Koncern założony przez Billa Gatesa to cudowne dziecko epoki boomu komputerowego lat 90. W praktyce monopolista na rynku systemów operacyjnych i przeglądarek internetowych. A to dla każdego komputera podstawowe elementy oprogramowania. Dopiero system operacyjny czyni z elektroniki użyteczną maszynę. Dopiero przeglądarka otwiera okno na Internet.
Od lat pojawiają się kolejne próby podważenia pozycji Microsoftu. Dotychczas mało udane. Ale do niedawna nie było Google'a. Ta spółka w 2004 roku zadebiutowała na giełdzie i od tego czasu zrobiła zawrotną karierę. Żadna z firm na świecie tak szybko nie osiągnęła tak wiele.
W momencie debiutu na parkiecie zatrudniała kilkudziesięciu pracowników, dziś tylko samych wiceprezesów firmy jest 60. Jej akcje zyskały w ciągu pięciu lat aż 765 proc.
To kura znosząca złote jajka, której biznes jest niezależny od koniunktury w tradycyjnych gałęziach gospodarki. Ale dla założycieli Google'a to mało. Postanowili powalczyć o rynek systemów operacyjnych i przeglądarek, wprowadzając własne oprogramowanie, konkurencyjne dla Microsoftu.
Propozycja złożona przez potentata z Redmond koncernowi News Corp. to kontratak ze strony Microsoftu. Jeśli uda mu się namówić właściciela News Corp. Ruperta Murdocha do rezygnacji z usług Google'a, będzie to oznaczać nowe rozdanie w potyczce gigantów.