Określenie Starego Poety – przez przywołanie osoby „nauczyciela i mistrza” Leopolda Staffa – powraca w kolejnych tomikach Tadeusza Różewicza. Olimpijski spokój i pogodzenie się z życiem nie pasuje do nędzarskiej starości Cypriana Norwida‚ chociaż to właśnie ten poeta przywracał godność chrześcijańskiej sztuce umierania‚ a jednocześnie dawał świadectwo nieustannej troski o sprawy społeczeństwa polskiego.
Dagmara Zawistowska-Toczek w tej perspektywie kulturowej sytuuje ostatnie lata życia Zbigniewa Herberta‚ które przypadły na początek polskiej niepodległości. Jest to, moim zdaniem, jedna z ważniejszych książek dotyczących nie tylko zrozumienia miejsca autora „Pana Cogito” w polskim życiu intelektualnym‚ ale także samego fenomenu wspomnianego polskiego życia intelektualnego. A przypomnijmy: wcale nie tak dawno publicystyce Zbigniewa Herberta towarzyszyły bardzo negatywne opinie‚ a w najlepszym wypadku pełne politowania milczenie wobec „skandalicznych”‚ „niepoważnych” czy w ostateczności „szalenie kontrowersyjnych” wypowiedzi pisarza‚ który nie tylko opublikował wiersz pod tytułem „Chodasiewicz”‚ ale także domagał się szacunku dla pułkownika Kuklińskiego. Jakby zapomniał, nadal nie chciał przyjąć do wiadomości faktu‚ iż:
(...) nie jest sprawą sztuki
prawdy szukać to są rzeczy nauki.
A nauką przecież jest i historia literatury polskiej; cóż z tego‚ że nie bardzo dzisiaj świadoma swego miejsca‚ ale za to poważna i roztropna‚ i dla Herberta już znajdująca miejsce.