Wypada tylko przyklasnąć. Sposób powoływania KRRiT i styl jej działania są dalekie od ideału. Oddanie mobilnej telewizji w gestię Rady spowoduje, że start nowej usługi będzie przynajmniej opóźniony. Sprawa utknie na posiedzeniach, w zakulisowych rozmowach i kłótniach. Tymczasem zadaniem prezesa UKE jest dbanie o rozwój rynku, a więc także usuwanie przeszkód, które rozwój hamują. Racja wydaje się być po stronie Anny Streżyńskiej. Jednak biorąc komórkową telewizję pod swoje skrzydła, robi ona na przekór nie tylko KRRiT, ale i stacjom telewizyjnym. Przetarg na operatora telewizji komórkowej, w którym potężni nadawcy mają tyle samo do powiedzenia co inne firmy? To okropne. Konieczność dogadywania się z pryncypialną i nieskorą do ustępstw prezes? Wręcz fatalnie. O ileż lepsza byłaby KRRiT, w której ścieżki są już dobrze wydeptane.
Nadawcy leją łzy nad Radą, którą UKE chce pozbawić należnych jej kompetencji. Lament ten jednak nie jest bezinteresowny. Telewizja to czwarta władza, a żadna władza nie lubi, gdy jej dyktować warunki. Ciekawe, czy pomysł prezes Streżyńskiej ujdzie jej płazem?