W „Szarych śniegach Syberii" opowiada pani o losach litewskiej rodziny z Kowna deportowanej przez Sowietów 14 czerwca 1941 r., osiem dni przed atakiem Niemców na ZSRR. Zanim doszło do tej zsyłki, czarnego dnia w historii Litwy, okupowane przez Sowietów ziemie polskie przeżyły już trzy kolejne wielkie deportacje. Wątek polski nie pojawia się jednak w pani powieści. Dlaczego?
Ruta Sepetys:
Wybrałam wątek litewski, ze zrozumiałych względów mi najbliższy. Teraz, po znakomitym przyjęciu książki w wielu krajach – została wydana w 28 państwach, ale nie w Rosji – trochę żałuję, że nie rozszerzyłam przedstawianego spektrum zagadnień na problematykę polską, ukraińską czy węgierską.
Bohaterka „Szarych śniegów Syberii" ma 15 lat, gdy Sowieci każą jej rodzinie opuścić dom w ciągu 20 minut. Kolejne wydarzenia widzimy jej oczyma. Takie, nieco jeszcze dziecięce, widzenie świata jest interesujące, ale i mocno subiektywne.
Mój ojciec był synem oficera wojsk litewskich i też był dzieckiem, gdy usłyszał od ojca: „Pakuj się. Uciekamy". Ale oni nie przeżyli całej tej gehenny; w 1940 r. uciekli z Litwy.