Chrapkę na działający ledwie od dwóch lat serwis Groupon miał Google, który gotowy był wyłożyć nawet 6 mld dol., a cena była podbijana od 2,5 mld dol. Oferta nigdy nie została oficjalnie potwierdzona, ale teraz – jak donoszą amerykańskie media – została odrzucona, podobnie jak wcześniejsza propozycja Yahoo. Zdaniem założyciela Groupon Andrew Masona cenniejsza jest niezależność. Gdyby zakup został sfinalizowany, byłoby to dla Google’a rekordowe przejęcie. Jak dotąd najwięcej, bo 3,1 mld dol., zapłacił w 2007 r. za firmę DoubleClick.
Groupon zapowiada, że już w przyszłym roku ma się pojawić na giełdzie. Kupił trzy serwisy zakupowe w Azji. Dzisiaj działa w 27 krajach, ma już 35 mln użytkowników, a miesięczne przychody sięgają 50 mln dolarów. Dlaczego więc wart jest aż tak dużo?
Groupon ruszył w listopadzie 2008 r. i był pierwszym serwisem do tzw. zakupów grupowych. W ten sposób usługi (bilety, karnety, bony do restauracji) można kupować z obniżkami rzędu 50 proc. Warunkiem jest sprzedaż za jednym razem określonej liczby, np. 10 czy 20 sztuk. To także sposób na promocję firm, które płacą za to prowizje. Groupon wypłynął także dzięki reklamie swoich produktów na serwisie Facebook.
Tropem Groupona idą kolejne firmy. W ubiegłym tygodniu internetowy gigant Amazon podał, że zainwestuje 175 mln dol. w serwis LivingSocial. Dzięki tej transakcji jego wycena wynosi już 1 mld dol. – Nie ma lepszej drogi do umocnienia się na rynku e-commerce niż współpraca z takim partnerem – wyjaśnia Tim O’Shaughnessy, prezes i współzałożyciel LivingSocial. Jak podają analitycy, przychody serwisu to 1 mln dol. dziennie, w całym roku sięgną 500 mln dol. Serwis ma 10 mln użytkowników w pięciu krajach.
Grupowe zakupy podbijają też Polskę. Groupon we wrześniu – według badania PBI Gemius – miał 1,5 mln użytkowników i był piątą najczęściej odwiedzaną handlową witryną. Serwis pojawił się w Polsce w maju po przejęciu działającego w takim samym systemie serwisu Citydeal obecnego w 16 krajach.