprowadzamy też ankietę wśród widzów, by lepiej poznać ich oczekiwania.

Czytaj więcej

Krzysztof Urbański wraca ze świata do Filharmonii Narodowej

Korzysta pani z doświadczeń zdobytych w Narodowej Orkiestrze Symfonicznej Polskiej Radia? Kiedy otwarto jej nowoczesną siedzibę w Katowicach z kilkoma salami, zastanawiano się, kto je zapełni.

Śląsk ma bogate tradycje muzyczne, tym niemniej niesamowite jest to, jak systematycznie rozwijała się i rosła tamtejsza publiczność po otwarciu budynku NOSPR-u w 2014 r. Pozyskiwanie nowych odbiorców jest zatem możliwe. W Katowicach nauczyłam się bardzo wiele jako osoba wspierająca dyrektor NOSPR-u. Rozumiem to teraz po dwóch miesiącach pracy w Filharmonii Narodowej. Oczywiście to inna instytucja i zawsze pojawiają się nowe problemy, ale kilka lat w Katowicach dało mi bardzo cenne doświadczenie i większą pewność w podchodzeniu do wyzwań.

Reklama
Reklama

Warszawiacy przyzwyczaili się, że jest w stolicy reprezentacyjny gmach Filharmonii Narodowej. Owa reprezentacyjność może odstręczać przeciętnego mieszkańca.

Dlatego trzeba likwidować rozmaite bariery, także te, a może przede wszystkim te tkwiące w psychice człowieka: Czy to jest dla mnie? Czy ja się tutaj odnajdę? Niektórzy chętnie przyszliby do Filharmonii także po to, by się pokazać. I taka postawa też jest dobra. Niech przestaną się obawiać tego, że nie wiedzą, jak się ubrać i kiedy można klaskać. Jak wielu stałych bywalców Filharmonii, ja także byłam nauczona, że nie należy klaskać między częściami utworu, ale dziś patrzę na to bardziej tolerancyjnie. Przecież oklaski to wyraz pewnego entuzjazmu, zbytnie poskramianie go może budzić u kogoś poczucie obcości czy nawet wykluczenia. Starajmy się raczej pokazywać, że często w utworze jest jakaś głębsza myśl i nie należy jej przerywać. A generalnie mówimy o pewnych rytuałach, które są dodatkiem do koncertu. Bez ich znajomości też można czuć się tu dobrze i doświadczać piękna.

Badania robione na Zachodzie pokazują, że poprzez pójście do opery czy na koncert do filharmonii ludzie realizują swoje społeczne aspiracje, chcą się dowartościować.

To prawda i warto to wykorzystać, widzieć w tym atut. Niezależnie od motywacji przyjścia do filharmonii słuchacze doświadczają tu muzyki, emocji. I to jest cenne.

Już w pierwszych latach działania Filharmonii w Warszawie dyrekcja zorientowała się, że najłatwiej zachęcić widzów do przyjścia na wielkie gwiazdy. Zapraszała je co tydzień i wpadła w długi, bo gwiazdy kosztują. Jak jest dzisiaj?

Reklama
Reklama

Żeby zapraszać gwiazdy, trzeba mieć pieniądze, ale też i renomę. Filharmonia Narodowa ją ma, więc pod tym względem jest nam łatwiej. Liczą się też osobiste kontakty dyrygentów i przede wszystkim dyrektora artystycznego. Za sprawą Krzysztofa Urbańskiego zagrała niedawno u nas wspaniała wiolonczelistka Sol Gabetta. Ale też trzeba ciągle liczyć środki, jakimi dysponujemy, szukać dodatkowych sponsorów. Do tego potrzeba długofalowego planowania, a czas nie jest łatwy dla kultury. Staramy się, by w kolejnych sezonach było zawsze kilka gwiazd, ale ważną umiejętnością jest wynajdywanie bardzo dobrych artystów na wczesnym etapie ich kariery, kiedy nie są tak drodzy. To jest także budowanie relacji na przyszłość, bo po udanym koncercie w Warszawie wielu solistów chętnie potem do nas wraca.

A co z najlepszymi europejskimi czy amerykańskimi orkiestrami? Po wybudowaniu nowych sal koncertowych NFM we Wrocławiu i NOSPR-u w Katowicach przyjeżdżają raczej tam, a nie do Filharmonii Narodowej.

Powstanie takich sal było ogromną szansą i obie te instytucje świetnie ją wykorzystały. Ale nie stoimy na straconej pozycji choćby dlatego, że wielu artystów bardzo chwali naszą akustykę. A poza tym choć Filharmonia Narodowa nie ma atrakcyjności jako nowy obiekt, to ma wizerunek historyczny. Muzyczny świat zna naszą salę choćby z Konkursów Chopinowskich czy festiwalu Warszawska Jesień. Jesteśmy na liście miejsc, w których powinno się zagrać i niech tak zostanie.

Czy nowa sala Sinfonii Varsovia, która może w stolicy wreszcie powstanie w ciągu paru lat, będzie dla was zagrożeniem?

Reklama
Reklama

Dla Filharmonii Narodowej będzie motywacją do zastanowienia się, jakie są nasze cele i jaka jest nasza misja. Warszawa jest duża, spokojnie mogą w niej działać dwie ważne sale koncertowe. A ponadto z rozmaitych badań wynika, że powstanie nowego obiektu z reguły zwiększa zainteresowanie społeczeństwa muzyką. Gdy w Katowicach budowano siedzibę NOSPR-u obawiano się, że może to zagrozić istnieniu Filharmonii Śląskiej, a teraz okazuje się, że świetnie ona funkcjonuje. Warto jednak wtedy nie myśleć o konkurowaniu ze sobą, ale o wzajemnym uzupełnianiu.

Na ile Filharmonia Narodowa powinna służyć własnym zespołom, na ile być miejscem, mówiąc wprost, do wynajęcia?

Misją Filharmonii Narodowej jest rozwijanie własnych zespołów i prezentowanie ich publiczności, a także promowanie polskiej muzyki, prowadzenie edukacji. I wreszcie naszym zadaniem jest zapraszanie innych zespołów i artystów. Możemy robić to sami i tak się dzieje, ale też wynajmujemy nasze sale. To daje wymierne finansowo korzyści. Ponadto pamiętajmy, że Filharmonia Narodowa nie ma własnych zespołów kameralnych, a taką muzykę mamy w programie, podobnie jest z bardzo dziś popularną muzyką dawną. Zawsze jednak musimy dbać o jakość tego, co u nas się odbywa.

Zespoły Filharmonii Narodowej będą podróżować po świecie?

Pracujemy nad rozwojem kontaktów zagranicznych. Pierwszy wyjazd naszej orkiestry na ppoczątku 2026 r.– to już właściwie tradycja – jest podróżą do Azji z laureatami ostatniego Konkursu Chopinowskiego, ale w maju orkiestra ma zaplanowanych pięć koncertów w Wielkiej Brytanii. Kolejny wyjazd europejski na rok 2027 jeszcze dopinamy.

Reklama
Reklama

W czasie pandemii Filharmonia Narodowa zaczęła udostępniać w streamingach transmisje niektórych swoich koncertów, co trwa nadal. Warto streamingi rozwijać?

To kolejna sprawa, nad którą pracujemy. Na pewno po pandemii część odbiorców nadal korzysta z tej formy uczestnictwa w koncertach. Ponadto dziś w sieci szuka się różnych informacji. Gdy ktoś chce poznać jakiś utwór, to w pierwszej kolejności zagląda na YouTube i jeśli nas tam nie ma, to w tej przestrzeni przestajemy istnieć. Choćby z tego powodu musimy tam być. Musimy tę działalność rozwijać, choć wiąże się ona z kosztami nie tylko realizacji technicznej, ale i praw autorskich. Natomiast muszę dodać, że w tym sezonie nasz koncert – z III Symfonią Góreckiego pod dyrekcją Krzysztofa Urbańskiego – został nagrany przez medici.tv i przez Mezzo TV. Prowadzimy rozmowy nad kolejną naszą obecnością w tych renomowanych platformach streamingowych.

Czy więc po latach nie żal pani, że nie została pani skrzypaczką?

Mnie bardzo dużo rzeczy interesowało już wtedy, gdy uczyłam się gry na skrzypcach. Dlatego wybrałam kulturoznawstwo i byłam z tej decyzji zadowolona, bo okazało się, że te studia bardzo rozwijają. A potem stwierdziłam, że chcę być ciągle blisko kultury, blisko muzyki i tak rzeczywiście się stało.

Muzyka klasyczna
Muzyczny tygiel Europy
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Muzyka klasyczna
Światowa premiera płyty zwycięzcy Konkursu Chopinowskiego
Muzyka klasyczna
Tomasz Konieczny w nowej roli w Nowym Jorku
Muzyka klasyczna
Koryfeusze Muzyki Polskiej. Jak odnieść sukces w trudnych czasach
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Patronat Rzeczpospolitej
Ogłoszono laureatów nagrody Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025!
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama