Rynek telewizyjny zaczyna się wymykać jakimkolwiek definicjom. Jak dokładnie ma wyglądać nowy serwis telewizyjny, Sony trudno nawet na razie określić. To, co właśnie zapowiedział koncern na targach CES w Las Vegas, nie pozostawia wątpliwości tylko co do tego, że chce dostarczać widzom zarówno materiały nadawane na żywo, jak i na żądanie oraz że usługa ma działać w modnej „chmurze". To ma umożliwić korzystanie z niej z poziomu wszystkich urządzeń produkowanych przez Sony (m.in. konsol do gier wideo oraz smart TV, czyli telewizorów z dostępem do Internetu), w tym podobno także nagrywanie sobie wybranych filmów czy programów.
Technicznych szczegółów projektu na razie nie podano – nie wiadomo więc, czy nowy serwis uderzy w sieci kablowe czy raczej w tzw. serwisy OTT (over-the-top), oferujące materiały wideo w sieci (jak amerykańskie Netflix czy Hulu, które także wciąż poszukują nowych dróg rozwoju). Jak podała niedawno agencja Bloomberg, Netflix zaczął właśnie testować w USA nową usługę, która bardzo przypomina to, co w tradycyjnej płatnej telewizji nazywa się multiroomem. Po wykupieniu abonamentu nieco droższego niż standardowy można korzystać z materiałów zamieszczonych na serwisie na kilku urządzeniach jednocześnie. Ma to pomóc serwisowi zdobywanie nowych klientów oraz oczywiście zwiększać wpływy.
Standardowy miesięczny abonament Netfliksa kosztuje 7,99 dol. Rozszerzony o nowe możliwości ma być nieco droższy i kosztować 11,99 dol. Zdaniem przedstawicieli firmy w początkowym okresie jego oferowania raczej nie zdecyduje się na niego więcej niż 1 proc. obecnych klientów.
Żeby nie dopuścić do i tak już widocznego na rynku odpływu klientów, tradycyjne telewizje wszędzie coraz chętniej inwestują w tzw. usługi TV Everywhere (to dodawany do pakietów płatnej telewizji bezpłatny dostęp do zasobów operatora z każdego urządzenia, np. tabletu czy komórki). Z badań Diffusion Group wynika jednak, że choć dostęp do takich usług ma już na mocno konkurencyjnym amerykańskim rynku 6 na 10 klientów kablówek, aż 67 proc. z nich... w ogóle z TV Everywhere nie korzysta. Co ciekawe, największa używająca jej grupa – 13 proc. – robi to bardzo intensywnie, bo każdego dnia.