„Fenomen Sołżenicyna" Georges'a Nivata to książka, jakiej nie mogliśmy się doczekać od wielu lat. Pierwszy wnikliwy portret autora „Archipelagu GUŁag" dostępny po polsku
W 1962 roku ukazał się legendarny jedenasty numer czasopisma „Nowyj Mir" z opowiadaniem „Jeden dzień Iwana Denisowicza". Kult jednostki został już potępiony. Przyzwolenie na publikację było efektem chruszczowowskiej odwilży. Sołżenicyn za honorarium kupił moskwicza-412. Potem próbował pisać „pod cenzurę", długo to jednak nie trwało. Odrzucił literackie kompromisy i szansę na karierę. Wolał być głosem, jak to ujął Primo Levi, „skrzywdzonych i poniżonych", bo czuł się zobowiązany wobec zmarłych. Został więc bojownikiem w walce, w której stawką było życie. Przesłał nawet do Zurychu testament, zgodnie z którym, gdyby zginął, automatycznie opublikowano by „Archipelag GUŁag". Łagrowa niewola zaowocowała w jego wypadku paradoksalnie wewnętrzną wolnością.
„Jeden dzień Iwana Denisowicza" był jak przebudzenie świata. Ledwie osiem lat po debiucie pisarza uhonorowano Nagrodą Nobla, choć jeszcze nie ukazał się „Archipelag...", jego bezsprzecznie najważniejsza książka. Właściwie całe jego życie związane było ze słowem pisanym: przez list wysłany do przyjaciela trafił na Łubiankę i, w efekcie, do gułagu. To w więzieniu zaczął pisać czy raczej zapamiętywać to, co chciał przelać na papier. Nagroda Nobla była odpowiedzią Zachodu na szykany, z jakimi Sołżenicyn spotkał się w ojczyźnie. Rok wcześniej usunięto go ze Związku Pisarzy, ale już od połowy lat 60. systematycznie go atakowano. Efektem nagonki była wydanie pierwszego tomu „Archipelagu..." za granicą, w Paryżu, w grudniu 1973 roku. Dwa miesiące później prozaika aresztowano i wydalono z ZSRR. Powrót nastąpił po 20 latach. Sołżenicyn okazał się prorokiem. Nie tylko twierdził, że za życia wróci do wolnej Rosji, ale i przepowiedział odłączenie się od Związku Radzieckiego 12 republik. Sam w tym upadku odegrał niemałą rolę, bo doprawdy trudno przecenić „Archipelag...", który wyleczył Zachód (szczególnie Francję) z iluzji komunizmu. Ideologii przeciwstawił empiryzm, a socrealizmowi wyjątkowość jednostkowego doświadczenia. Być może rację ma Nivat, twierdząc, że Sołżenicyn „naznaczył swoje czasy bardziej niż Chruszczow i Breżniew".
Fenomen Nivata
Fenomen Sołżenicyna" to ukoronowanie prac francuskiego historyka literatury rosyjskiej nad spuścizną autora „Archipelagu GUŁag". Georges Nivat Sołżenicynowi poświęcił wcześniej monografię, opublikowaną w 1981 roku przez prestiżowe paryskie wydawnictwo Seuil. Siedem lat wcześniej pojawiła się jego książka „Sur Soljénitsyne", w której próbował rozszyfrować wielkie metafory dzieł rosyjskiego prozaika. Francuz zaprzyjaźnił się z Sołżenicynem w połowie lat 70. Pisarz zapraszał literaturoznawcę nawet do domu w Cavendish, gdzie wraz z żoną żył w niemal całkowitej izolacji. Nivat brał również udział w przekładzie „Oddziału chorych na raka", „Sierpnia czternastego" i zbioru „Spod głazów".
Dzieło Nivata jest z pewnością najbardziej wnikliwą analizą twórczości rosyjskiego noblisty, jaką można przeczytać po polsku. Nie ma nawet sensu stawiać jej obok książki Josepha Pearce'a „Sołżenicyn. Dusza na wygnaniu" sprzed siedmiu lat. Całość otwierają „punkty odniesienia", pełniące rolę biograficznego wstępu. Na 30 stronicach Nivat kreśli panoramę życia i twórczości pisarza, często odwołując się do jego książek, szczególnie do tropów biograficznych, których można w nich odnaleźć bardzo wiele. W dalszej części pracy francuski literaturoznawca analizuje najważniejsze problemy obecne w twórczości Sołżenicyna, jego poglądy i zajmowane przez pisarza stanowiska w kluczowych dla niego sprawach (m.in. Rosja i rosyjskość, rewolucja, Żydzi). Nivat porusza się po tym grząskim terytorium z kunsztem wytrawnego literaturoznawcy, a przy tym nie brak mu eseistycznej gracji.