Kuglarz z Beskidu

"Takism" Andrzeja Stasiuka mówi o podróży na południe i tęsknocie za ostatnią miłością

Publikacja: 22.09.2009 20:10

Andrzej Stasiuk przed swoim domem w Wołowcu w Beskidzie Niskim

Andrzej Stasiuk przed swoim domem w Wołowcu w Beskidzie Niskim

Foto: Wydawnictwo Czarne, Kamil Gubała gubala Kamil Gubała

Andrzej Stasiuk, samotnik z beskidzkiej wsi Wołowiec, zapowiadał żartem, że stworzy polską odpowiedź na "La Stradę", słowiański "on the road". Premierę książki przekładano z roku na rok, oczekiwania czytelników rosły. Teraz nadszedł moment premiery. I nikt nie powinien się czuć zawiedziony.

[srodtytul]Miasto jak przeznaczenie[/srodtytul]

Ta historia zawiera w sobie wszystkie inne. W pierwszej od dziesięciu lat powieści Stasiuka pojawiają się bohaterowie jego poprzednich książek. Jest Rudy Sierżant z "Opowieści galicyjskich", który zwariował, bo nikt nie chciał wierzyć, że widzi duchy, a także Mietek z "Zimy" zarabiający jako przewodnik myśliwych. Podczas rykowiska podprowadza ich do jelenia, posługując się niezawodnym węchem. Wspomniane zostały morderstwo, wojskowa obława i śmierć w zimowej scenerii, a więc fabuła "Białego kruka".

Narratorem "Taksim" jest zaś znany z "Dziewiątki" Paweł. Wywinął się z rąk gangsterów, uciekł z Warszawy i zamieszkał na południu Polski. Osiadł w miasteczku, które – jak mówi – jest niczym przeznaczenie. Musi tam zostać, bo nigdzie indziej nie potrafiłby ani zasnąć, ani się obudzić. Czasem zachodzi do knajpy, gdzie rozmawia się tylko o przeszłości. Dla bywalców Antałka przyszłość nie ma żadnego znaczenia. To w tym lokalu pewnego wieczoru podszedł do niego Władek.

[srodtytul]Prześliczna bileterka[/srodtytul]

"Musiał mnie obserwować, musiał mnie mieć na oku" – wspomina narrator. – "Może w jakiś sposób po prostu na mnie czekał, tak jak się czeka na przypadek, który przypomina coś w rodzaju losu". Dwaj niemłodzi już mężczyźni rozpoczynają wspólnie handel ciuchami z second handu. Kupują je w Polsce i pakują do wiekowej furgonetki. Potem ruszają w trasę, przemierzając ukochaną przez Stasiuka "gorszą" Europę: Słowację i Węgry. Pojawiają się więc w rejonach znanych z "Jadąc do Babadag".

Furgonetka goni resztką sił, zarobek starcza na paliwo i "spokojne pijaństwo raz w tygodniu". Przynajmniej jednak są w ruchu. Wędrują śladem wesołego miasteczka, a konkretnie pięknej bileterki Evy, w której bez pamięci zakochał się Władek. Czekał, aż przy okienku nie będzie nikogo, dopiero wtedy podchodził, by zamienić kilka słów. "Zaczął o siebie dbać – wzruszyłsię Paweł. – Golił się regularnie. Mój Boże, nawet czymś pachniał".

Dwaj biznesmeni handlują z Cyganami, którzy zamieszkali w opuszczonych budynkach granicznych strażnic i od podróżnych pobierają myto. Zatrzymują się w węgierskich miasteczkach, gdzie mieszkańcy prowadzą handel wymienny – towarem jest śliwowica, wędzony ser i słonina.

Gdy na skrzynkach rozkładają swój towar, Władek rozpoczyna przedstawienie. Chwytając skórzaną marynarkę, wykrzykuje: "Dopiero w niej przestaniecie się lękać, bo będziecie odważni i szybcy jak zwierzęta, będziecie jak piękne bestie". Świetnie się to sprawdza – ludzie przystają, by stwierdzić, czy to rzeczywisty handel, czy może jednak cyrk. Pewnego dnia się okazuje, że przedstawienie jest za mało zyskowne. Trzeba czym prędzej wykupić Evę z rąk podejrzanych typów. Duże pieniądze w krótkim czasie może zapewnić tylko przemyt ludzi.

[srodtytul]Schyłek przychodzi w ciszy[/srodtytul]

Stasiuk jest niczym kuglarz. Żongluje anegdotami, mistrzowsko zmienia nastroje. Opowiada przy tym wciąż tę samą historię: o poszukiwaniu swego miejsca na ziemi, o rzeczach najprostszych, bez których niepodobna ani żyć, ani umrzeć. Mówi o zmęczeniu ogarniającym świat, o schyłku, jaki przychodzi w ciszy. Swą literacką krainę Stasiuk umiejscowił w stronach biednych, gdzie przedmioty "trwały do samego końca, nie zmieniając właściciela, albo zmieniały przeznaczenie i zaczynały nowe życie".

Z czasem styl pisarza staje się coraz bardziej oszczędny, niemal ascetyczny. W "Taksim" próżno szukać poetyckich, urzekających fraz charakterystycznych dla "Jadąc do Babadag". Stasiuk, tak jak jego bohaterowie, stara się poprzestać na tym, co niezbędne.

[b]Obejrzyj [link=http://www.rp.pl/artykul/367106.html" "target=_blank]komentarz wideo Bartosza Marca[/link][/b]

Andrzej Stasiuk, samotnik z beskidzkiej wsi Wołowiec, zapowiadał żartem, że stworzy polską odpowiedź na "La Stradę", słowiański "on the road". Premierę książki przekładano z roku na rok, oczekiwania czytelników rosły. Teraz nadszedł moment premiery. I nikt nie powinien się czuć zawiedziony.

[srodtytul]Miasto jak przeznaczenie[/srodtytul]

Pozostało 92% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski