Niedokończony utwór Krzysztofa Pendereckiego

W Filharmonii Narodowej zostały zaprezentowane fragmenty „Fedry”, którą Krzysztof Penderecki chciał skomponować, lecz nie zdołał swojego zamiaru doprowadzić do końca przez lata.

Publikacja: 19.02.2023 09:59

Niedokończony utwór Krzysztofa Pendereckiego

Foto: Materiały prasowe/Sinfonia Varsovia

która pod nieobecność męża postanowiła uwieść pasierba Tezeusza, a odrzucona przez niego, popełniła samobójstwo, Krzysztof Penderecki miał ponoć już w latach 60., lecz do pracy przystąpił dopiero pod koniec XX wieku. W roli tytułowej wyobrażał sobie Ewę Podleś, śpiewaczkę o wyjątkowym głosie. W 2003 roku Filharmonia Nowojorska ogłosiła w swoich planach koncertowe wykonanie pierwszego aktu, jednak do tego nie doszło.

Swoją „Fedrę” Krzysztof Penderecki chciał potem dokończyć na zamówienie Opery Wiedeńskiej, premierę ustalono na rok 2015, lecz i tego terminu kompozytor nie dotrzymał. Potem wyznaczono ją na rok 2019, Fedrą miała być obdarzona wspaniałym sopranem dramatycznym Szwedka Nina Stemme, ale data znów okazała się nierealna.

Czytaj więcej

Drzewo grające dla Pendereckiego w Warszawie

Po śmierci Krzysztofa Pendereckiego w jego papierach żona znalazła teczkę ze szkicami do „Fedry”. Zajął się nimi dyrygent Jurek Dybał, opracował i z orkiestrą Filharmonii Narodowej i w obecny weekend wykonał na koncercie. Są to: instrumentalny wstęp zatytułowany „Zmiana warty”, dialog między Fedrą jej służącą Enoną i Tezeuszem oraz rozbudowana scena chóralna.

Elżbieta Penderecka opowiada, że mężowi kłopot sprawiał tekst francuskiej tragedii Racine'a, według której opracowywał libretto. Jego zdaniem za mało było w nim dramatyzmu. Dodał więc do niego fragmenty z Eurypidesa, a także z pism Seneka, które wykorzystał dla chóru. Miał on pełnić znaczącą rolę w operze i potwierdzają to już choćby znalezione fragmenty utworu.

Można po nich sądzić, że „Fedra” byłaby zupełnie inną operą od tych, które stworzył Krzysztof Penderecki. Orkiestry użył w tych fragmentach bardzo oszczędnie, ale niezwykle ekspresyjnie, za to chór śpiewający momentami wręcz a capella, wyraża ogromną skalę emocji, posługując się przy tym w miarę prostymi środkami wokalnymi. Chóralna emocjonalność w połączeniu z hieratycznym tekstem przypisanym głównym postaciom mogłaby dać bardzo ciekawe efekty.

To nie była jedyna niespodzianka, jaką na ten koncert przygotował Jurek Dybał. Oprócz szkiców „Fedry” zadyrygował orkiestrową suitą z opery „Ubu Rex” Krzysztofa Pendereckiego. Pracę nad nią rozpoczął za zgodą i za życia kompozytora, ale w pełni ukończył stosunkowo niedawno.

W trwającym około 30 minut utworze zmieścił główne tematy tej opery surrealistycznej, ale groźnej zarazem. Jej muzyka podana obecnie bez warstwy wizualnej, bez dynamicznej akcji scenicznej mocniej pokazuje poczucie humoru i wyczucie stylu groteskowego kompozytora, a przede wszystkim jego niezwykłą umiejętność posługiwania się barwą orkiestrową z poszczególnymi instrumentami, także tymi w sposób nieoczywisty do niej dodanym jak gra na pile.

Koncert uzupełnił mało znany w Polsce poemat symfoniczny „Psyche” Césara Francka. Utwór wybrano z okazji 70-lecia chóru Filharmonii Narodowej, by mógł on potwierdzić w nim swoją klasę. Mimo bardzo dobrego wykonania późnoromantyczne dzieło francuskiego kompozytora wypadło bardzo konwencjonalnie na tle ciągle świeżej i ciągle zaskakującej muzyki innego klasyka – współczesności – Krzysztofa Pendereckiego.

która pod nieobecność męża postanowiła uwieść pasierba Tezeusza, a odrzucona przez niego, popełniła samobójstwo, Krzysztof Penderecki miał ponoć już w latach 60., lecz do pracy przystąpił dopiero pod koniec XX wieku. W roli tytułowej wyobrażał sobie Ewę Podleś, śpiewaczkę o wyjątkowym głosie. W 2003 roku Filharmonia Nowojorska ogłosiła w swoich planach koncertowe wykonanie pierwszego aktu, jednak do tego nie doszło.

Swoją „Fedrę” Krzysztof Penderecki chciał potem dokończyć na zamówienie Opery Wiedeńskiej, premierę ustalono na rok 2015, lecz i tego terminu kompozytor nie dotrzymał. Potem wyznaczono ją na rok 2019, Fedrą miała być obdarzona wspaniałym sopranem dramatycznym Szwedka Nina Stemme, ale data znów okazała się nierealna.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Muzyka klasyczna
Opera o molestowaniu chłopca przebojem Nowego Jorku
Muzyka klasyczna
W Weronie zaśpiewają Polacy i Anna Netrebko, bo Włosi ją uwielbiają
Muzyka klasyczna
Wielkanocny Festiwal Beethovenowski potrzebuje Pendereckiego
Muzyka klasyczna
Krystian Lada w belgijskim teatrze La Monnaie. Polski artysta rozlicza Europę
Muzyka klasyczna
„Chopin i jego Europa”. Festiwal jeszcze ciekawszy niż zwykle