Pozycja duszy

Stary Poeta to jeden z motywów kultury europejskiej‚ najpełniej reprezentowany przez Johana Wolfganga Goethego. W Polsce to miano przysługiwało Leopoldowi Staffowi‚ Jarosławowi Iwaszkiewiczowi czy wreszcie Czesławowi Miłoszowi.

Aktualizacja: 07.06.2008 17:56 Publikacja: 07.06.2008 01:41

Pozycja duszy

Foto: Rzeczpospolita

Red

Określenie Starego Poety – przez przywołanie osoby „nauczyciela i mistrza” Leopolda Staffa – powraca w kolejnych tomikach Tadeusza Różewicza. Olimpijski spokój i pogodzenie się z życiem nie pasuje do nędzarskiej starości Cypriana Norwida‚ chociaż to właśnie ten poeta przywracał godność chrześcijańskiej sztuce umierania‚ a jednocześnie dawał świadectwo nieustannej troski o sprawy społeczeństwa polskiego.

Dagmara Zawistowska-Toczek w tej perspektywie kulturowej sytuuje ostatnie lata życia Zbigniewa Herberta‚ które przypadły na początek polskiej niepodległości. Jest to, moim zdaniem, jedna z ważniejszych książek dotyczących nie tylko zrozumienia miejsca autora „Pana Cogito” w polskim życiu intelektualnym‚ ale także samego fenomenu wspomnianego polskiego życia intelektualnego. A przypomnijmy: wcale nie tak dawno publicystyce Zbigniewa Herberta towarzyszyły bardzo negatywne opinie‚ a w najlepszym wypadku pełne politowania milczenie wobec „skandalicznych”‚ „niepoważnych” czy w ostateczności „szalenie kontrowersyjnych” wypowiedzi pisarza‚ który nie tylko opublikował wiersz pod tytułem „Chodasiewicz”‚ ale także domagał się szacunku dla pułkownika Kuklińskiego. Jakby zapomniał, nadal nie chciał przyjąć do wiadomości faktu‚ iż:

(...) nie jest sprawą sztuki

prawdy szukać to są rzeczy nauki.

A nauką przecież jest i historia literatury polskiej; cóż z tego‚ że nie bardzo dzisiaj świadoma swego miejsca‚ ale za to poważna i roztropna‚ i dla Herberta już znajdująca miejsce.

Bardzo obszerna książka Dagmary Zawistowskiej-Toczek składa się z trzech części: „Stary Poeta na agorze. Publicystyka Zbigniewa Herberta w latach 1990 – 1998 i spory wokół niej”, „Głos i persona. Mitologizacje starości w późnej liryce Herberta”‚ „Umieranie i śmierć Starego Poety”. Perspektywę interpretacyjną życia i twórczości wyznacza tutaj „Epilog burzy”‚ a przede wszystkim świadomość śmierci Herberta 28 lipca 1998 roku.

Autorka książki w następujący sposób opisuje pojmowane stereotypowo zadania pewnej roli społecznej: „Stary Poeta winien reagować z umiarem‚ ważąc każde słowo‚ wystrzegać się w swojej mowie elementów ludycznych‚ drwiny‚ kpiny‚ szyderstwa”. Na pewno w regułach tej roli nie mieściła się publiczna działalność autora „Pana Cogito” pod koniec jego życia‚ w momencie odzyskiwania niepodległości przez Polskę.

W okresie PRL Stary Pisarz – obok innych „utytułowanych starców” spełniał niebagatelną funkcję ideologiczno-wychowawczą‚ wywiady i artykuły ludzi kultury i sztuki były istotnym elementem oddziaływania propagandowego. Myślę‚ że byłoby rzeczą jak najbardziej zasadną zastanowienie się‚ w jaki sposób rytuały komunikacji społecznej zachowały swoją żywotność mimo przemian ustrojowych. Autorka książki natomiast nieustannie stawia czytelników przed istotnym pytaniem: czy Zbigniew Herbert był idealistą‚ a nawet sit venia verbo: człowiekiem naiwnym‚ bowiem przeświadczonym‚ iż w wolnym kraju można już mówić wolnym głosem?

Dagmara Zawistowska-Toczek pieczołowicie rekonstruuje publiczne wypowiedzi Zbigniewa Herberta praktycznie od roku 1985‚ od rozmowy z Jackiem Trznadlem „Wypluć z siebie wszystko” (zamieszczonej w „Hańbie domowej”). Chyba od tego czasu w środowisku związanym z literaturą zaczęła krążyć opinia‚ iż z Herbertem „jest coś nie tak”. Publiczne wypowiedzi Herberta są tutaj konfrontowane z głosami ich komentatorów i oponentów.

W gruncie rzeczy spór z Herbertem miał charakter dwojaki. Z jednej strony chodziło o kwestie stricte estetyczne; autor „Raportu z oblężonego Miasta” narzucił poezji polskiej język poetycki i sposób obrazowania – wielu wtedy było takich‚ którzy mówili Herbertem‚ a bardzo rzadko z sensem. Myślę‚ że nie tylko młodzi‚ debiutujący wówczas twórcy upominali się o prawo do odmiennej dykcji poetyckiej‚ ale także o prawo opuszczenia oblężonego Miasta.

Druga zaś strona polemiki z Herbertem‚ o podłożu wykraczającym poza kwestię estetyki‚ sięga czasów zdecydowanie wcześniejszych. Entuzjastą „Struny światła” nie był przecież Kazimierz Wyka‚ jak wiemy, „Tren Fortynbrasa” nie był utworem przez wszystkich aprobowanym. W odróżnieniu od Dagmary Zawistowskiej-Toczek skłonny jestem widzieć szczególną „linię wierności” autora „Barbarzyńcy w ogrodzie”‚ którą przed laty zasygnalizował Tomasz Burek.

W książce „Stary Poeta” znalazła się bardzo ważna uwaga: „Prowokując swoją publicystyką spory z Miłoszem‚ Herlingiem-Grudzińskim‚ Michnikiem‚ publikując ataki na Andrzejewskiego‚ Konwickiego‚ Brandysa – Herbert pragnął po okresie fałszowania historii odbudować rzeczywistą pamięć historyczną i przypomnieć o fundamentalnej odpowiedzialności pisarza za słowo”. Smutne‚ że na tego typu dyskusję wówczas polscy intelektualiści byli nieprzygotowani; ostatecznie Herbert został zepchnięty na margines życia publicznego – i to z wykorzystaniem niezbyt stosownych argumentów. Jak gdyby po raz kolejny dała o sobie znać nieautentyczność polskiego życia umysłowego‚ nieobecność i praktyczna nieumiejętność dyskusji politycznej‚ działania zastępcze zamiast rzeczowych argumentów. Chodziło tu o ocalenie pewnej wizji historii literatury polskiej czy o kreowanie zasadności krzątaniny mniej czy bardziej zniewolonej krytyki literackiej. A wydaje się‚ że publiczne wypowiedzi Herberta stać się mogły zaczynem rozmowy równie ważnej jak „Psalmy przyszłości”‚ „Odpowiedź na Psalmy przyszłości”‚ wreszcie Norwidowski „Psalmów psalm” czy zerwany dramatycznie dialog poetycki: Mickiewicz – Słowacki. W gruncie rzeczy między wieszczami w wieku XIX toczyły się spory o sprawy z ważnych najważniejsze‚ podobnie jak w wieku XX.

Druga część tej książki podporządkowana jest interpretacji teleologicznej‚ odczytującej twórczość Zbigniewa Herberta w porządku sztuki umierania. I właśnie tutaj rodzą się moje wątpliwości. Nie jestem przekonany‚ czy ten porządek interpretacyjny nie zubaża chociażby bogactwa znaczeń tomu „Elegia na odejście”. Trudno mi się także zgodzić z przedstawionym tu odczytaniem wiersza „Prośba” – hipoteza autobiograficzna jest nie tylko nieprzekonująca‚ ale – co więcej – niezbyt fortunna. Ostatecznie kreacją godnego życia i godnego umierania jest w moim odczuciu wiersz „Przesłanie Pana Cogito”; ars moriendi w twórczości Herberta jest chyba nierozerwalnie związana z ars vivendi. Późne wiersze autora „Brewiarza” są niejednokrotnie pewną logiczną konsekwencją utworów wcześniejszych. Na pewno zaproponowane tutaj interpretacje – i sam porządek odczytań – dają do myślenia‚ prowokują do sprzeciwu. Ważne jest‚ że ten sprzeciw może być autentyczny – chodzi bowiem tutaj o rzeczy ostateczne: życie i śmierć‚ o miejsce poety wśród tych zjawisk‚ poety tej miary‚ co Zbigniew Herbert.

Jako się rzekło na początku: książka Dagmary Zawistowskiej-Toczek jest pozycją bardzo ważną‚ nie tylko dla zajmujących się zawodowo historią literatury polskiej czy dla miłośników twórczości Zbigniewa Herberta. Książka „Stary Poeta” jest także interesującą próbą opisania dziejów najnowszych dysputy publicznej w Polsce. Jeżeli w ogóle o dyspucie mówić możemy.

Ale może to już jest kres naszej podróży na krawędź nicości. Zostaną słowa Starego Poety‚ realizującego do końca antyczny ideał powinności obywatelskiej zgodnie ze starożytnym (a z dzisiejszej perspektywy przecież anachronicznym) rozumieniem kategorii virtus.

Dr hab. Marek Adamiec‚ prof. UG‚ kierownik Zakładu Wiedzy o Mediach na Uniwersytecie Gdańskim‚ znawca twórczości Cypriana Norwida („Oni i Norwid. Problemy odbioru twórczości Cypriana Norwida w latach 1840 – 1883”)‚ autor książki poświęconej poezji Zbigniewa Herberta („Pomnik trochę niezupełny. Rzecz o poezji, apokryfach i Zbigniewie Herbercie”)‚ a także szkiców dotyczących kultury współczesnej („Dzieło literackie w Sieci”)

Określenie Starego Poety – przez przywołanie osoby „nauczyciela i mistrza” Leopolda Staffa – powraca w kolejnych tomikach Tadeusza Różewicza. Olimpijski spokój i pogodzenie się z życiem nie pasuje do nędzarskiej starości Cypriana Norwida‚ chociaż to właśnie ten poeta przywracał godność chrześcijańskiej sztuce umierania‚ a jednocześnie dawał świadectwo nieustannej troski o sprawy społeczeństwa polskiego.

Dagmara Zawistowska-Toczek w tej perspektywie kulturowej sytuuje ostatnie lata życia Zbigniewa Herberta‚ które przypadły na początek polskiej niepodległości. Jest to, moim zdaniem, jedna z ważniejszych książek dotyczących nie tylko zrozumienia miejsca autora „Pana Cogito” w polskim życiu intelektualnym‚ ale także samego fenomenu wspomnianego polskiego życia intelektualnego. A przypomnijmy: wcale nie tak dawno publicystyce Zbigniewa Herberta towarzyszyły bardzo negatywne opinie‚ a w najlepszym wypadku pełne politowania milczenie wobec „skandalicznych”‚ „niepoważnych” czy w ostateczności „szalenie kontrowersyjnych” wypowiedzi pisarza‚ który nie tylko opublikował wiersz pod tytułem „Chodasiewicz”‚ ale także domagał się szacunku dla pułkownika Kuklińskiego. Jakby zapomniał, nadal nie chciał przyjąć do wiadomości faktu‚ iż:

Pozostało 85% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski