Losowanie zadecydowało, że jako pierwsza na estradzie pojawiła się przedstawicielka Chin Xunayi Mao. Scenariusza z filmów Hitchcocka jednak nie było, bo nie nastąpiło trzęsienie ziemi. To miało nadejść nieco później.
26-letnia Xunayi Mao zaprezentowała się jako pianistka poszukująca, ale nie odnalazła chyba jeszcze własnego klucza do Chopina. Nokturn z op. 48 w jej wykonaniu klimatem niewiele różnił się od Ballady f-moll. Nie należy jednak oczekiwać, że spośród 87 pianistów dopuszczonych do udziału wszyscy taki klucz mają. Pierwszy etap jest czasem rozpoznania i odsiewu, musi nieraz minąć sporo czasu, nim ktoś wzbudzi w słuchacza żywsze emocje.
Debiuty i powroty
Pierwszym, który to osiągnął w niedzielę, był 22-letni Rosjanin, kształcący się w Nowym Jorku Arsenii Mun, o idealnych dla pianisty długich dłoniach, wrażliwy, z trudem ukrywający zdenerwowanie. Choć gra na fortepianie Yamaha, którego dźwięk nie wszystkim się podoba, potrafił wydobyć z niego wiele odcieni. Nokturn c-moll ujmował delikatnością, Ballada g-moll miała wciągającą narrację.
A potem zrobiło się jeszcze ciekawiej. Szymon Nehring – finalista Konkursu z 2015 r. – zaprezentował się trochę jak profesor na tle innych. Grał nie tylko ładnym dźwiękiem, unikał łatwych efektów, ale też cały program, w którym w pierwszym etapie obowiązkowe są także dwie etiudy, był niesłychanie wyrównany, w dobrym chopinowskim stylu.
Niemal tuż po nim na estradzie pojawił się inny finalista z 2015 r., Łotysz Georgijs Osokins. Podobnie jak Szymon Nehring prowadzi już intensywne życie koncertowe, ale nagrodę z warszawskiego konkursu chce mieć w CV. Znany jest z nieortodoksyjnego podejścia do klasyki, co przysparza mu zarówno fanów, jak i przeciwników.