Wydatek na poziomie 2 mld dol., z czego większość zostanie wypłacona właścicielom Oculus VR w akcjach największego portalu społecznościowego świata, to dla Facebooka nie jest rekordowa kwota. Całkiem niedawno ta sama firma niespodziewanie zapowiedziała wydanie znacznie większej kwoty, bo 16 mld dol. na przejęcie komunikatora WhatsApp.
Mark Zuckerberg nie wyszedł jednak z formy w zaskakiwaniu rynku. Na pierwszy rzut oka między Facebookiem i Oculusem nie ma bowiem zbyt wielu synergii. Przejmowana spółka to właściciel platformy Oculus Rift umożliwiającej przebywanie w tzw. wirtualnej rzeczywistości dzięki nakładanym okularom.
– Jesteśmy zdania, że przenośne gadżety staną się w ciągu pięciu najbliższych lat produktem masowym i widzimy logikę w ruchu Facebooka, ale zanim przyklaśniemy temu ruchowi, poczekamy i zobaczymy, co z niego wyniknie – komentuje Victor Anthony, analityk Topeka Capital cytowany przez Marketwatch.com.
1 miliard użytkowników mobilnych miesięcznie ma Facebook na całym świecie
Choć inwestorom także niespecjalnie spodobało się ogłoszenia kolejnego przejęcia (kurs Facebooka zaczął po ogłoszeniu planowanej akwizycji spadać), Mark Zuckerberg jest jak zawsze pewny swego. – Rift jest dziś popularny wśród graczy. Będziemy pomagać Oculusowi rozwijać ten produkt, tak by mógł współpracować z coraz większą paletą gier. Żeby to osiągnąć, Oculus będzie funkcjonował całkiem niezależnie od Facebooka. Ale to tylko początek. Bo potem chcemy, by Oculus zaczął służyć do zupełnie nowych doświadczeń – napisał na swoim profilu na Facebooku Zuckerberg. Jakich doświadczeń? – Wyobraźcie sobie, że wygodnie siedzicie sobie we własnym domu z okularami Rift na nosie, uczestnicząc jednocześnie w zajęciach dla studentów z całego świata lub będąc w trakcie osobistych konsultacji z lekarzem – tłumaczy niedowiarkom Zuckerberg. Na koniec przypomina sceptykom, że choć wirtualna rzeczywistość może się dziś niektórym wydawać rodem z filmów science fiction, to samo mówiło się kiedyś o internecie, komputerach czy smartfonach.