Nie ma powodu do dofinansowań dekoderów

Nie będziemy dopłacać do sprzętu – mówi Małgorzata Olszewska, wiceminister administracji i cyfryzacji

Publikacja: 28.11.2012 02:06

Nie ma powodu do dofinansowań dekoderów

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

1,8 mln Polaków oglądających wyłącznie naziemną telewizję, którzy jeszcze nie zaopatrzyli się w dekodery i telewizory do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej to dużo czy mało?

To dana, która daje dużo do myślenia, ale sytuacja nie wygląda aż tak źle, gdy patrzy się od strony wsparcia takich osób. Nie chodzi wcale o wsparcie finansowe, ale o sprawienie, by ci ludzie wiedzieli, co mają zrobić, by mogli już odbierać naziemną telewizję cyfrową. Taki wniosek nasunął się nam w przypadku pierwszego wyłączenia – w  Lubuskim. Tuż przed wyłączeniem tam analogowego nadawania naziemnej telewizji 7 listopada okazało się, że ludzie zwlekają z pójściem do sklepu i kupieniem dekodera czy telewizora do ostatniego momentu. Nie orientują się w też, mimo wszystkich podjętych przez nas działań, kiedy dokładnie w ich województwie to odłączenie nastąpi. Dlatego skupiliśmy się w komunikatach przekazywanych w telewizji właśnie m.in. na podawaniu dat i wyjaśnieniu jak poradzić sobie ze sprawami technicznymi

Te 1,8 mln ludzi samodzielnie kupi dekoder czy państwo będzie im musiało te urządzenia dofinansować?

Nie planujemy dofinansowania dekoderów. Żeby planować jakąś  publiczną pomoc, powinna ona mieć swoje mocne uzasadnienie. A w tym przypadku problem wydaje się marginalny, bo z naszych badań przeprowadzonych na obszarze listopadowych wyłączeń analogowej telewizji wynikało, że wśród tych osób, które odbierały wyłącznie naziemną telewizje, tylko 4 proc. sygnalizowało że wstrzymały się z kupieniem dekodera w wyniku  trudności finansowych. Moim zdaniem za wcześnie jest więc chyba na to, by mówić o problemie w skali kraju związanym z kosztami zakupu dekoderów..

Co robią samorządy, by nagłaśniać przejście na cyfrowe nadawanie?

W regionach (wcześniej Lubuskim, teraz Pomorskim) w akcję na poziomie samorządowym włączyli się wojewodowie, prezydenci miast,  burmistrzowie, starostowie, wójtowie, kuratorzy oświaty, Ochotnicza Straż Pożarna, Państwowa Inspekcja Handlowa, wojewódzkie inspektoraty, policja, a nawet uniwersytety trzeciego wieku. Organizowane są spotkania, na których są pokazywane materiały informujące o całym procesie, np. o tym, że by móc odbierać cyfrowy sygnał, trzeba np. przestawić antenę. Prowadzona jest akcja informacyjna w lokalnych mediach np. w oddziałach regionalnych TVP. Chodzi też o to, żeby nakierować ludzi na właściwe informacje, np. taką, że działa poświęcona tym zmianom infolinia. Współpracujemy z lokalnymi ośrodkami telewizyjnymi, radiami, szkołami, gdzie zarówno dzieci, jak i rodzice mogą uczestniczyć w informacyjnych zajęciach poświeconych cyfryzacji.

Czego można się obawiać przy odłączeniu województwa wielkopolskiego i pomorskiego?

Mnie zawsze martwią sygnały od widzów świadczące o tym, że przy zmianie nadawania ten sygnał jednak utracili i nie wiedzieli, co należy dalej zrobić. W przypadku województwa lubuskiego takich sygnałów było, jak wynika z informacji otrzymanych od wojewody lubuskiego, pięć, ale głównie były to zgłoszenia o tym, że jest problem z przestrojeniem anteny lub innym technicznym  aspektem.

Dziś analogowy sygnał naziemnej TV stracili rano Wielkopolanie i Pomorzanie. Zastąpił go nowocześniejszy, cyfrowy. Eksperci liczą, że pójdzie gładko

Sygnałów świadczących o takiej całkowitej dezorientacji nie odnotowaliśmy. W Lubuskim np. jednym z tych kilku zgłoszeń było informujące, że przestały być odbierane sygnały telewizji kablowych i trzeba było na nowo zeskanować kanały, żeby je odbierać. Wydano w tej sprawie stosowne komunikaty.

Ile osób zostanie odłączonych od analogowego nadawania w Wielkopolskim i Pomorskim?

Szacujemy tę liczbę na 4,6 mln. To więcej niż przy I etapie odłączeń. Tam gdzie jeszcze przed wyłączeniem sygnału zdiagnozowaliśmy potencjalne problemy badając np. zasięg cyfrowego sygnału na terenach, na których planowane są odłączenia, podjęliśmy konkretne działania aby temu zaradzić zawczasu.  W przypadku województwa lubuskiego nie mieliśmy żadnych problemów z zasięgiem, ale już np. w województwie pomorskim zostały zidentyfikowane tzw. białe plamy – obszary, gdzie nie ma odbioru cyfrowego sygnału. Szybko zareagowaliśmy zmieniając częstotliwości i parametry anteny nadawczej na obiekcie Gdańsk-Chwaszczyno i mamy nadzieję, że te problemy techniczne znikną. Dziś uruchomiony zostaje także nadajnik w Szymbarku i przekaźnik w Wejcherowie. Mamy nadzieje, że będą tam na pewno lepsze warunki obioru dla mieszkańców Żarnowca, Sulęczyna, Lipusza, Płocic, Stężycy, Studzienic, Szymbarka, Zamostnego i Wejherowa.

W przypadku tych listopadowych wyłączeń problem białych plam nie będzie tak duży, jak potencjalnie przy przełączeniach na terenach górskich. Dlatego, dzięki naszej inicjatywie, TVP zgodnie z decyzją rządu dostanie dodatkowe środki na to, by doświetlić obszary szczególnie trudne. Te pieniądze są zapisane w ustawie budżetowej, to jest ponad 30 mln zł. Po tym doświetleniu na obszarach gdzie do tej pory w ogóle nie było nawet naziemnych programów analogowych może się pojawić dostęp do części cyfrowych stacji.

Kiedy TVP dostanie te pieniądze? Bo na razie zaczyna doświetlenia z własnych środków.

Jest to pomoc publiczna i musimy zgłosić do Komisji Europejskiej  to, że TVP dostaje od nas takie środki. Ustawa budżetowa jest w tej chwili w senacie, więc TVP nie ma powodów do niepokoju, na pewno trafią do niej w przyszłym roku.

„Białe plamy" będą doświetlane tylko kanałami TVP. Jest szansa, żeby trudne tereny były doświetlane także stacjami nadawców komercyjnych?

Tzw. multipleks drugi, na którym nadają nadawcy komercyjni,  jest już dostępny na terenie 98 proc. kraju, więc nadawcy komercyjni już i tak zyskali na takim procesie, bo żaden z nich nie miał wcześniej takiego naziemnego zasięgu, jaki ma teraz.

Chodzi raczej o odbiorców z tych trudnych terenów, którzy mogliby wtedy mieć większy wybór kanałów.

Odbiorcy też już programowo na tym korzystają. Być może także skorzystają jeszcze bardziej gdy w ramach doświetleń będą na tych samych obszarach nadawane programy nadawców komercyjnych.

No ale oni właśnie nie chcą, bo to oznaczałoby dodatkowe koszty.

Do tego my nikogo nie zmusimy – tak, jak powiedziałam: z punktu widzenia tych nadawców ich zasięg i tak już się znacząco powiększył.

Nadawcy zwracają uwagę, że większym problemem niż zakup dekodera jest zakup odpowiedniej anteny i jej konfiguracja, z czym szczególny problem mają wynajmujący mieszkanie.

Nie widzę w tym problemu. Jeśli ktoś wynajmuje mieszkanie, to zwraca się z problemem do właściciela lokalu i on przekazuje temat zarządcy budynku. Właśnie dlatego tak ważna wydaje się nam współpraca z władzami lokalnymi, bo administratorami budynków są często władze samorządowe. Uświadomienie im całego problemu bardzo w całym procesie pomogło. Na rządowej stronie internetowej cyfryzacja.gov.pl są poradniki dla instalatorów anten przygotowane wspólnie z Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji.

Ile dekoderów zostało zamówionych już na Poczcie Polskiej? Z danych Nielsena wynika, że najszybciej przybywa tych widzów naziemnej TV cyfrowej, którzy oglądają ja za pośrednictwem dekoderów.

Z naszych danych wynika że są to zamówienia rzędu kilkunastu tysięcy.

Czy odbędzie się konkurs na uzupełnienie programami pierwszego pakietu programów naziemnej telewizji cyfrowej?

Tak, musi być, to zresztą przewiduje ustawa.

Nadawców zbulwersowały zmiany w prawie telekomunikacyjnym, zwiększające opłaty za częstotliwości odprowadzane do Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

W przypadku opłat radiodyfuzyjnych zgodziliśmy się na doprecyzowanie przepisów. Stawki będą oczywiście wyższe niż te, jakie obecnie płacą nadawcy. Ale od samego początku mówimy, że celem tych zmian nie jest to, by podwyższać opłaty. Ale rozumiem argumenty mówiące o tym, że za tydzień ktoś może zasiąść na moim miejscu i jego zdanie może wyglądać inaczej. Już jest po konsultacjach społecznych rozporządzenie w sprawie opłat, które wprost wpisuje wysokości tych stawek.

Nadawcy nadający naziemnie cyfrowo stracą dotychczasowe preferencyjne stawki.

Zastanawiamy się, mamy taka wytyczną w rozporządzeniu, jak wzięcie pod uwagę rozwoju konkurencji na tym polu. Będziemy się zastanawiali jak stworzyć mechanizm dla nowych nadawców wchodzących na multipleksy naziemnej telewizji cyfrowej, by te warunki zachęcały do wejścia na multipleksy. Jesteśmy po konsultacjach, analizujemy wszystkie nadesłane uwagi, na pewno się jeszcze ze wszystkimi spotkamy i będziemy na ten temat rozmawiać. Na pewno uda nam się wypracować kompromisowe rozwiązanie.

Rozmawiała Magdalena Lemańska

1,8 mln Polaków oglądających wyłącznie naziemną telewizję, którzy jeszcze nie zaopatrzyli się w dekodery i telewizory do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej to dużo czy mało?

To dana, która daje dużo do myślenia, ale sytuacja nie wygląda aż tak źle, gdy patrzy się od strony wsparcia takich osób. Nie chodzi wcale o wsparcie finansowe, ale o sprawienie, by ci ludzie wiedzieli, co mają zrobić, by mogli już odbierać naziemną telewizję cyfrową. Taki wniosek nasunął się nam w przypadku pierwszego wyłączenia – w  Lubuskim. Tuż przed wyłączeniem tam analogowego nadawania naziemnej telewizji 7 listopada okazało się, że ludzie zwlekają z pójściem do sklepu i kupieniem dekodera czy telewizora do ostatniego momentu. Nie orientują się w też, mimo wszystkich podjętych przez nas działań, kiedy dokładnie w ich województwie to odłączenie nastąpi. Dlatego skupiliśmy się w komunikatach przekazywanych w telewizji właśnie m.in. na podawaniu dat i wyjaśnieniu jak poradzić sobie ze sprawami technicznymi

Pozostało 88% artykułu
Media
Nowy „Plus Minus”: 20 lat Polski w UE. Dobrze wyszło (tylko teraz nie wychodźmy!)
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników
Media
Wybory samorządowe na celowniku AI. Polska znalazła się na czarnej liście
Media
Telewizje zarobią na streamingu. Platformy wchodzą na rynek reklamy
Media
Koniec ekspansji platform streamingowych? Netflix ukryje dane