Starsza pani jest niezadowolona. Dała upust frustracji na łamach gazet. Cały ten Nobel to zawracanie głowy. Media nie dają jej spokoju, przeszkadzają pracować. Jak ma się prawie dziewięćdziesiątkę, wena przychodzi z ociąganiem.
Pół wieku temu Lessing miała czasu do woli. W 1949 roku przyjechała z Afryki i z perspektywy outsiderki ostrzej postrzegała londyński światek.
Anglia, kraj niewzruszenie kastowy, choć już nie imperium, powoli poddawała się zmianom obyczajowości, jakie na kontynencie nastąpiły znacznie wcześniej. Jest początek lat 60. Moralność okazuje się nieprzydatnym balastem, wierność nie popłaca, za to seks – jak najbardziej. O tym właśnie są opowiadania w tomie „Mężczyzna i dwie kobiety”.
15 nowel, każda o czym innym. Różne literackie formy. Dominuje chłodny, niemal reporterski styl, lecz zdarza się też burleska o surrealistycznym zabarwieniu („Jak na dobre pozbyłam się serca”). Ten pozornie przypadkowy kolaż fabuł ma jednak konsekwentnie poprowadzoną dramaturgię: od zwyczajności ku dewiacji.
Od pierwszego momentu coś w relacjach między bohaterami szwankuje. Czuje się jakiś fałsz, starannie przykryty konwenansem. Większość postaci nie budzi sympatii. Niespełnieni faceci poprawiający sobie samoocenę za pomocą efektownych podrywów. Kobiety handlujące urodą i inteligencją na targowisku „wielkiego świata”.