Długo czekaliśmy na nową powieść laureata Nagrody Nobla z 2006 r.
Jego książki były fascynujące, ponieważ w czasach wojny z terrorem, po ataku na World Trade Center jak nikt inny potrafił opowiedzieć o Turcji, która ciąży jednocześnie ku Zachodowi i radykalizującej się islamskiej Azji, co owocuje odwiecznym rozdarciem.
[srodtytul]Tłumacz kultur[/srodtytul]
Rewelacyjny był „Śnieg”, historia terrorysty Granatowego. Podczas saksów w Niemczech poznał Europę od podszewki, obserwował jej duchowy upadek. Po powrocie do kraju zdaje sobie sprawę z kruchości władzy Ankary i coraz większych wpływów muzułmańskich radykałów.
Książkę czyta się jak „Biesy” XXI wieku, bo Orhan Pamuk jak Dostojewski opowiada o najważniejszych sprawach, posługując się kryminalną i miłosną intrygą. Jeszcze większym kunsztem narracyjnym imponuje „Nazywam się czerwień”. Pisarz powołał do życia 19 narratorów, m.in. śmierć, szatana, złotą monetę, psa i trupa miniaturzysty. Ten ostatni na zamówienie sułtana Murata III miał swoimi ilustracjami zachwycić wrogą Wenecję i pokonać ją w symboliczny sposób – na polu sztuki.