Skąd się wzięła? Jak napisała blisko 500-stronicowy tom? Kto wymyślił jej wizerunek? W wydawnictwie Albatros Andrzej Kuryłowicz, które wczoraj wypuściło powieść na rynek, dostałam numer telefonu. Sądziłam, że do rodziców.
– Michalina Olszańska – usłyszałam w telefonie. Umówiłyśmy się w przerwie między zajęciami w… szkole muzycznej przy ulicy Miodowej. Michalina od dziesięciu lat gra na skrzypcach. I ma już w tej dziedzinie sukcesy. We wrześniu, jako solistka, wystąpiła w Filharmonii Berlińskiej, towarzysząc tamtejszej orkiestrze symfonicznej.
Od siedmiu lat pisze powieści. Ukończonych ma osiem. „Dziecko gwiazd. Atlantyda” jest pierwszą wydaną. Dołączyła do niej płytę ze skomponowaną przez siebie i zaśpiewaną piosenką. Jak mówi, lubi układać nie tylko słowa, ale i melodie.
[srodtytul]Ołówek i kotka Becky[/srodtytul]
– Piszę od zawsze, jednak jako dziecko nie miałam tyle cierpliwości, by kończyć teksty – tłumaczy, kiedy się spotykamy. O tworzeniu długich, fantastycznych historii opowiada, jakby było to coś naturalnego.