64-letni Amerykanin po raz drugi znalazł się na szczycie listy najbogatszych autorów „Forbesa". Przed rokiem też był numerem jeden. Teraz znów sprzedał więcej książek niż czterej giganci: John Grisham, Stephen King, Dan Brown i Stieg Larsson, razem wzięci. Zarobił prawie dwa razy więcej niż druga w zestawieniu Danielle Steel.
W ciągu 33 lat napisał 70 powieści, 51 z nich trafiło na listę bestsellerów „New York Timesa", a 35 – na jej szczyt. Patterson figuruje w Księdze rekordów Guinnessa, bo co 15. kupowany w USA tytuł sygnowany jest jego nazwiskiem. Publikuje w 38 językach w 100 krajach świata. W Polsce ukazało się 35 jego książek, w nakładzie około 350 tys. egzemplarzy. Aż 32 tytuły wydał Albatros (pozostałe trzy – Hachette Polska), w planach tej oficyny jest co najmniej 14. Jeszcze w tym roku do sklepów trafi thriller „Ja, Alex Cross".
Fenomenalne zarobki Pattersona są efektem wieloletniej strategii marketingowej, której ukoronowaniem był podpisany w 2009 r. kontrakt z Hachette. Pisarz zobowiązał się do stworzenia 17 książek w ciągu dwóch lat; 11 z nich to powieści sensacyjne dla dorosłych, a sześć – powieści młodzieżowe. Miał za nie otrzymać 150 mln dolarów (taką kwotę podały m.in. Reuters i „New York Times"). Wynagrodzenie godne Madonny i Jaya-Z, w świecie literatury – bez precedensu.
Proza śmieciowa
Patterson pracuje jak szef masowej wytwórni książek. Na stałe zatrudnia kilku współautorów. Obowiązuje ich klauzula poufności, ale wiadomo, że sam przygotowuje detaliczny zarys fabuły, liczący nawet 50 – 60 stron. Współautor rozpisuje poszczególne wątki i tę wersję Patterson poprawia lub, jeśli jest niezadowolony, w całości przepisuje. Część książek publikuje wyłącznie pod swoim nazwiskiem, w innych uwzględnia pomocnika.
Stworzenie takiej fabryki było możliwe, ponieważ Pattersona interesuje wyłącznie opowiadanie historii. – Nie jestem stylistą! – odpowiada krytykom, którzy nazywają go mistrzem prozy lotniskowej lub liderem literatury śmieciowej – „junk fiction". Jego styl pisarski od debiutu w 1976 r. łatwo określić: dużo akcji, żadnej finezji. Typowa pattersonowska książka zawiera ponad 100 rozdziałów liczących dwie, trzy strony. I choć świat literacki odmawia mu uznania (większość jego książek nie jest w ogóle recenzowana, a koledzy po piórze mówią o nim jak najgorzej), Patterson broni się ważkim argumentem: – Moje książki mogą się nie podobać setkom ludzi, ale miliony je kochają.