Postęp jest nieodmienną cechą naszych czasów. Obłędne tempo zmian widać chyba najlepiej w mediach. Rozwój nowych technologii, cyfryzacji, dostęp do nieograniczonej oferty za pośrednictwem platform cyfrowych i Internetu staje się doświadczeniem coraz większej liczby ludzi. Zmiany nie dotyczą jedynie środków przekazu. Rewolucja medialna wymusza inne podejście do samego komunikatu. Fragmentaryzacja mediów, z którą mamy do czynienia, powoduje, że coraz trudniej dotrzeć do potencjalnego odbiorcy i narzucić mu komunikat reklamowy.
Do tej pory obowiązującym paradygmatem była jedność momentu nadawania i odbioru reklamy. Dzięki temu można było widzom narzucać bloki reklamowe. Ta możliwość powoli przechodzi do historii. Koszt dotarcia do klienta drastycznie rośnie. Rewolucja w mediach powoduje też konieczność zmian w kształtowaniu treści komunikatów reklamowych.
Reklama będzie posługiwać się coraz większym zestawem środków oddziaływania nie tylko na wzrok i słuch, lecz także na zapach i dotyk
Skoro nie można reklamy narzucić, trzeba sprawić, by widz ją pokochał. Na pomoc marketerom ruszył zastęp psychologów wyposażonych w najnowsze zdobycze techniki. Tak narodziła się nowa dziedzina wiedzy: psychologia kognitywna. Zastosowaniu jej zdobyczy w reklamie i marketingu poświęcona była konferencja „Neuromarketing i podświadomość” zorganizowana przez specjalizującą się w prowadzeniu badań nowymi technikami firmę LAB pod patronatem Instytutu Psychologii Polskiej Akademii Nauk. Naukowcy chcą zaglądać nam do głów. Dosłownie. Do tej pory badania marketingowe miały fundamentalne ograniczenie – opierały się na deklaracjach badanych. A jak pokazuje praktyka marketingu, zdecydowana większość zakupów dóbr codziennego użytku dokonywana jest bezrefleksyjnie. Badania opierały się często na odpowiedziach: co kto z przekazu reklamowego zapamiętał, na ile mu się ten przekaz podobał i czy na skutek kontaktu z reklamą zmienił w istotny sposób postrzeganie produktu czy oferty reklamodawcy. A wiadomo, że ludzie co innego mówią, co innego robią, i jeszcze co innego myślą. Wnioskowanie z tego, co mówią, o tym, co myślą, jest zatem oparte na błędzie. Błąd ten jest coraz większy, gdy chcemy przewidzieć na tej podstawie ich przyszłe zachowania, np. wybór produktów, ponieważ to, co myślą, jeśli już udało się to poprawnie ustalić, ma często niewiele wspólnego z tym, co robią.
Współczesna psychologia odkryła to, co zwykli ludzie wiedzą od dawna: większość decyzji jest racjonalna z pozoru. Duża część z nich podlega modelowaniu post factum, np. wyparciu lub wtórnej racjonalizacji. Większość praktycznych decyzji zakupu opiera się na intuicji. A intuicja wymykała się badaniom marketingowym. Do czasu.