Rozmowa z prezesem Onetu

Portale mają potencjał wzrostowy, ale nie wszystkie. ?Ci wydawcy internetowi, którzy są zamknięci na zmiany, będą mieli problem, ?bo media szybko się dziś zmieniają – mówi w rozmowie z „Rz" prezes Onetu.

Publikacja: 28.04.2014 08:10

Robert Bednarski jest prezesem Onetu od stycznia 2012 roku. Ma 41 lat, w internetowej grupie pracuje

Robert Bednarski jest prezesem Onetu od stycznia 2012 roku. Ma 41 lat, w internetowej grupie pracuje od 1999 roku. Najpierw był jej dyrektorem finansowym, w 2001 roku wszedł do zarządu Onetu. Jest doktorem nauk ekonomicznych, skończył Akademię Ekonomiczną w Krakowie.

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Wprowadzanie płatnych modeli wydaje się konieczne i leży również w interesie czytelników

Rz:  10 proc. wzrostu rynku reklamy w sieci w Polsce w ubiegłym roku to dla branży powód do radości czy niekoniecznie?

ROBERT BEDNARSKI.: To na pewno nie jest bardzo dużo, ale też musimy zwrócić uwagę na to, że w ostatnich dwóch latach mieliśmy do czynienia ze spadkiem całego rynku reklamy o 5-6 proc. rocznie. Patrząc z takiej perspektywy, wzrost rynku reklamy on-line to dobra informacja, a te 10 proc. jest zadowalające.

- Jakie rodzaje reklamy będą w Polsce rosły najszybciej? Na świecie reklama wideo i mobilna zagarniają coraz większe części rynku – u nas wciąż są to krople w morzu.

Jeśli chodzi o samą strukturę rynku reklamy on-line i o to, które jego fragmenty najszybciej rosną, Polska nie różni się od Europy czy reszty świata. Poszczególne trendy mają jednak różne nasilenia. Największą dynamikę wykazują tu także reklama mobilna oraz wideo, które jest już pokaźnym rynkiem wartym ponad 160 mln zł rocznie. Rynek reklamy mobilnej jest mniejszy. Obie te kategorie będą jednak rosły przez najbliższych dobrych kilka lat w tempie kilkudziesięciu proc. rocznie.

- Co takie firmy jak Onet mogą robić, by korzystać z tych wzrostów i nie czerpać już tylko z reklam graficznych starszego typu?

Mądrze inwestować. Reklamy graficzne mocno ewoluują. Mamy teraz w tym obszarze do czynienia z nowymi rozwiązaniami, które podnoszą efektywność działań reklamowych - myślę o mechanizmach opartych o wykorzystywanie tzw. big data, czyli danych dostępnych dziś  w sieci na temat użytkowników, co umożliwia lepsze dopasowanie reklam do ich potrzeb, a tym samym podnosi ich skuteczność i wartość w oczach reklamodawców. To się wciąż nazywa reklamą graficzną, ale to już zupełnie inny produkt niż ten, który był sprzedawany masowo 10 lat temu. Dziś mówi się o tzw. reklamach natywnych, czyli tych doskonale wbudowanych w treści. Bardzo popularne sa tez formaty „rich media", czyli wszelkie rozbudowane reklamy interaktywne.

W samym zeszłym roku Onet zorganizował kilkaset projektów specjalnych dla klientów bazujących na tych rozwiązaniach. One stanowią pokaźną część naszych przychodów i będą nadal jednym z naszych kierunków inwestycji.

- Czemu w Polsce nie rośnie reklama RTB?

Mamy do czynienia z wczesnym etapem rozwoju tej dziedziny, a jeżeli popatrzymy na to, jak wyglądają kraje takie jak Niemcy czy Francja, widać, że rozwój tego rynku jest nieodzowny. Technologii, które będą wspierały tzw. programmatic buying będzie coraz więcej, ale ich powszechne wykorzystanie wymaga przygotowania, edukacji  klientów i branży –  potrzebne do tego będą kolejne 2-3 lata.

- Jaką część mobilnych wpływów stanowią dziś przychody Onetu z reklamy mobilnej i wideo?

Nie mogę podać dokładnych liczb, ale jeśli chodzi o przychody z mobile, to te udziały są wyższe niż średnia dla rynku. Budowa najlepszych produktów mobile leży u podstaw naszej strategii równolegle z budowa najsilniejszej oferty jakościowych treści dziennikarskich i wideo.

- Czy wzrosty branży na poziomie 10 proc. spowodują, że będzie taki moment, w którym portale będą musiały zacząć podbierać opłaty od użytkowników?

W pierwszej kolejności myślimy, jak odpowiedzieć na potrzeby użytkownika, a dopiero potem – jak można je zmonetyzować. Od dawna mamy płatną ofertę.  Naszym zamierzeniem jest oferowanie tzw. treści premium np. filmów hollywoodzkich czy relacji sportowych na najwyższym poziomie, za które użytkownicy są gotowi płacić, bo doceniają ich jakość.

Idąc tym samym tropem dziennikarstwo w cyfrowym świecie, w kwestiach finansowych nie może być całkowicie zależne od reklamy. Z tego powodu, wprowadzanie udanych płatnych modeli wydaje się być konieczne i leży również w interesie czytelników.

- Gdzie? Wśród treści specjalistycznych?

Wszędzie tam, gdzie w ocenie użytkownika te treści będą miały wartość, za którą będzie chciał  zapłacić. Na pewno będą to materiały ekskluzywne i wysokiej jakości. Trudno oczekiwać, żeby ktoś chciał wydać pieniądze na materiały powszechnie i bezpłatnie dostępne w Internecie, czy w mediach tradycyjnych.

- Ile osób może płacić? 75 tys. prognozowanej sprzedaży płatnych dostępów do treści internetowych Agory w 2016 r. to nie jest duża liczba przy ponad 12 mln użytkowników Onetu.

Nie chciałbym się odnosić do tego, co mówią inne podmioty. Na pewno na rynku jest sporo firm, które podchodzą w różny sposób do tego tematu. W Onecie mamy różne formy płatnej oferty i one działają bardzo dobrze. Dlatego też, nie zamierzamy wprowadzać radykalnych zmian w portalu tylko rozwijać nasze produkty tak aby nadal były najlepsze dla użytkownika i ustanawiały nowe benchmarki.

- WP też zapowiedziała, że będzie produkować treści jakościowe. Czy to nie kłóci się z idea Internetu, gdzie wszystko musi być zrobione szybko, co kłóci się z dziennikarską dokładnością?

Media internetowe szybko ewoluują. Dobre kilkanaście lat temu, u swoich początków Onet zaczynał od agregowania treści, następnie stworzyliśmy redakcję przygotowująca własne materiały. Dziś pracują dla nas setki dziennikarzy i reporterów, mamy też kilkaset niezależnych tytułów współpracujących z Onetem tak krajowych jak najlepszych brandów  światowych np. New York Times, Bild, Die Welt, Newsweek czy Forbes i ten model chcemy rozwijać. Naszym celem jest  dalsze tworzenie jakościowych treści i skuteczne dopasowywanie ich do zainteresowań użytkowników.

- Jednym z głównych haseł WP jest teraz budowa jakościowego dziennikarstwa w Internecie.

Nie chce oceniać działań WP, wiem natomiast, że Onet od dłuższego czasu z sukcesem stawia na jakościowe dziennikarstwo. Dowodem na to są materiały tworzone przez naszych dziennikarzy, ich obecność podczas najważniejszych wydarzeń w Polsce, jak i na świecie oraz nagrody, które otrzymujemy. Jako jedni z pierwszych byliśmy z naszą ekipą na Ukrainie i relacjonowaliśmy wydarzenia na Majdanie. Naszych korespondentów nie zabrakło też na największych imprezach sportowych tj. Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, Rajdzie Dakar czy Mistrzostwach Świata w Piłce Ręcznej. Z każdego z tych wydarzeń codziennie powstawały autorskie materiały. Miesięcznie publikujemy od 30 do 50 tys. materiałów (artykuły, galerie, video), spora już część z nich to nasze własne ekskluzywne treści.

W dalszym ciągu chcemy podążać w obranym kierunku i rozwijać takie dziennikarstwo, z tym wiążemy nasze dalsze plany, ale na razie nie mogę na ten temat powiedzieć nic więcej. To jest też odpowiedź na pytanie czy w ogóle da się w Internecie tworzyć takie treści. Jak widać, jest to możliwe.

- Takie jak tworzą DemocracyNow! i ProPublica, które za swoje treści dostają Pulitzery? W USA te portale mają donatorów. Polacy będą chcieli dotować media?

Biznes internetowy jest klasycznym biznesem skali. To w tym przypadku oznacza, że mając odpowiednia wielkość, jest się w stanie wspierać budowę jakościowych treści. Nasze dzisiejsze środki inwestowane w zakup i tworzenie treści w porównaniu z sytuacją sprzed 4-5 lat, to dwa kompletnie różne światy. Internet zmieni jednak to, że popularnymi dziennikarzami w tym medium będą wyłącznie ci, których teksty naprawdę będą poczytne. Sieć ma bowiem to do siebie, że o jeden klik dalej mamy inne teksty oraz sto innych pokus zajmujących czas. To zupełnie inny model korzystania z mediów niż ten znany z telewizji czy linearnego radia. Ale także w sieci znajdzie się popyt dla jakościowego dziennikarstwa.

- Jaka część materiałów na Onecie jest dziś produkowana wewnętrznie?

W przypadku tzw. krótkich form wideo to już 40-50 proc. Niezależnie od tego mamy dużo znaczących partnerstw. Jeśli chodzi o treści pisane to poza tymi które tworzymy w naszych redakcjach i na nasze zamówienie to mamy w grupie gigantyczne zaplecze w postaci „Newsweeka", „Faktu", „Forbsa", „Auto Świat" czy „Top Gear" – współpracujemy z zespołami tych tytułów na bardzo różnych polach.

- Materiały wideo Onet produkuje wyłącznie na własne potrzeby czy też sprzedaje je na rynku?

Obecnie tworzymy je na własne potrzeby lub we współpracy z partnerami (wtedy również oni  mogą je u siebie zamieszczać), ale niewykluczone, że dojdziemy do etapu, na którym będziemy je oferować także innym podmiotom.

- Jak połączenie w tabelkach grup WP i o2 wpłynie na sytuację na rynku reklamy?

Moim zdaniem sama zmiana właścicielska nie buduje nowej jakości czy wartości nowego produktu. Żebyśmy mogli mówić o zmianie głębszej niż tylko połączenie dwóch grup internetowych w badaniu Megapanel musielibyśmy mieć do czynienia z rzeczywistą zmianą: należałoby zmienić sam produkt i jego możliwości reklamowe i ten produkt musiałby zyskać uznanie użytkowników. Sam zasięg kampanii reklamowej w Internecie można dziś bez problemu osiągnąć na wiele sposobów.

- Łączenie się portali w większe grupy jest trochę wykorzystywaniem słabości domów mediowych, których eksperci, planując kampanie, patrzą głównie na pierwszą dziesiątkę grup domen.

Dla mnie jest to iluzoryczne przeświadczenie, że wartość mediowa  wynika tylko z zasięgu. W rzeczywistości należy  zrozumieć, że zasięg musi iść w połączeniu z jakością i siłą marki medium oraz kontekstem komunikacyjnym, wynikającym z treści jakie dane medium oferuje. Onet buduje swoją pozycję lidera konsekwentnie od kilkunastu lat. Posiadamy najlepszy zespół na rynku, portfolio najsilniejszych brandów, świetne zaplecze technogiczne i treściowe, to oraz wielomilionowe grono naszych użytkowników dla których Onet jest numerem jeden, to jest dla nas najważniejsze.

- Ale państwo także na wieść o planowanej fuzji Wp-o2 połączyli w jedną grupę z serwisami Ringier Axel Spriger Polska.

Uruchomienie naszej wspólnej spółki sprzedażowej Media Impact Polska, która reprezentuje portfolio obu firm, stworzyło idealne warunki do tego, by patrzeć na Onet i Ringier Axel Springer Polska jak na jedną grupę w badaniu.

W kontekście Wp i o2 mogę powiedzieć tylko tyle, że posługiwanie się symulacjami połączonego zasięgu dwóch podmiotów i nazywanie tego jednym portalem, to zwykłe nadużycie.

- Wszyscy państwo namieszali, przyjmując takie, a nie inne zasady grupowania witryn w badaniu Megapanel. Dzięki temu mamy Chomikuj w grupie Interia.

Badanie nie jest idealne ale najlepsze jakie mamy. Sporo rzeczy w ostatnich 2 latach w badaniu udało sie poprawić i rozwinąć. Udało sie tez wyeliminować część nieprawidłowości, a część wciąż  trzeba usunąć.

Jest jeszcze kilka takich przykładów np. kategoria witryn „Lifestyle", która tak naprawdę grupuje wielką, bardzo zróżnicowaną grupę serwisów włącznie z plotkami.

Jedyne, co można w tym przypadku zrobić aby zrozumieć dane, to zawsze patrzeć piętro niżej, czyli na konkretne produkty, brandy, to co tak naprawdę stoi za poszczególnymi grupami, kategoriami.

- Nie wolałby mieć Pan Łukasza Wejcherta po swojej stronie a nie w radzie nadzorczej największej konkurencji?

Z Łukaszem Wejchertem mamy kilkunastoletnią historię współpracy. Nie tylko był moim szefem w Grupie Onet.pl, ale także kolegą, którym nadal jest. Nic się więc w naszej relacji nie zmieni – każdy wybiera życiowe ścieżki samodzielnie i trudno na to wpływać.

-Ale Łukasz Wejchert przyznał, że starał się o zakup Onetu, tylko że w końcu się nie udało.

Nie chciałbym tego komentować. Mogę tylko powiedzieć, że świetnie sobie dajemy radę .

- Niedawno branża podliczyła skalę piractwa wideo w Polsce i jego negatywny wpływ na PKB Polski. Jak to zjawisko wpływa na Państwa działalność?

Straty z tego tytułu ponosi budżet państwa, ale piractwo ogranicza też nasze możliwości budowania jakościowych treści. Miesięcznie z kradzionych treści korzysta w tym kraju 6 mln ludzi. Żeby cokolwiek z tym zrobić, potrzebne są trzy podstawowe działania. Po pierwsze: zdecydowane i faktyczne kroki ze strony rządowej, które pozwolą błyskawicznie blokować pirackie serwisy. Mamy za słabe regulacje prawne w tym zakresie. Druga sprawa to powszechna społeczna akceptacja działań pirackich i to, że w Polsce korzystanie z tych serwisów jest po prostu modne. Potrzebna jest porządna kampania edukująca w tym zakresie. Trzecią kwestią jest ulepszanie legalnej oferty płatnego wideo w sieci tak, by spełniała ona oczekiwania widzów. Musimy pracować nad świadomością tego problemu wśród użytkowników, jak i regulatorów. Do zmiany tej sytuacji wymagana jest jeszcze zmiana myślenia właścicieli tych treści.  Jeśli uwzględni się te wszystkie trzy działania, grupa widzów, która dziś korzysta z oferty pirackiej, będzie krok po kroku migrowała w stronę korzystania z oferty legalnej. Wtedy wszystko zacznie działać tak, jak trzeba. To pewnie potrwa kilka lat, ale kiedyś trzeba ten proces rozpocząć.

- Jeśli jeszcze będzie co zaczynać. W jednej z rozmów przedstawiciel Discovery wprost powiedział mi, że w strategii firmy nie ma udostępniania materiałów niezależnie w sieci, bo istotna część wpływów grupy pochodzi z opłat uzyskiwanych od operatorów płatnej telewizji. A właśnie tacy producenci treści mają wiele pożądanych przez widzów materiałów, bo mają środki, by je tworzyć.

To prawda, ale media i modele ich działania zmieniają się dziś tak szybko, że nie wydaje mi się, by najlepszą metodą na wzmacnianie swojej pozycji  na rynku i na budowanie wartości firmy było blokowanie zmian. Powszechnie wiadomo, że na treściach kierowanych do użytkowników mobilnych jest trudniej zarabiać niż na tych kierowanych na większe ekrany. Czy to oznacza, że powinniśmy blokować rozwój mobile? To jest przecież niemożliwe, bo użytkownicy, którzy chcą w ten sposób korzystać z sieci i tak będą to robić. Jedyne, co my możemy zrobić w tej sytuacji, to wzmacniać te obszary i dawać odbiorcom najlepszą z możliwych ofert, a potem zastanawiać się, jak możemy to zmonetyzwać. I tak trzeba robić także w innych przypadkach, pozostałe działania będą po prostu próbą walki z trendami, zamiast patrzenia na nie w kontekście ogromnej szansy dla naszego biznesu.

- W przypadku serwisów mobilnych jest jednak nieco łatwiej, bo cały czas rozmawiamy o jednej grupie interesów. Filmy i seriale produkuje inna grupa interesów, a inna chciałaby je udostępniać w sieci.

Ten problem szybko się rozwiąże, bo w mediach bardzo skraca się teraz okres dochodzenia do nowych rozwiązań.

-Dlaczego wciąż nie wybrano nowej firmy do badań Megapanel? Proces ruszył przecież jeszcze jesienią ubiegłego roku.

Z tego co wiem, proces trwa i są dotrzymywane terminy. Oczywiście chciałbym, żeby jak najszybciej się zakończył. Jednak, jeśli popatrzy się na to, jak wyglądają podobne procesy za granicą, widać, że wszędzie tak samo trwają. Trudno oczekiwać, że przetarg w takiej sprawie jak badanie całego rynku Internetu, a następnie implementacja wybranej metodologii zamknie się w kilku miesiącach.

- Co trzeba zmienić w Megapanelu w  pierwszej kolejności?

Nam po pierwsze zależy na znaczącym przyspieszeniu publikacji badań. Teraz dostajemy je po 6-7 tygodniach po zakończeniu miesiąca. Druga pilna sprawa to rozwój całej sfery badań, dotyczącej korzystania z Internetu na różnych urządzeniach i integracja tych badań. Mamy dziś gemius Stream (badanie odtworzeń treści multimedialnych w sieci –red.) czy badanie kilku podstawowych parametrów dla rynku mobilnego, ale te badania nie są integrowane. A one muszą nadążać za rozwojem technologii. To jest wyzwanie, bo same telewizory typu smart tv to dziś 26 różnych systemów.  Trzecia ważna zmiana dotyczy tego, że dziś rozmaite media posługują się różnymi rodzajami miar. W telewizji mamy punkty GRP, w Internecie real userów i odsłony. W innych mediach kolejne miary i domy mediowe, klienci  muszą umieć porównać te nieporównywalne w sumie wskaźniki. Dzisiaj te światy wciąż istnieją osobno, są planowane i kupowane osobno. Są różnego typu opracowania, na podstawie których można próbować wyciągać  ujednolicone wnioski, ale to dalekie od zintegrowanej platformy, która analizowałaby na bieżąco wszystkie te dane.

- Powinniśmy mieć na rynku badanie jednoźródłowe?

Wolałbym, żeby o tym, czy to powinno być badanie jednoźródłowe czy wieloźródłowe, decydowali sami badacze. Interesuje mnie końcowy efekt, który widzą klienci reklamowi, domy mediowe, wydawcy internetowi. Jak to osiągnąć, to dla mnie rzecz wtórna.

- Czy działając w ramach RASP Onet ma możliwości akwizycyjne i czy są takie plany?

My i nasi właściciele wciąż analizujemy pojawiające się  możliwości inwestycyjne, oczywiście w tym samym czasie rozwijając naszą ofertę. Przyglądamy się różnym opcją, które mogłyby wzmocnić nasz główny biznes mediowy np. w obszarze transakcyjnym.

- Na rynku będą się jeszcze zdarzały się takie wielkie wydarzenia jak fuzja WP i o2 czy przejęcie Onetu?

Proces konsolidacji jest dla branży online'owej dość naturalny. Będzie więc z pewnością nadal trwał. Jednak na bardzo duże transakcje w tej branży nie ma co liczyć, bo po prostu aż tylu firm nie ma, rynek jest w gruncie rzeczy dość płytki.

- To, że Innova zainwestowała w WP i o2 zapoczątkuje jakiś szerszy trend? Trochę wydaje się dziwne, że nastawiony na szybki zwrot z inwestycji inwestor finansowy stawia w dzisiejszych czasach na nie tak szybko już rosnący sektor portali.

Odpowiem tak: ja się bardzo cieszę, że my mamy długoterminowego inwestora branżowego. Różnica między inwestorem finansowym, a branżowym jest dosyć oczywista. Uważam, że portale mają potencjał wzrostowy, ale nie będą rosły wszystkie. Wiele będzie zależało od ich otwartości na zmiany i obranego modelu biznesowego oraz technologii wykorzystywanych w jego wdrażaniu. Wydawcy Internetowi, którzy są zamknięci na zamianę, będą mieli problem, bo media za szybko się dziś zmieniają, by trwać w tym, co zostało stworzone kilka lat temu.

- To, co robi ostatnio Facebook, kupując WhatsApp i Oculusa, to już rodzaj szaleństwa?

Sądzę, że z perspektywy Facebooka ma to sens. Kto kilka lat temu przewidziałby na poziomie Excela, w jakim punkcie rozwoju znajdzie się dziś ta firma? W branży jest dziś takie powiedzenie: „bądź gotowy na niepewność", to znaczy: nie uciekaj od zmian, bądź na nie otwarty. Ono dotyczy właściwie wszystkich strategii firm internetowych. Są takie obszary, w których trzeba być otwartym na bardzo duże ryzyko inwestycyjne, żeby móc zaoferować użytkownikom coś kompletnie nowego.  Internet, a w szczególności media społecznościowe są właśnie takim obszarem.

Rozmawiała Magdalena Lemańska

Robert Bednarski

jest prezesem Onetu od stycznia 2012 roku. ma 41 lat, w internetowej grupie pracuje od 1999 roku. Najpierw był jej dyrektorem finansowym, ale już w 2001 roku wszedł do zarządu Onetu. Jest doktorem nauk ekonomicznych, ukończył Akademię Ekonomiczną w Krakowie.

Wprowadzanie płatnych modeli wydaje się konieczne i leży również w interesie czytelników

Rz:  10 proc. wzrostu rynku reklamy w sieci w Polsce w ubiegłym roku to dla branży powód do radości czy niekoniecznie?

Pozostało 99% artykułu
Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie