John Key, premier i jednocześnie minister turystyki Nowej Zelandii, podczas spotkania z dziennikarzami w stolicy kraju Wellington, nie krył radości z porozumienia.
- Cieszę się że udało nam się osiągnąć konsensus. Produkcja obu części Hobbita tutaj w Nowej Zelandii, nie tylko da pracę tysiącom ludzi podczas produkcji, ale także pozwoli jeszcze raz na olbrzymią promocję naszego kraju na scenie światowej, tak jak to było w przypadku trylogii Władcy Pierścieni – oznajmił Key.
Warner Bross poinformował w ubiegłym tygodniu, że będzie szukać miejsca na plan zdjęciowy poza Nową Zelandią. Wytwórnia niepokoiła się naciskami ze strony związków zawodowych, które domagały się renegocjowania warunków pracy miejscowych aktorów.
[srodtytul]Duże pieniądze[/srodtytul]
Radość premiera jest uzasadniona. Władze Nowej Zelandii liczą na to, że produkcja Hobbita w ich kraju da podobny impuls gospodarce jaki zapewniła filmowa trylogia Władcy Pierścieni. Sukces i popularność filmu przełożyły się na swoistą modę na Nową Zelandię, a w opinii światowej wyspy zaczęły być postrzegane jako odpowiednik tolkienowskiego Śródziemia, czyli baśniowy świat w pigułce.