Z najnowszych wyliczeń tej organizacji wynika, że we wrześniu zasięg witryn streamingujących nielegalne filmy i seriale w sieci oraz udostępniających pliki z nielegalnymi wersjami filmów wynosił 84 proc. (czyli docierał do tylu internautów), podczas gdy analogiczny wskaźnik dla legalnych serwisów wideo wynosił 70 proc. Legalnie wideo oglądało 17 mln polskich internautów, a nielegalnie, na różne sposoby, 18,2 mln.
Skala procederu pogłębia straty, jakie odnosi z powodu piractwa branża. Według szacunków IAB w 2013 r. same reklamowe wpływy nielegalnych serwisów streamingowych w sieci wyniosły 51 mln zł (w przypadku legalnych było to 68 mln zł). Gros serwisów oferuje pirackie wideo w modelu reklamowym, ale już 27 proc. z nich pobiera od użytkowników opłaty, co wprowadza internautów w błąd.
250 mln zł może rocznie tracić Skarb Państwa na pirackim wideo w internecie, według PwC
– Taki serwis wygląda jak legalny portal wideo, w dodatku opłaty dokonuje się za pośrednictwem operatora telekomunikacyjnego, z którego usług korzysta internauta – mówił Paweł Kolenda, dyrektor ds. badań IAB Polska na kongresie walczącego z piractwem Stowarzyszenia Dystrybutorów Programów Telewizyjnych Sygnał.
Zdaniem ekspertów walka z procederem powinna być skupiona nie na internautach, ale na firmach, które dostarczają im nielegalne treści i czerpią z tego korzyści oraz na pośrednikach ułatwiających nielegalnemu biznesowi funkcjonowanie. – Jeśli dziś nie umiemy ścigać piratów w sieci, bo w internecie ważniejsza jest prywatność, ścigajmy właścicieli takich serwisów z tytułu oszustw podatkowych – mówił Maciej Maciejowski z zarządu TVN.