Visconti urodził się w 1906 roku – w czasie, gdy rodzinny Mediolan znajdował się u szczytu świetności. Był intelektualną, gospodarczą i kulturalną stolicą Włoch. A perłę w jego koronie stanowiła La Scala, gdzie najpierw porywał widzów Giuseppe Verdi, a później pałeczkę po mistrzu przejął Giacomo Puccini. Mediolan – jak opisuje Schifano – wydawał się wtedy samowystarczalną cywilizacją, obojętną na wszystko, co pochodzi z zewnątrz. Jakby, mimo wejścia Włoch w nową epokę, chciał zakonserwować ducha XIX wieku.
Młodość Luchina upłynęła w trójkącie opera, katedra Duomo – jego ulubiony kościół – i pałacyk przy via Cerva, gdzie znajdowała się siedziba arystokratycznego rodu Viscontich. Dom stanowił azyl, w którym Luchino mógł się oddawać marzeniom, bawić w ogrodzie nad kanałem lub podziwiać oprawę przyjęć organizowanych przez rodziców, gdy zapraszali śmietankę Mediolanu.
Po latach, kiedy zamieszkał w rzymskiej willi zapisanej mu przez ojca, powtarzał: "Jestem mediolańczykiem z urodzenia i sentymentu, w Rzymie przebywam chwilowo". A wszystko w mieszkaniu – od wystroju wnętrz po meble – zmierzało do odtworzenia klimatu dzieciństwa.
Wychowaniem Viscontiego i jego rodzeństwa zajmowała się matka.
Spadkobierczyni potężnej rodziny przemysłowców zaprowadziła wojskową dyscyplinę. Dzień był ściśle podzielony na godziny lekcji, zabawy, posiłków i snu. "Nie staliśmy się żałosnymi arystokratami w rodzaju niektórych rzymskich książąt, którym nigdy nie chciało się niczego robić – wspominał Visconti. – Wtedy właśnie nauczyłem się, co to znaczy wymagać. Od siebie i od innych".
Luchino miał wpojony kult sztuki – od teatru, przez operę, aż po kino. Od małego kształtowano w nim skłonności artystyczne i przywódcze, jakby przygotowując go do roli reżysera. Bardzo wcześnie w prywatnym teatrze rodziców Visconti zaczął wystawiać własne przedstawienia: sztuki Szekspira, a nawet skomponowane przez siebie opery. Po latach już jako znany reżyser odszedł od neorealizmu (np. "Opętanie"). Postawił na wysmakowane plastycznie filmy (jak "Lampart", "Śmierć w Wenecji"), dla których inspirację stanowiły m.in. muzyka operowa i literatura najwyższej próby. Wrócił w ten sposób do zaszczepionego mu ideału płynnego łączenia różnych dziedzin sztuki.