Pierwsza edycja rywalizacji, która za patrona obrała Stanisława Moniuszkę, odbyła się dokładnie 30 lat temu i choć od początku powtarzaliśmy jak mantrę, że dzięki konkursowi świat pokochał ojca naszych narodowych oper i pieśni, było to twierdzenie na wyrost. Musiało upłynąć sporo czasu i potrzeba było wielu wysiłków organizacyjnych, by warszawski konkurs zyskał wreszcie rangę, o jakiej od początku marzyliśmy.
Potwierdził to przebieg zakończonej w nocy z soboty na niedzielę w Operze Narodowej jedenastej edycji, gdzie w finale z muzyką polską (ale i światową) zmierzyli się przedstawiciele tak odległych – również kulturowo – krajów, jak Chiny, Meksyk, RPA, Nowa Zelandia, USA, o biorących zawsze udział w konkursie śpiewakach z Polski i Ukrainy nie wspominając.