"Głupie" pomysły na wagę zlota

Twórcy bezsensownej na pierwszy rzut oka mobilnej aplikacji Yo, która służy tylko do przesyłania tego krótkiego słowa, dostaną od inwestorów 1,5 mln dolarów. Absurdalne pomysły w świecie komórek sprawdziły się już jednak nieraz.

Publikacja: 26.07.2014 10:49

"Głupie" pomysły na wagę zlota

Foto: Bloomberg

Jeśli wierzyć jej autorom, banalna w swojej prostocie aplikacja mobilna Yo jest dziś zainstalowana na ponad 2 mln smartfonów na świecie.  To sukces, bo taką liczbę zdobyła w zaledwie dwa miesiące (istnieje od kwietnia), nie kosztowała swoich twórców prawie nic, a samo jej stworzenie zajęło podobno osiem godzin.

Jakby tego było mało, izraelski twórca Yo Or Arbel poinformował niedawno, że udało mu się pozyskać na rozwój aplikacji 1,5 mln dol. od ofiarodawców, wśród których jest m.in. Pete Cashmore, założyciel i szef znanego amerykańskiego portalu technologicznego Mashable.com.

Twitterowi też ?nie dawano szans

Eksperci z branży przestrzegają przed niedocenianiem tego rodzaju mobilnych projektów.

– Można się śmiać, że Yo to aplikacja głupia, że powstała w zaledwie osiem godzin, i tak dalej. Ale ona bardzo dobrze realizuje jedno zadanie: wywołuje kogoś do telefonu. Proszę też zwrócić uwagę na tempo przyrostu liczby jej użytkowników. Teraz ma 2 mln instalacji, a dzięki rozgłosowi w mediach za trzy tygodnie może mieć ich 20 mln. Takich wyników nie da się kupić ani zaplanować i za to nagrodzili ją wsparciem inwestorzy – uważa Radek Zaleski, współwłaściciel Swapp Games, firmy, która produkuje gry na urządzenia mobilne.

Jak dodaje, 1,5 mln dol. to wcale nie jest w świecie mobilnych aplikacji zawrotna kwota na rozwój projektu.  Przypomina też, że należący dziś do Facebooka  fotograficzny Instagram u zarania także nie był niczym wyjątkowym. Z czasem jednak z jakiegoś powodu urósł w siłę, został kupiony przez giganta za miliard dolarów, doinwestowany i dzisiaj bije rekordy popularności.

– Także Twitter początkowo był aplikacją uważaną za bezsensowną i przynoszącą duże straty – przypomina Włodzimierz Schmidt, prezes zrzeszającej firmy działającej w sieci organizacji IAB Polska. – Czasem jednak nawet usługi, które początkowo wydają się niepotrzebne, znajdują swoje miejsce na rynku. Zdarza się, że ludziom jakaś rozrywka po prostu odpowiada, i nie da się wytłumaczyć, dlaczego. To zjawisko nie tylko ze świata wirtualnego, ale także realnego – dodaje.

Wielka kariera?małego kurczaka

Mobilny świat kocha wszelkie nowinki i dziwactwa, w tym rozwiązania zaskakująco proste. Wystarczy wspomnieć zawrotny sukces gry Flappy Bird stworzonej przez wietnamskiego dewelopera Donga Nguyena. Zainstalowało ją 50 milionów ludzi.

Gra była darmowa, ale zarabiała na reklamach. Według doniesień mediów, których Nguyen nigdy nie potwierdził, jej twórca zarabiał na niej 50 tys. dolarów... dziennie.

Prosta w użyciu aplikacja trzymała w napięciu jak najlepszy horror, choć nie wymagała żadnych umiejętności. Trzeba w niej było utrzymać lecącego w dół żółtego ptaka – w przeciwnym razie spadał i należało zacząć grę od nowa.

Absurdalna kariera absurdalnego projektu zakończyła się w równie niezwykły sposób. Otóż na początku tego roku sklep Apple i Google Play wycofały ją z oferty na wyraźną prośbę twórcy. Nguyen uznał, że gra, która miała relaksować, uzależnia i potęguje stres,  w związku z czym powinna zniknąć z rynku.

Sklepy spełniły jego żądanie. Fani żółtego kurczaka nie  poddali się jednak i w sieci do dziś trwa handel używanymi telefonami z zainstalowaną, niemożliwą już do ściągnięcia grą, mnożą się też jej zwalczane przez sklepy klony.

Flappy Bird nie był jednak w swojej istocie specjalnie dziwną aplikacją. Takich, które można by zaliczyć do naprawdę niezwykłych, a mimo to mających użytkowników, jest dziś w sklepach z aplikacjami zatrzęsienie.

W rankingu najgłupszych aplikacji na iPhone'y „PC Magazine" wylicza np. Sim Staplera. Pomysł jest – delikatnie mówiąc – bardzo prosty: klika się w wirtualny zszywacz, który wydaje podobny do naturalnego dźwięk. Po każdych dziesięciu kliknięciach kobiecy głos chwali użytkownika i zabawa toczy się dalej.

„To świetny przykład na to, że fakt, iż aplikacja znalazła się w App Store i jest bezpłatna, nie jest wystarczającym argumentem za tym, by ją ściągnąć" – szydził magazyn w swoim rankingu.

Znalazło się w nim też miejsce m.in. na Birth Buddy –  płatną aplikację dla kobiet w ciąży. Teoretycznie ma ona na podstawie częstotliwości skurczy porodowych wyliczać, kiedy nastąpi rozwiązanie. Konia z rzędem temu, kto odpowie, czy którakolwiek ciężarna przed nadciągającym porodem będzie szukać smartfona, żeby przepowiadał jej, za ile godzin urodzi dziecko.

W rankingach najmniej inteligentnych aplikacji, które były płatne i znalazły nabywców, często pojawia się też zrobiony dla żartu projekt Fat Burner, który miał odchudzać po położeniu smartfona na brzuchu.

To, że w mobilnym świecie mimo wszystko istnieją granice (choć być może nie rozsądku), jest fakt, że ze sklepu Apple po zaledwie jednym dniu zniknęła w 2008 r. przedziwna aplikacja I'm Rich (jestem bogaty/bogata). Kosztowała 999,99 dol. i nie miała żadnej funkcji poza opcją przypominania właścicielowi czerwonym błyskiem, że istnieje. Zanim zniknęła z App Store, według słów jej autora Armina Heinricha, który udzielił wywiadu „Business Insiderowi", zdążyło ją kupić... osiem osób.

Yo ma szansę na sukces

Czy kariera nowej gwiazdy wśród aplikacji będzie trwała? Jak długo można wysyłać sobie proste pozdrowienia albo jak rozwinąć tego rodzaju projekt, by nie zniszczyć tego – jak określa Radek Zaleski – „szczytowego osiągnięcia sztuki upraszczania"?

– Odpowiedzią może być wykorzystywanie geolokalizacji. Mogę sobie wyobrazić, że sklep chętnie zapłaci za to, by gdy mijamy go na ulicy, móc wysłać „yo" do użytkowników. A marka sportowa opłaci wysyłanie do kibiców „yo" po każdym golu w meczu piłki nożnej – podpowiada Zaleski.

A Włodzimierz Schmidt przypomina, że kiedy na świecie pojawiły się pierwsze samochody, pokutowało przekonanie, że to zbędne urządzenie. – Żadnego projektu nie można od razu przekreślać – przestrzega.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

m.lemanska@rp.pl

Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie