Prawa do relacji z olimpiady zimowej w Soczi w 2014 r. i z letnich igrzysk w 2016 roku będą przyznawane w Europie przez firmę Sportfive, nie jak dotychczas przez Europejską Unię Nadawców (EBU), która preferowała nadawców publicznych. Wyjątkiem są największe rynki – Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania i Turcja – gdzie prawa będzie sprzedawał bezpośrednio MKOl.
– Na pewno będziemy się ubiegać o te prawa. Myślę, że Sportfive będzie oferować ciekawsze pakiety, niż robiła to EBU – mówi Marian Kmita, dyrektor ds. sportu w Polsacie. TVP nie zamierza się jednak wycofywać z pokazywania olimpiad. – Albo kupujemy wszystko, albo nic. Jesteśmy zainteresowani całym pakietem rozgrywek, a nie 100 czy 200 godzinami na otwartej antenie – mówi „Rz” Piotr Farfał, p.o. prezesa TVP. MKOl zastrzegł bowiem, że 200 godzin transmisji z letniej olimpiady i 100 z zimowej było pokazywanych na otwartej antenie.
– Myślę, że przy swojej decyzji MKOl kierował się tym, iż przychody ze sprzedaży takich praw będą teraz znacznie wyższe. Ta decyzja podniesie wartość rynku praw sportowych – mówi „Rz” Andrzej Placzyński, szef Sportfive w Polsce.
MKOl może zarobić na prawach do relacji z Soczi i igrzysk w 2016 roku około 1 mld dol. To o 30 proc. więcej niż kwota, jaką uzyskał od EBU za prawa do pokazywania w Europie igrzysk w 2010 i w 2012 roku.
Wyższe przychody mają być możliwe dzięki rywalizacji między nadawcami. Tyle że w Polsce relacjonowanie wielkich sportowych wydarzeń nie przynosi nadawcom wysokich zysków. Gdy olimpiady odbywają się w innej strefie czasowej, trudno telewizjom w ogóle na nich zarobić. Mimo to i tak inwestują w prawa do pokazywania rozgrywek, m.in. ze względów prestiżowych.