Eksperci zgadzają się, że kampania prezydencka była wyjątkowo spokojna. – Była trochę bezbarwna i toczyła się powoli, bo każdy z kandydatów pamiętał o kwietniowej tragedii i nie chciał być tym, który przełamie okres wyciszenia, jaki się po niej zaczął – mówi Tomasz Tęcza, media manager w SPC House of Media.

Według Nielsen Audience Measurement wartość wszystkich spotów przedwyborczych kandydatów na prezydenta (płatnych i bezpłatnych) wyniosła prawie 10,7 mln zł. Z danych TNS OBOP wynika jednak, że komitety wyborcze zapłaciły za spoty przedwyborcze (te spoza przysługującej im puli bezpłatnych) sporo mniej, bo ponad 6,6 mln zł (najwięcej, ponad 2,6 mln zł w stacjach TVP). – Jeśli od tego odejmiemy rabaty, realne wydatki mogły wynieść ok. 5 mln zł – uważa Tęcza. W czasie kampanii prezydenckiej w 2005 r. analogiczne wydatki wynosiły według TNS OBOP prawie 9,3 mln zł.

Na ok. 5 mln zł szacuje wpływy z kampanii przedwyborczej branża outdoorowa. – Tegoroczne wydatki na pewno wypadły gorzej niż w 2005 r. – uważa Lech Kaczoń, prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej. To dlatego, że z outdooru korzystały na większą skalę tylko komitety Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Olechowskiego. W poprzednich wyborach nie było też tylu małych plakatów rozwieszanych na dziko. – PO nawoływało, żeby nie wykorzystywać w kampanii outdooru, a czerwiec tradycyjnie jest miesiącem, w którym zainteresowanie reklamą zewnętrzną jest duże – dodaje Kaczoń.

Prawdziwych żniw branża outdoorowa spodziewa się po wyborach samorządowych. W 2006 r. z tytułu kampanii samorządowych na reklamę outdoorową wydano ok. 19,74 mln zł. Zdaniem Kaczonia w tym roku na wszystkich kampaniach politycznych branża może zyskać tyle samo, co w 2005 r., czyli ok. 24 mln zł.