Intymne życie Serge'a Gainsbourga

Pierwsza na polskim rynku biografia Serge'a Gainsbourga dowodzi, że nie ma lepszej promocji niż skandal

Publikacja: 02.03.2012 12:33

Serge Gainsbourg i Jane Birkin zaszokowali świat piosenką „Je t'aime... moi non plus", Paryż 1971

Serge Gainsbourg i Jane Birkin zaszokowali świat piosenką „Je t'aime... moi non plus", Paryż 1971

Foto: AFP

Książka Sylvie Simmons, brytyjskiej dziennikarki muzycznej, zadowoli fanów twórczości artysty oraz miłośników nietuzinkowych życiorysów. Autorce udało się zachować równowagę pomiędzy analizą bogatego dorobku twórczego i skandalami, które Francuz lubił wywoływać. Z biografii wyłania się człowiek pełen sprzeczności: nieśmiały celebryta, wstydliwy rozpustnik i karierowicz.

Zobacz na Empik.rp.pl



Urodził się w 1928 r. w Paryżu jako najmłodsze dziecko ukraińskich Żydów, którzy wyemigrowali z Rosji w czasie rewolucji. Naprawdę nazywał się Lucien Ginsburg, ale zmienił imię, bo – jak mówił – było dobre dla frajera. Swoją artystyczną drogę zaczął od malowania, ale widząc że nie jest geniuszem na miarę Picassa, zaczął komponować piosenki.



Dzisiaj to brzmi niewiarygodnie, ale jego muzyczna kariera nabrała rozpędu po zwycięstwie w... Konkursie Eurowizji w 1965 r. Napisał wtedy piosenkę dla 17-letniej France Gall. Był to początek jego przygody z „baby popem", w którym lolitki śpiewały dwuznaczne teksty. Do tej stylistyki wracał przez całe życie. W 1990 r., rok przed śmiercią, nagrał album z na stoletnią Vanessą Paradis – znaną z przeboju „Joe le Taxi". Klucza do sławy upatrywał w skandalach i popularności u młodzieży. Dlatego dokładnie śledził muzyczne trendy i przeszczepiał je na francuski grunt. Eksperymentował z rockiem i disco.



W 1979 r. nagrał na Jamajce „Aux armes et caetera" – jeden z pierwszych francuskich albumów reggae. Oburzenie wywołał tytułowy utwór: w bujanych rytmach Gainsbourg zaśpiewał tekst Marsylianki. Na koncerty poza fanami zaczęli też przychodzić niezadowoleni patrioci. Atmosfera wokół nagrania była tak napięta, że Gainsbourg wynajął ochronę.

W książce Simmons nie mogło zabraknąć historii „Je t'aime... moi non plus", która do dziś należy do najbardziej rozpoznawalnych francuskich piosenek na świecie. W pierwszej wersji w duecie z Gainsbourgiem wystąpiła Brigitte Bardot. Łączący ich romans i sugestywność szeptano-wzdychanego utworu sprawiły, że określano go mianem „audio verite". Nagranie przeleżało na półce 19 lat, ponieważ Bardot wystraszyła się skandalu. Gainsbourg przeciwnie – chwilę później nagrał drugą wersję z młodszą o 20 lat brytyjską aktorką Jane Birkin.

Świat oszalał na punkcie tego utworu. Wspólne nagranie to także początek ich wieloletniego związku. Stali się nierozłączni w życiu prywatnym i zawodowym. Francuz pisał dla niej teksty, scenariusze i komponował muzykę nawet po rozstaniu w 1980 r.

Konsekwentnie pracował na opinię rozpustnika łamiącego wszelkie tabu – w teledysku do „Lemon Incest" („Cytrynowe kazirodztwo") z 1984 r. leżał na łóżku ze swoją 13-letnią córką ze związku z Birkin – Charlotte. Kiedy w latach 80. coraz słabiej radził sobie z problemem alkoholowym, do historii przeszły jego telewizyjne skandale – m.in. w 1986 r. w studiu telewizyjnym powiedział Whitney Houston, że chciałby się z nią przespać. Żeby Amerykanka nie miała wątpliwości, powiedział to po angielsku.

Za dekadencki tryb życia zapłacił jednak wysoką cenę. Pierwszy atak serca miał w 1973 r., ale nie porzucił nałogów. Odpalał jednego papierosa od drugiego i pił tyle, że nawet współpracownicy byli przerażeni.

Pod koniec lat 80. był już na wpół ślepy i z powodu miażdżycy groziła mu amputacja nóg. W przypływach energii rzucał się w kolejne muzyczne projekty, ale organizm tego nie wytrzymał. 2 marca 1991 r. zmarł we śnie na atak serca.

Sylvie Simmons nie ukrywa fascynacji swoim bohaterem. Pisze językiem potoczystym, chwilami wręcz obscenicznym, co można wybaczyć w przypadku biografii tak bezpruderyjnej postaci. Gorsze wrażenie robi fragment, gdy Simmons z rozbrajającą szczerością przyznaje, że nie zdołała ustalić, czy Gainsbourg i Birkin wzięli ślub. Pisze, że... zajęłoby jej to zbyt wiele czasu. Taką nonszalancją umniejsza wiarygodność swojej pracy.

Z lektury wyłania się osobowość pełna paradoksów. Gainsbourg uosabiał obyczajową rewolucję z końca lat 60. Za to w życiu prywatnym bywał pedantyczny i wstydliwy. Adorował swoje kochanki, a jednocześnie krytykowano go za mizoginizm. W czasie kiedy śmietanka francuskich intelektualistów sympatyzowała z komunizmem, on określał się jako antysocjalista. Żeby zobrazować, ile pieniędzy zabierają mu podatki, podpalił w telewizyjnym studiu 500-frankowy banknot, zostawiając mały skrawek.

Gainsbourg opisany przez Brytyjkę przestaje być wyłącznie skandalistą i fascynuje jako twórca. Zderzał wyrafinowaną poezję z wulgarnymi żartami, a jedną frazą potrafił wprowadzać melancholijny nastrój. Jego teksty nasycone są erotyką, ale także cynicznym dystansem do życia.

Wszystkie dzieci Gainsbourga

Serge Gainsbourg miał czworo dzieci: Natachę i Paula z drugiego małżeństwa, córkę Charlotte ze związku z Jane Birkin i syna Lulu z ostatnią żoną Caroline 'Bambou' Paulus. Największą karierę zrobiła Charlotte urodzona w 1971 r. Od dzieciństwa grała w filmach ojca, pod którego opieką nagrała też w 1986 r. płytę "Charlotte For Ever". Po jego śmierci wydała trzy albumy: "5:55" (2006), wysoko oceniany "IRM" (2009) oraz "Stage Whisper" (2011). Jednak popularność i nagrody przyniosło jej aktorstwo. Dwukrotnie zdobyła francuskiego Cezara, a w 2009 r. Złotą Palmę w Cannes za odważną rolę w "Antychryście" Larsa von Triera.

W ślady ojca poszedł także Lucien 'Lulu' Gainsbourg (ur. 1986). Pod koniec 2011 r. nagrał album "From Gainsbourg To Lulu", w którym zmierzył się z piosenkami Serge'a. Zmienił aranżacje, sam zagrał na wszystkich instrumentach i zaprosił do współpracy plejadę gwiazd, m.in. Scarlett Johansson, Johnny'ego Deppa, Iggy'ego Popa i Rufusa Wainwrighta.

mku

Książka Sylvie Simmons, brytyjskiej dziennikarki muzycznej, zadowoli fanów twórczości artysty oraz miłośników nietuzinkowych życiorysów. Autorce udało się zachować równowagę pomiędzy analizą bogatego dorobku twórczego i skandalami, które Francuz lubił wywoływać. Z biografii wyłania się człowiek pełen sprzeczności: nieśmiały celebryta, wstydliwy rozpustnik i karierowicz.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 93% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski