Z prasy powstał, w makulaturę się obróci

Komiks/„Popman mix” to zbiór graficznych opowiastek, których bohaterem jest ugnieciony z gazet ludzik, wymyślony przez Tomasza Tomaszewskiego dziesięć lat temu

Publikacja: 05.11.2009 10:06

„Popman mix”

„Popman mix”

Foto: materiały prasowe

Z okazji jubileuszu wydany został okolicznościowy tomik. Popmana stworzył Tomasz Tomaszewski, pseudonim Te-Te. Lat czterdzieści jeden, dyplom łódzkiej ASP i sporo nagród za komiksową działalność.

Jak na rocznicową antologię przystało, część artystyczną poprzedza słowo wstępne, kończy zaś poważna analiza komiksowych charakterów, rodzimych i amerykańskich. Oczekiwałam arcydzieła. Tymczasem Popman mnie rozczarował. Poważna tonacja tekstów sugeruje, że adresatem „Popmana mix” ma być odbiorca dorosły i wymagający. Jednak narracja zadowoli co najwyżej niezbyt lotnego małolata.

Popmana można by nazwać porte parole autora – gdyby nie to, że historyjki obywają się bez słów. Lecz i bez tekstów nietrudno odczytać ich przesłanie. Gazetowy ludzik piętnuje, wydrwiwa i podjudza przeciwko rozmaitym przejawom popkultury – pomimo, iż z masowej prasy powstał i w masę makulatury się obróci. Ale Tomaszewski nie wykorzystał paradoksu sytuacji. Scenariuszom brak finezji, dramaturgia nawala, z poczuciem humoru ciężko.

Oto próbki. Pognieciony facecik zakochał się (nowelka „Wielka miłość”). Robi pannie zdjęcia, idzie je wywołać, następnie z ukontentowaniem podziwia obiekt uczucia. Okazuje się, że zapałał miłością do… lalki, którą trzymała dziewczyna. Innym razem gazetowa kukiełka idzie na wystawę Andy’ego Warhola. Gdy podziwia prace, wpada w oko muzealnego personelu. Obfotografowany, staje się idealną puentą pokazu, kwintesencją twórczości ojca pop-artu. Potem czyta o sobie w gazecie: „Tajemniczy eksponat wzbudza prawdziwą sensację”.

W tej fabułce tli się jeszcze zaczyn subtelnej myśli. W kolejnych nowelkach jest coraz gorzej. Recepcja „Burger story” nie wymaga w ogóle współpracy szarych komórek. Popman idzie na spacer, goni go pitbul, przed którym zwiewa do domu.

Zmęczony, zapada w drzemkę. Śni mu się pawilon Mc Burgera w kształcie hamburgera. Tamże – bułowaci konsumenci, których pożera gargantuiczna, mięsożerna buła. Gastronomiczne przygody pana P. znajdują kontynuację w anegdocie „Pizza horror”. Też śmieszne: ludzik z gazety zamówił pizzę.

Czekając na dostawę, zasnął. Jak to często bywa, w sennych widziadłach pojawia się wątek przeniesiony z rzeczywistości. Doręczyciel włoskiego przysmaku rozwozi klientom wypieki. Odbiorcy żrą, mlaskają, wchłaniają górę pizz. Przeżarci, womitują tym, co zjedli. Motyw znany z „Wielkiego żarcia” i „Cyrku Mont’ego Pythona”. W wersji Te-Te irytująco nieoryginalny i infantylny.

Nie tylko w warstwie fabularnej Tomaszewskiemu szwankuje inwencja. Plastycznie „Popman” też pozostawia wiele do życzenia. Rzadko która plansza została interesująco zakomponowana. Brak kontrastów, suspensów, intrygujących zestawień planów. Oko męczy sieczka czarnych akcentów. Na140 stron z trudem przyjdzie znaleźć miejsca rysowane z biglem i pomysłem.

Sądzę, że gdyby tomik ukazał się w czasie, gdy serie powstawały, tj. pod koniec ubiegłej, i na początku bieżącej dekady, mankamenty prac Te-Te mniej by raziłby. Teraz Popman ma trudną do pokonania konkurencję, zagraniczną i ojczystą. Człowiek z gazety, choć zaledwie dziesięcioletni, już wydaje się przestarzały, nieaktualny i banalny. Ma szansę w przyszłości: może przeobrazi się w sentymentalny komiksowy gadżet.

[i] Tomasz Tomaszewski – scenariusz i rysunki

Popman mix

Wyd. Kultura Gniewu

Warszawa, 2009 [/i]

Literatura
Kto wygra drugą turę wyborów: „Kandydat” Jakuba Żulczyka
Literatura
„James” zrobił karierę na świecie. W rzeczywistości zakatowaliby go na śmierć
Literatura
Silesius, czyli poetycka uczta we Wrocławiu. Gwiazdy to Ewa Lipska i Jacek Podsiadło
Literatura
Jakub Żulczyk z premierą „Kandydata”, Szczepan Twardoch z „Nullem”, czyli nie tylko new adult
Literatura
Epitafium dla CK Monarchii: „Niegdysiejsze śniegi” Gregora von Rezzoriego