- Łączenie się portali w większe grupy jest trochę wykorzystywaniem słabości domów mediowych, których eksperci, planując kampanie, patrzą głównie na pierwszą dziesiątkę grup domen.
Dla mnie jest to iluzoryczne przeświadczenie, że wartość mediowa wynika tylko z zasięgu. W rzeczywistości należy zrozumieć, że zasięg musi iść w połączeniu z jakością i siłą marki medium oraz kontekstem komunikacyjnym, wynikającym z treści jakie dane medium oferuje. Onet buduje swoją pozycję lidera konsekwentnie od kilkunastu lat. Posiadamy najlepszy zespół na rynku, portfolio najsilniejszych brandów, świetne zaplecze technogiczne i treściowe, to oraz wielomilionowe grono naszych użytkowników dla których Onet jest numerem jeden, to jest dla nas najważniejsze.
- Ale państwo także na wieść o planowanej fuzji Wp-o2 połączyli w jedną grupę z serwisami Ringier Axel Spriger Polska.
Uruchomienie naszej wspólnej spółki sprzedażowej Media Impact Polska, która reprezentuje portfolio obu firm, stworzyło idealne warunki do tego, by patrzeć na Onet i Ringier Axel Springer Polska jak na jedną grupę w badaniu.
W kontekście Wp i o2 mogę powiedzieć tylko tyle, że posługiwanie się symulacjami połączonego zasięgu dwóch podmiotów i nazywanie tego jednym portalem, to zwykłe nadużycie.
- Wszyscy państwo namieszali, przyjmując takie, a nie inne zasady grupowania witryn w badaniu Megapanel. Dzięki temu mamy Chomikuj w grupie Interia.
Badanie nie jest idealne ale najlepsze jakie mamy. Sporo rzeczy w ostatnich 2 latach w badaniu udało sie poprawić i rozwinąć. Udało sie tez wyeliminować część nieprawidłowości, a część wciąż trzeba usunąć.
Jest jeszcze kilka takich przykładów np. kategoria witryn „Lifestyle", która tak naprawdę grupuje wielką, bardzo zróżnicowaną grupę serwisów włącznie z plotkami.
Jedyne, co można w tym przypadku zrobić aby zrozumieć dane, to zawsze patrzeć piętro niżej, czyli na konkretne produkty, brandy, to co tak naprawdę stoi za poszczególnymi grupami, kategoriami.
- Nie wolałby mieć Pan Łukasza Wejcherta po swojej stronie a nie w radzie nadzorczej największej konkurencji?
Z Łukaszem Wejchertem mamy kilkunastoletnią historię współpracy. Nie tylko był moim szefem w Grupie Onet.pl, ale także kolegą, którym nadal jest. Nic się więc w naszej relacji nie zmieni – każdy wybiera życiowe ścieżki samodzielnie i trudno na to wpływać.
-Ale Łukasz Wejchert przyznał, że starał się o zakup Onetu, tylko że w końcu się nie udało.
Nie chciałbym tego komentować. Mogę tylko powiedzieć, że świetnie sobie dajemy radę .
- Niedawno branża podliczyła skalę piractwa wideo w Polsce i jego negatywny wpływ na PKB Polski. Jak to zjawisko wpływa na Państwa działalność?
Straty z tego tytułu ponosi budżet państwa, ale piractwo ogranicza też nasze możliwości budowania jakościowych treści. Miesięcznie z kradzionych treści korzysta w tym kraju 6 mln ludzi. Żeby cokolwiek z tym zrobić, potrzebne są trzy podstawowe działania. Po pierwsze: zdecydowane i faktyczne kroki ze strony rządowej, które pozwolą błyskawicznie blokować pirackie serwisy. Mamy za słabe regulacje prawne w tym zakresie. Druga sprawa to powszechna społeczna akceptacja działań pirackich i to, że w Polsce korzystanie z tych serwisów jest po prostu modne. Potrzebna jest porządna kampania edukująca w tym zakresie. Trzecią kwestią jest ulepszanie legalnej oferty płatnego wideo w sieci tak, by spełniała ona oczekiwania widzów. Musimy pracować nad świadomością tego problemu wśród użytkowników, jak i regulatorów. Do zmiany tej sytuacji wymagana jest jeszcze zmiana myślenia właścicieli tych treści. Jeśli uwzględni się te wszystkie trzy działania, grupa widzów, która dziś korzysta z oferty pirackiej, będzie krok po kroku migrowała w stronę korzystania z oferty legalnej. Wtedy wszystko zacznie działać tak, jak trzeba. To pewnie potrwa kilka lat, ale kiedyś trzeba ten proces rozpocząć.
- Jeśli jeszcze będzie co zaczynać. W jednej z rozmów przedstawiciel Discovery wprost powiedział mi, że w strategii firmy nie ma udostępniania materiałów niezależnie w sieci, bo istotna część wpływów grupy pochodzi z opłat uzyskiwanych od operatorów płatnej telewizji. A właśnie tacy producenci treści mają wiele pożądanych przez widzów materiałów, bo mają środki, by je tworzyć.
To prawda, ale media i modele ich działania zmieniają się dziś tak szybko, że nie wydaje mi się, by najlepszą metodą na wzmacnianie swojej pozycji na rynku i na budowanie wartości firmy było blokowanie zmian. Powszechnie wiadomo, że na treściach kierowanych do użytkowników mobilnych jest trudniej zarabiać niż na tych kierowanych na większe ekrany. Czy to oznacza, że powinniśmy blokować rozwój mobile? To jest przecież niemożliwe, bo użytkownicy, którzy chcą w ten sposób korzystać z sieci i tak będą to robić. Jedyne, co my możemy zrobić w tej sytuacji, to wzmacniać te obszary i dawać odbiorcom najlepszą z możliwych ofert, a potem zastanawiać się, jak możemy to zmonetyzwać. I tak trzeba robić także w innych przypadkach, pozostałe działania będą po prostu próbą walki z trendami, zamiast patrzenia na nie w kontekście ogromnej szansy dla naszego biznesu.
- W przypadku serwisów mobilnych jest jednak nieco łatwiej, bo cały czas rozmawiamy o jednej grupie interesów. Filmy i seriale produkuje inna grupa interesów, a inna chciałaby je udostępniać w sieci.
Ten problem szybko się rozwiąże, bo w mediach bardzo skraca się teraz okres dochodzenia do nowych rozwiązań.
-Dlaczego wciąż nie wybrano nowej firmy do badań Megapanel? Proces ruszył przecież jeszcze jesienią ubiegłego roku.
Z tego co wiem, proces trwa i są dotrzymywane terminy. Oczywiście chciałbym, żeby jak najszybciej się zakończył. Jednak, jeśli popatrzy się na to, jak wyglądają podobne procesy za granicą, widać, że wszędzie tak samo trwają. Trudno oczekiwać, że przetarg w takiej sprawie jak badanie całego rynku Internetu, a następnie implementacja wybranej metodologii zamknie się w kilku miesiącach.
- Co trzeba zmienić w Megapanelu w pierwszej kolejności?
Nam po pierwsze zależy na znaczącym przyspieszeniu publikacji badań. Teraz dostajemy je po 6-7 tygodniach po zakończeniu miesiąca. Druga pilna sprawa to rozwój całej sfery badań, dotyczącej korzystania z Internetu na różnych urządzeniach i integracja tych badań. Mamy dziś gemius Stream (badanie odtworzeń treści multimedialnych w sieci –red.) czy badanie kilku podstawowych parametrów dla rynku mobilnego, ale te badania nie są integrowane. A one muszą nadążać za rozwojem technologii. To jest wyzwanie, bo same telewizory typu smart tv to dziś 26 różnych systemów. Trzecia ważna zmiana dotyczy tego, że dziś rozmaite media posługują się różnymi rodzajami miar. W telewizji mamy punkty GRP, w Internecie real userów i odsłony. W innych mediach kolejne miary i domy mediowe, klienci muszą umieć porównać te nieporównywalne w sumie wskaźniki. Dzisiaj te światy wciąż istnieją osobno, są planowane i kupowane osobno. Są różnego typu opracowania, na podstawie których można próbować wyciągać ujednolicone wnioski, ale to dalekie od zintegrowanej platformy, która analizowałaby na bieżąco wszystkie te dane.
- Powinniśmy mieć na rynku badanie jednoźródłowe?
Wolałbym, żeby o tym, czy to powinno być badanie jednoźródłowe czy wieloźródłowe, decydowali sami badacze. Interesuje mnie końcowy efekt, który widzą klienci reklamowi, domy mediowe, wydawcy internetowi. Jak to osiągnąć, to dla mnie rzecz wtórna.
- Czy działając w ramach RASP Onet ma możliwości akwizycyjne i czy są takie plany?
My i nasi właściciele wciąż analizujemy pojawiające się możliwości inwestycyjne, oczywiście w tym samym czasie rozwijając naszą ofertę. Przyglądamy się różnym opcją, które mogłyby wzmocnić nasz główny biznes mediowy np. w obszarze transakcyjnym.
- Na rynku będą się jeszcze zdarzały się takie wielkie wydarzenia jak fuzja WP i o2 czy przejęcie Onetu?
Proces konsolidacji jest dla branży online'owej dość naturalny. Będzie więc z pewnością nadal trwał. Jednak na bardzo duże transakcje w tej branży nie ma co liczyć, bo po prostu aż tylu firm nie ma, rynek jest w gruncie rzeczy dość płytki.
- To, że Innova zainwestowała w WP i o2 zapoczątkuje jakiś szerszy trend? Trochę wydaje się dziwne, że nastawiony na szybki zwrot z inwestycji inwestor finansowy stawia w dzisiejszych czasach na nie tak szybko już rosnący sektor portali.
Odpowiem tak: ja się bardzo cieszę, że my mamy długoterminowego inwestora branżowego. Różnica między inwestorem finansowym, a branżowym jest dosyć oczywista. Uważam, że portale mają potencjał wzrostowy, ale nie będą rosły wszystkie. Wiele będzie zależało od ich otwartości na zmiany i obranego modelu biznesowego oraz technologii wykorzystywanych w jego wdrażaniu. Wydawcy Internetowi, którzy są zamknięci na zamianę, będą mieli problem, bo media za szybko się dziś zmieniają, by trwać w tym, co zostało stworzone kilka lat temu.
- To, co robi ostatnio Facebook, kupując WhatsApp i Oculusa, to już rodzaj szaleństwa?
Sądzę, że z perspektywy Facebooka ma to sens. Kto kilka lat temu przewidziałby na poziomie Excela, w jakim punkcie rozwoju znajdzie się dziś ta firma? W branży jest dziś takie powiedzenie: „bądź gotowy na niepewność", to znaczy: nie uciekaj od zmian, bądź na nie otwarty. Ono dotyczy właściwie wszystkich strategii firm internetowych. Są takie obszary, w których trzeba być otwartym na bardzo duże ryzyko inwestycyjne, żeby móc zaoferować użytkownikom coś kompletnie nowego. Internet, a w szczególności media społecznościowe są właśnie takim obszarem.
Rozmawiała Magdalena Lemańska
Robert Bednarski
jest prezesem Onetu od stycznia 2012 roku. ma 41 lat, w internetowej grupie pracuje od 1999 roku. Najpierw był jej dyrektorem finansowym, ale już w 2001 roku wszedł do zarządu Onetu. Jest doktorem nauk ekonomicznych, ukończył Akademię Ekonomiczną w Krakowie.