Wnikliwy portret Sołżenicyna

„Fenomen Sołżenicyna” Georges’a Nivata to książka, jakiej nie mogliśmy się doczekać od wielu lat. Pierwszy wnikliwy portret autora „Archipelagu GUŁag” dostępny po polsku

Publikacja: 08.10.2011 01:01

Wnikliwy portret Sołżenicyna

Foto: EAST NEWS

Red

„Fenomen Sołżenicyna" Georges'a Nivata to książka, jakiej nie mogliśmy się doczekać od wielu lat. Pierwszy wnikliwy portret autora „Archipelagu GUŁag" dostępny po polsku

W 1962 roku ukazał się legendarny jedenasty numer czasopisma „Nowyj Mir" z opowiadaniem „Jeden dzień Iwana Denisowicza". Kult jednostki został już potępiony. Przyzwolenie na publikację było efektem chruszczowowskiej odwilży. Sołżenicyn za honorarium kupił moskwicza-412. Potem próbował pisać „pod cenzurę", długo to jednak nie trwało. Odrzucił literackie kompromisy i szansę na karierę. Wolał być głosem, jak to ujął Primo Levi, „skrzywdzonych i poniżonych", bo czuł się zobowiązany wobec zmarłych. Został więc bojownikiem w walce, w której stawką było życie. Przesłał nawet do Zurychu testament, zgodnie z którym, gdyby zginął, automatycznie opublikowano by „Archipelag GUŁag". Łagrowa niewola zaowocowała w jego wypadku paradoksalnie wewnętrzną wolnością.

„Jeden dzień Iwana Denisowicza" był jak przebudzenie świata. Ledwie osiem lat po debiucie pisarza uhonorowano Nagrodą Nobla, choć jeszcze nie ukazał się „Archipelag...", jego bezsprzecznie najważniejsza książka. Właściwie całe jego życie związane było ze słowem pisanym: przez list wysłany do przyjaciela trafił na Łubiankę i, w efekcie, do gułagu. To w więzieniu zaczął pisać czy raczej zapamiętywać to, co chciał przelać na papier. Nagroda Nobla była odpowiedzią Zachodu na szykany, z jakimi Sołżenicyn spotkał się w ojczyźnie. Rok wcześniej usunięto go ze Związku Pisarzy, ale już od połowy lat 60. systematycznie go atakowano. Efektem nagonki była wydanie pierwszego tomu „Archipelagu..." za granicą, w Paryżu, w grudniu 1973 roku. Dwa miesiące później prozaika aresztowano i wydalono z ZSRR. Powrót nastąpił po 20 latach. Sołżenicyn okazał się prorokiem. Nie tylko twierdził, że za życia wróci do wolnej Rosji, ale i przepowiedział odłączenie się od Związku Radzieckiego 12 republik. Sam w tym upadku odegrał niemałą rolę, bo doprawdy trudno przecenić „Archipelag...", który wyleczył Zachód (szczególnie Francję) z iluzji komunizmu. Ideologii przeciwstawił empiryzm, a socrealizmowi wyjątkowość jednostkowego doświadczenia. Być może rację ma Nivat, twierdząc, że Sołżenicyn „naznaczył swoje czasy bardziej niż Chruszczow i Breżniew".

Fenomen Nivata

Fenomen Sołżenicyna" to ukoronowanie prac francuskiego historyka literatury rosyjskiej nad spuścizną autora „Archipelagu GUŁag". Georges Nivat Sołżenicynowi poświęcił wcześniej monografię, opublikowaną w 1981 roku przez prestiżowe paryskie wydawnictwo Seuil. Siedem lat wcześniej pojawiła się jego książka „Sur Soljénitsyne", w której próbował rozszyfrować wielkie metafory dzieł rosyjskiego prozaika. Francuz zaprzyjaźnił się z Sołżenicynem w połowie lat 70. Pisarz zapraszał literaturoznawcę nawet do domu w Cavendish, gdzie wraz z żoną żył w niemal całkowitej izolacji. Nivat brał również udział w przekładzie „Oddziału chorych na raka", „Sierpnia czternastego" i zbioru „Spod głazów".

Dzieło Nivata jest z pewnością najbardziej wnikliwą analizą twórczości rosyjskiego noblisty, jaką można przeczytać po polsku. Nie ma nawet sensu stawiać jej obok książki Josepha Pearce'a „Sołżenicyn. Dusza na wygnaniu" sprzed siedmiu lat. Całość otwierają „punkty odniesienia", pełniące rolę biograficznego wstępu. Na 30 stronicach Nivat kreśli panoramę życia i twórczości pisarza, często odwołując się do jego książek, szczególnie do tropów biograficznych, których można w nich odnaleźć bardzo wiele. W dalszej części pracy francuski literaturoznawca analizuje najważniejsze problemy obecne w twórczości Sołżenicyna, jego poglądy i zajmowane przez pisarza stanowiska w kluczowych dla niego sprawach (m.in. Rosja i rosyjskość, rewolucja, Żydzi). Nivat porusza się po tym grząskim terytorium z kunsztem wytrawnego literaturoznawcy, a przy tym nie brak mu eseistycznej gracji.

Porażka geniusza

Wiele miejsca francuski autor poświęca w swojej książce dziełu w Polsce właściwie nieznanemu (w ubiegłym roku ukazał się dopiero pierwszy z czterech „węzłów", „Sierpień czternastego"). „Czerwone koło", bo o nim mowa, Sołżenicyn uważał za swoje najważniejsze przedsięwzięcie, donioślejsze od „Archipelagu...". Pracował nad nim od 19. roku życia. Ogromne wrażenie robią już same rozmiary: 6600 stron, około 300 bohaterów. Z 20 zaplanowanych części powstały tylko cztery. Zajmują one aż dziesięć tomów w 30-tomowej edycji moskiewskiej „Dzieł", przygotowywanej przez drugą żonę pisarza Natalię Dmitrijewną. Autor „Zagrody Matriony" próbował zmierzyć się z rewolucją, odpowiedzieć na pytania, kiedy, gdzie i w jaki sposób Rosja zwróciła się w stronę obłędu, przedstawiając genezę tego szaleństwa od początku I wojny światowej. Nivat nazywa „Czerwone koło" porażką geniusza, klęską Sołżenicyna-historyka. Pisarz poświęcił książce 15 lat, ale narracja zatrzymała się jeszcze przed rewolucją październikową (choć już po lutowej). Przypomina ona „Wojnę i pokój". To tutaj Sołżenicynowi najbliżej do Tołstoja – łączy ich historiozofia, tyle że prorok z Jasnej Polany odrzucał, inaczej niż pisarz z Rostowa, rolę „wielkich jednostek". Jeśli „Archipelag..." był dopełnieniem „Doktora Żywago" Pasternaka, to „Czerwone koło" miało się stać odpowiednikiem epopei Tołstoja. Tę rolę należy jednak przyznać Grossmanowi i jego arcydziełu „Życie i los".

Największą zaletą książki Nivata są interpretacje. Historyk akcentuje literacką wagę dzieła Sołżenicyna. Rosyjski prozaik nie był literackim nowatorem, jego książki odświeżają raczej epickie tradycje XIX wieku. Nivat rozpoznaje charakterystyczne dla pisarza chwyty, takie jak np. maksymalne zagęszczenie zdarzeń w niewielkim przedziale czasowym, czyli akcentowanie tzw. punktów węzłowych. Trafnie dostrzega w Sołżenicynie raczej opowiadacza niż powieściopisarza, bowiem nawet w jego dużych narracjach brakuje intrygi. Podkreśla niewiarygodność postaci kobiecych i znakomite portrety mężczyzn, zauważa, że Sołżenicynowski eros ogranicza się właściwie tylko do formy duchowej. Dostrzega też nasycenie języka przysłowiami, nawiązania do bylin i bajek staroruskich, bogactwo jak u św. Pawła metafor wojennych. Wiele miejsca poświęca też Nivat Sołżenicynowskiej manii realności. Pisząc „Oddział chorych na raka", prozaik raz jeszcze udał się do Taszkientu, by obejrzeć szpital, w którym go leczono. I dzięki temu tę natrętność spojrzenia, intensywność wrażeń możemy odnaleźć w „Oddziale...", szczególnie w ostatnich rozdziałach, kiedy Kostogłotow opuszcza szpital i wraca do świata żywych. Proza Sołżenicyna w najlepszych momentach jest niezwykle sensualna. Nawet w „Archipelagu..." trudno nie dostrzec pietyzmu, z jakim portretuje bliźnich.

Hagiografia i złośliwość

Nivat uważa, iż badacze twórczości Sołżenicyna z reguły wahali się między nieznośnym brązownictwem i wytykaniem pisarzowi wad, głównie jego niedostatków moralnych i, rzadziej, warsztatowych. Jego bezkompromisowość i uparte trzymanie się swoich racji niejednokrotnie zrażały przyjaciół. Była żona Natalia Rieszetowska oskarżała go o „despotyzm". W „Fenomenie Sołżenicyna" francuski historyk potrafi wskazać arbitralność i niesprawiedliwość jego sądów, ale też podkreślić mocne strony jego dzieła. Unika więc wspomnianych błędów hagiografów i wrogów, ale nie boi się pisać o trudnych miejscach w biografii Sołżenicyna i słabszych miejscach w jego pisarstwie.

Widzimy więc chłopaka z Rostowa, który jest „romantycznym rewolucjonistą", nawet w obliczu fali wielkich procesów moskiewskich. Widzimy pisarza oskarżanego o antysemityzm, choć – jak przekonująco dowodzi Nivat – Sołżenicynowi chodziło raczej o wzajemne przyznanie się do winy i pojednanie. Widzimy wreszcie człowieka, który intelektualistom stawia zarzut antyrosyjskości, akcentuje przepaść między ludem a kosmopolityczną elitą, nie szanuje wykształciuchów („obrazowanszczina"), giętkich i skłonnych do ustępstw.

Sołżenicyn przeszedł właściwie tylko jedną rewolucję: odrzucił komunizm, stając się gorliwym chrześcijaninem. Nawet poparcie dla Putina da się według Nivata, choć sam bym się z tym nie zgodził, racjonalnie wytłumaczyć: pisarz od zawsze przeciwny był polityce prozachodniej, popierał to, co swojskie. Kochał Rosję poświęcenia, Rosję pradawną, pobożną i chłopską, a nie kosmopolityczną jelcynowską ojczyznę. Był zagorzałym słowianofilem, nienawidził liberałów. W „Czerwonym kole" przypisywał im wielką rolę w introdukcji komunizmu. Zachodem nie interesował się wcale, raczej pouczał i przestrzegał, zawsze traktował lekceważąco, mimo pomocy, którą od niego uzyskał. Jego wizja Rosji, niezależnej od nikogo, samowystarczalnej, wyjątkowej, tej Rosji sprzed Piotra Wielkiego, wykluła się już w gułagu. Jeśli więc można Sołżenicyna nazwać szaleńcem i nacjonalistą, to był nim właściwie całe dojrzałe życie.

Pisarz konsekwentny

Twórczość Sołżenicyna stanowi hołd dla tych, którzy mówią „nie", kiedy łatwo pójść na kompromis. Pisarz ocalenie człowieka widział w godności, a historię postrzegał jako Sąd Boży, w którym prawda ujawnia się w godzinie próby, w rozbłysku doświadczenia. Wierzył w moralne oddziaływanie słów. Do dziś jego dzieło może być etycznym drogowskazem. Choć blisko mu do absolutyzmu moralnego, to znajdziemy tu też miejsce na przebaczenie. Głównymi wartościami są te symbolizowane przez Matrionę (z „Zagrody Matriony"): samoograniczenie, honor i poświęcenie. Lektura Sołżenicyna pokazuje, że nie ma potrzeby brutalizacji doświadczeń totalitaryzmów w rodzaju „Łaskawych" Jonathana Littella. Wystarczy „Krąg pierwszy" czy „Archipelag GUŁag".

Sołżenicyn pisał wspaniale, choć był antyestetą. Wielokrotnie potępiał „sztukę dla sztuki", ale wielbił Nabokova. Popadał w sprzeczności, a zawsze był konsekwentny i bezkompromisowy. Walczył za pomocą prawdy i ironii. Ironią dopełniał powagę własnego dzieła. Książka Nivata stanowi doskonałe wprowadzenie do kosmosu twórcy „Jednego dnia...". Niestety, wciąż nie doczekaliśmy się przekładu biografii Sołżenicyna pióra Ludmiły Saraskiny, która inaczej niż Nivat miała dostęp do „Dziennika powieści", a także do prywatnych pamiętników autora „Archipelagu..." i jego żony. Na tłumaczenie czekają także kolejne części „Czerwonego koła".

Georges Nivat „Fenomen Sołżenicyna". Przeł. Anastazja Dwulit, przekład z rosyjskiego fragmentów dzieł Sołżenicyna niepublikowanych w języku polskim Jan Gondowicz, Wydawnictwo Officyna, Łódź 2011

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski