– Ubiegły rok zakończył się w Ekstraklasie zyskiem po raz pierwszy od kilku sezonów. Budżet na ten sezon zakłada, że przychody sięgną 148 mln zł, przy 137 mln zł rok wcześniej, a zysk wyniesie co najmniej 2,3 mln zł (w 2013 r. było to 1 mln zł) – mówi Bogusław Biszof, prezes spółki.
Jak dodaje, celem spółki nie jest zwiększanie zysku, bo pieniądze wpływające do niej są rozdysponowywane w dużej mierze między jej akcjonariuszy, czyli kluby Ekstraklasy, oraz pokrywają opłaty za pracę sędziów.
– Niemniej ważne jest, by spółka nie była deficytowa. Zysk z tego i poprzedniego roku finansowego Ekstraklasy wpływa na zmniejszenie skumulowanej straty z lat ubiegłych. Spółce przywrócono też dwa lata temu płynność – mówi Biszof.
Właścicielami Ekstraklasa SA jest 16 klubów uczestniczących w rozgrywkach Ekstraklasy (każdy ma po 5,8 proc. udziałów, co roku dwa kluby wchodzące do ligi odkupują udziały od tych, które z niej wypadły) oraz PZPN (7,2 proc. udziałów). Przychody Esktraklasy to w ostatnim sezonie w aż 80 proc. wpływy ze sprzedaży praw mediowych do pokazywania relacji z rozgrywek, a w 20 proc. – praw marketingowych (przychody od sponsorów). Koszty spółki to z kolei w aż 90 proc. wypłaty dla klubów. Ekstraklasa w ubiegłym roku była neto na plusie, ale w poprzednich latach dołowała.
- Duży spadek przychodów i pogłębiona strata w sezonie 2011/2012, a więc przed kadencją obecnego zarządu, wynikała z tego, że wpływy z praw telewizyjnych do rozgrywek Ekstraklasy obniżyły się wtedy o kilkadziesiąt milionów złotych, a mimo tego klubom wypłacono kwoty podobne do tych z poprzednich lat. Tamten okres wpłynął na kolejnych kilka lat funkcjonowania spółki, szczególnie pod względem płynności finansowej – tłumaczy Bogusław Biszof.