W lipcu 2010 r. Empik Media & Fashion poinformował, że chce przejąć internetowy sklep Merlin – jego akcjonariusze mieli otrzymać 115 – 130 mln zł. Niedługo później testowo wprowadzono nową usługę. Klienci Merlina mogli zrobione w Internecie zakupy bez opłat odebrać nie tylko w punktach tej firmy, ale także w salonie Empiku.
Wydawało się, że to krok do integracji firm, ale pojawiły się problemy. „Gdy odbierałem w Empiku zrobione w Merlinie zakupy, dostałem 15-proc. kupon rabatowy. Jednak na zakupy w Empik.com" – napisał jeden z czytelników. Podobne informacje przekazało jeszcze sporo innych klientów. Wygląda to na próbę odebrania klientów, co jest o tyle dziwne, że firmy planowały się połączyć. Co prawda na początku lutego transakcję zablokował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ale akcja Empiku nadal trwała.
– Nie wiedzieliśmy o takich praktykach, ale podejrzewaliśmy, że takie działania mogą być prowadzone. Między innymi dlatego wycofaliśmy się z tej współpracy – mówi Agata Czarnowska, rzecznik Merlina.
– Empik.com regularnie prowadzi działania promocyjne mające na celu aktywizację klientów internetowych. Są one nakierowane na zwiększenie wartości zakupów lub też zachęcenie do kolejnych – tłumaczy Monika Marianowicz, rzecznik Empiku. – Kupony wydawane w wybranych aglomeracjach w marcu są elementem tych działań. Były wydawane do wszystkich paczek z zamówieniami internetowymi – dodaje.
EM&F nadal twierdzi, że jest zainteresowany zakupem Merlina, jednak po decyzji UOKiK sprawa jest skomplikowana. Urząd podtrzymuje swoje argumenty, że transakcja zagrozi konkurencji w e-handlu. Odwołanie spółki od jego decyzji niedługo trafi do sądu. Oczekiwanie na pierwszą rozprawę to co najmniej kilka miesięcy. Tymczasem Merlin nie ukrywa, że potrzebuje środków na dalszy rozwój – m.in. poszerzanie oferty czy zmiany w systemie IT.