– W 2007 r. przypadła 80. rocznica jego urodzin i 40. opublikowania "Stu lat samotności" – mówi Casas. – Na tę okazję Márquez przygotował pełen anegdot tekst o okolicznościach powstania swej najgłośniejszej powieści. Przedstawił go podczas Kongresu Języka, który odbywał się w Cartagena de Indias, mieście sportretowanym w "Miłości w czasach zarazy". Tak więc z pisaniem Márquez nie rozstał się na długo.
[srodtytul]Kolejne love story [/srodtytul]
Sensacyjne wieści rozeszły się rok temu. Plinio Apuleyo Mendoza, przyjaciel Márqueza, oświadczył, że następna powieść Gabo będzie historią miłosną. – Ma przygotowane cztery wersje opowieści – powiedział Mendoza w rozmowie z "Guardianem". – Stara się wydobyć z każdej to, co najlepsze i połączyć wszystko w spójną całość.
– Inne źródła podawały, że Márquez wrócił do pomysłu z czasów młodości – dodaje Casas. – Jako jego fan jestem w trudnej sytuacji: chciałbym przeczytać nową książkę, ale jednocześnie boję się, że nie byłaby to literatura najwyższych lotów. Rozczarowała mnie "Opowieść o mych smutnych dziwkach" z 2004 r. Przetłumaczyłem tę prozę z szacunku dla Márqueza, choć wcześniej zdarzyło mi się odmówić spolszczenia innych jego książek: "Generała w labiryncie" z 1989 r. i "Raportu z pewnego porwania" z 1996 r. Jeśli chodzi o "Raport", uważam, że pracował nad nim zespół ludzi, a pisarz tylko to firmował. Ale nie wykluczam, że dołączy jeszcze do grona mistrzów, którzy pod koniec życia wydają arcydzieła.
W kwietniu tego roku Carmen Balcells, agentka Márqueza, powiedziała, że jej zdaniem prozaik niczego już nie napisze. Żałoba nie trwała długo. W następnym tygodniu dziennikarz kolumbijskiej gazety "El Tiempo" miał okazję rozmawiać z Márquezem.