Likwidator, a wcześniej dyrektor PIW Rafał Skąpski, chce, by Instytut kontynuował działalność. – Od początku protestowałem przeciwko bezrefleksyjnej decyzji o likwidacji, bo likwidowana jest firma, której w prosty sposób nie zastąpią żadne firmy prywatne. PIW może się sam utrzymywać. Przychodząc do PIW, zastałem Instytut już z długiem sięgającym 7 mln zł, ale pokazałem, że można zamykać jego bilans na minimalnym, ale plusie – mówi.
Podjęta przez zarządcę PIW – resort skarbu – rok temu decyzja o likwidacji PIW wywołała ogromną burzę na całym rynku. Rząd wskazywał, że zobowiązania i rezerwy PIW przekraczają ponad 10 mln zł, a po odliczeniu przeszacowania nieruchomości Instytut odnotował stratę.
W efekcie sprzeciwu ze strony całego środowiska rząd ogłosił, że likwidacja ma być drogą do przekształcenia PIW w instytucję kultury. – Gdyby PIW został zamknięty w takiej formule, cała posiadana przez niego bogata kolekcja tłumaczeń i opracowań polskiej i światowej klasyki byłaby martwa. By móc z niej korzystać, musi zostać stworzone jego formalne następstwo prawne – mówi Skąpski.
By spłacić zadłużenie i zakończyć likwidację, Instytut wyprzedaje swoje nieruchomości przy ulicy Foksal 17 w Warszawie. – Już sprzedano lokale, w których znajdują się restauracja i kawiarnia, zaczynamy teraz sprzedaż 30 mieszkań, w których głównie mieszkają pracownicy i rodziny pracowników PIW. Ci mieszkańcy będą je mogli kupować na zasadzie wykupu mieszkań zakładowych, więc część z nich niestety będzie sprzedana po cenach preferencyjnych. Na pozostałą część ogłosimy przetarg. Mam nadzieję do marca zakończyć ten proces. Ze sprzedaży lokali i mieszkań uda się spłacić ok. dwóch trzecich zadłużenia PIW – mówi Skąpski.
Po sprzedaży nieruchomości spadną też opłaty, jakie PIW ponosi z tytułu wieczystego użytkowania i podatku gruntowego (220 tys. zł rocznie). Firma ścięła też zatrudnienie – z 18 osób zostało osiem.