Tę, zilustrowaną m.in. rzadkiej urody rysunkami Antoniego Kenara i fotogramami Mieczysława Orłowicza, księgę otwierają wiersze poetów tak mało znanych, jak Stanisław Jaszowski i Józef Przerwa-Tetmajer oraz tak znanych, jak Seweryn Goszczyński, Wincenty Pol czy Teofil Lenartowicz. Znajdziemy tutaj także utwory Marii Konopnickiej i Adama Asnyka, bloki wierszy Kazimierza Przerwy-Tetmajera oraz Jana Kasprowicza, ale także liryki Tadeusza Micińskiego, Stanisława Wyspiańskiego i Leopolda Staffa, jak również Jarosława Iwaszkiewicza, Juliana Przybosia oraz Józefa Czechowicza. W końcowej części antologii pomieszczono utwory Julii Hartwig, Adriany Szymańskiej, Ewy Lipskiej, Anny Piwkowskiej i samego Michała Jagiełły. Dopowiedzmy, żeby nie było wątpliwości, nie tylko wiceministra kultury (1989 – 1997) i dyrektora Biblioteki Narodowej (1998 – 2007), ale także eseisty, prozaika, scenarzysty filmowego, a poza tym taternika, alpinisty i ratownika górskiego (autora książki „Sygnały z gór” o działalności GOPR).
O Tatrach pisali poeci wielcy i mali, ale także zwykli śmiertelnicy, którzy chwytali za pióro i siadali nad czystą kartką papieru pod wpływem gór: tego, co zobaczyli w górach, tego, z czym się tam spotkali, czego doznali i doświadczyli. Nie będzie zatem żadnej przesady w stwierdzeniu, że współautorami tej księgi są twórcy i ze szczytów, i z grani, i z regli, a ponadto zwyczajne cepry, którym widok Tatr otworzył oczy na świat. Z dziełami sztuki poetyckiej najwyższej próby sąsiadują tutaj utwory pośledniejsze pod względem artystycznym, stanowiące za to przejmujące i sugestywne świadectwo wrażliwości na piękno natury. Tak na marginesie, osobną, nad wyraz elitarną, grupę tworzą ci, którzy wręcz specjalizowali się w tematyce górskiej. A że o tego rodzaju specjalizacji można mówić, przekonują wiersze Jalu Kurka i Stanisława Nędzy-Kubińca oraz Mariusza Zaruskiego, który wraz z kompozytorem Mieczysławem Karłowiczem zakładał TOPR i był jego pierwszym naczelnikiem.
Przyglądając się uważniej autorom, o których istnieniu dowiadujemy się dzięki antologii Jagiełły właśnie – myślę w tym miejscu o np. Władysławie Bukowińskim, Kazimierzu Glińskim, Zdzisławie Kleszczyńskim czy Hugo Zapałowiczu – mamy niepowtarzalną okazję odkryć coś wyłącznie dla siebie. Do moich prywatnych odkryć należą: „Wiatr na Orlej Perci” Witolda Juliusza Kapuścińskiego, „Na Kominiarski Wierch” Iwo Pollo oraz „Krzyż Giewontu” Gracji, siostry Krystyny Wasilewskiej. Nie ukrywam, że ogromne wrażenie zrobiły na mnie dwa krótkie utwory zamykające antologię, pióra Stanisława Leona Wachowiaka, niewidomego poety z Wielkopolski, w tym „Mnich”: „Góra pełna nadziei/ rozmodlona milczeniem/ w kapturze pustelnika/ rozkwita o wschodzie słońca”.
Antologia „Tatry i poeci” to książka do wielokrotnej lektury, do której będziemy wracać nie raz i nie dwa. Można do niej zaglądać o każdej porze roku, o każdej porze dnia. Oczywiście, najlepiej czytać ją w Tatrach, mając przed oczami widok, dajmy na to, Kasprowego Wierchu. O ile, rzecz jasna, ktoś znajdzie dla tej monumentalnej księgi miejsce w plecaku i nadto dość siły w sobie, żeby ją dźwigać, wspinając się po, na ten przykład, Orlej Perci.
„Tatry i poeci. Antologia wierszy”. Wybrał i opracował Michał Jagiełło. Biblioteka Narodowa i PIW, Warszawa 2007