Opublikowane przed kilkoma tygodniami pierwsze przybliżone wyniki amerykańskiej gospodarki za II kw. nie zachwyciły inwestorów. Dynamika PKB wyniosła 2,4 proc. w annualizowanym ujęciu kwartalnym (3,7 proc. w I kwartale i 5 proc. w IV kwartale 2009), co wskazywało na wygasanie trendu.
Tymczasem kolejne dane szczegółowe jeszcze pogorszyły i tak przecież złe nastroje, prowadząc do kolejnego obniżenia prognoz w oczekiwaniu na dane finalne. Ostatecznie 1,6-proc. dynamika PKB nie była więc dużym zaskoczeniem.
Trzeba pamiętać, że ostateczna rewizja danych o PKB, następująca nieraz dopiero po dwóch latach jest w Stanach tradycyjnie bardzo duża. W ostatnich 13 kwartałach siegała średnio +/-0,7 pkt proc. W świetle pierwszych dostępnych danych z III kwartału można sądzić, że tym razem rewizja – jeśli nastąpi – obniży, a nie podwyższy wyniki gospodarki USA.
Rynek nieruchomości znalazł się bowiem znów w głębokim dołku. Do kiepskich notowań na rynku pierwotnym doszedł i rynek wtórny, gdzie odnotowano w lipcu spadek popytu o 27,2 proc., co jest tąpnięciem najgłębszym od 15 lat.
Struktura handlu zagranicznego wskazuje na rażącą dysproporcję między dynamiką amerykańskiego importu i eksportu. W II kwartale import rósł trzykrotnie szybciej niż eksport. W takich warunkach już sam deficyt handlowy prowadził do ubytku dynamiki PKB ok. 0,5 pkt proc. Co więcej, dane miesięczne z początku III kwartału wskazują na kontynuację złych trendów w handlu zagranicznym, z sięgającym już 50 mld dol. deficytem handlowym w lipcu (największy od 2008 r.).