Porównanie tych trzech list jest interesujące i czasem zaskakujące, ale zostawmy to zarówno zawodowym krytykom, jak i malkontentom. A mamy jeszcze nagrody Angelusa, Silesiusa czy wręczoną już w maju nagrodę Karla Dedeciusa, honorującą polskich i niemieckich tłumaczy.
Pojawiają się głosy, że nagród jest za dużo i następuje ich dewaluacja. W Niemczech, jak policzył jeden z ekspertów rynku książki, co szósta wydana książka ma szansę na wyróżnienie – od poziomu ogólnokrajowego, po całkiem lokalny i towarzyski. W Polsce ukazuje się co roku 13 tys. nowych tytułów, więc aby dorównać naszym zachodnim sąsiadom, powinniśmy ufundować ponad dwa tysiące nagród, a do tego jest jeszcze daleko.
Jest też nagroda, która sama zasługuje na szczególne wyróżnienie. To Transatlantyk fundowany przez Instytut Książki, nagroda honorująca najwybitniejszych tłumaczy i promotorów polskiej literatury zagranicą. Dzięki ich pasji i talentowi nasza literatura rzeczywiście przekracza granice. Wczoraj otrzymała ją Biserka Rajčić, slawistka, eseistka i tłumaczka literatury polskiej z Belgradu, postać niezwykle ważna dla obecności naszej literatury na południu Europy. Tegoroczna krakowska uroczystość zwieńczyła II Światowy Kongres Tłumaczy Literatury Polskiej, z udziałem 210 osób z 56 krajów, nie tylko europejskich, lecz też znacznie bardziej odległych.