To dobra wiadomość po najsłabszym od lat ubiegłym roku, gdy kina w UE sprzedały 907 mln biletów, o 4,1 proc. mniej niż w 2012 i najmniej od 2009 roku. Przychody z biletów obniżyły pierwszy raz od lat, przerywając trend widoczny od 2005 roku (o 4,3 proc. do 6,28 mld euro), za sprawą z jednej strony mniejszej frekwencji, a z drugiej z powodu spadku średniej ceny biletu (pierwszy raz od czasów „Avatara").
Ponieważ pięć rynków unijnych odpowiadających za 75 proc. całego tortu w I kwartale zanotowało łącznie dodatni wynik (frekwencja urosła o 5,6 proc.), a do kin poszło też więcej osób w kilku innych państwach, to EAO szacuje, że na plusie jest kinowa branża w całej Unii. Wskazują na to również wstępne dane dla 11 rynków kinowych w UE.
Dane organizacji pokazują, że najsilniejszy wzrost zanotowała Francja (plus 18,9 proc.), a potem Włochy (13 proc. w górę) oraz Hiszpania (plus 8,7 proc.). To trzy z pięciu największych rynków kinowych w UE.
We Francji, największym kinowym rynku europejskim, sprzedało się w ciągu pierwszych trzech miesięcy ponad 56 mln biletów (w całym ubiegłym roku 193 mln). To wyniki, o których polskie kina mogą tylko pomarzyć. Jednak pod względem wzrostu frekwencji w I kwartale br. mogły zająć w tabeli drugie miejsce (z 17,6-proc. skokiem do 11,97 mln sprzedanych biletów).
Poza Unią Europejską do najlepiej radzących sobie rynków na Starym Kontynencie należały Rosja i Turcja. Federacja Rosyjska przegoniła w ubiegłym roku Wielką Brytanię i goni Francję: w I kw. br. sprzedało się tam 51,6 mln biletów, o 18,6 proc. więcej niż przed rokiem. Turcja zanotowała 30,9-proc. przyrost: tu do kin poszło przez pierwsze trzy miesiące 23,8 mln widzów.