W książce Simmons nie mogło zabraknąć historii „Je t'aime... moi non plus", która do dziś należy do najbardziej rozpoznawalnych francuskich piosenek na świecie. W pierwszej wersji w duecie z Gainsbourgiem wystąpiła Brigitte Bardot. Łączący ich romans i sugestywność szeptano-wzdychanego utworu sprawiły, że określano go mianem „audio verite". Nagranie przeleżało na półce 19 lat, ponieważ Bardot wystraszyła się skandalu. Gainsbourg przeciwnie – chwilę później nagrał drugą wersję z młodszą o 20 lat brytyjską aktorką Jane Birkin.
Świat oszalał na punkcie tego utworu. Wspólne nagranie to także początek ich wieloletniego związku. Stali się nierozłączni w życiu prywatnym i zawodowym. Francuz pisał dla niej teksty, scenariusze i komponował muzykę nawet po rozstaniu w 1980 r.
Konsekwentnie pracował na opinię rozpustnika łamiącego wszelkie tabu – w teledysku do „Lemon Incest" („Cytrynowe kazirodztwo") z 1984 r. leżał na łóżku ze swoją 13-letnią córką ze związku z Birkin – Charlotte. Kiedy w latach 80. coraz słabiej radził sobie z problemem alkoholowym, do historii przeszły jego telewizyjne skandale – m.in. w 1986 r. w studiu telewizyjnym powiedział Whitney Houston, że chciałby się z nią przespać. Żeby Amerykanka nie miała wątpliwości, powiedział to po angielsku.
Za dekadencki tryb życia zapłacił jednak wysoką cenę. Pierwszy atak serca miał w 1973 r., ale nie porzucił nałogów. Odpalał jednego papierosa od drugiego i pił tyle, że nawet współpracownicy byli przerażeni.
Pod koniec lat 80. był już na wpół ślepy i z powodu miażdżycy groziła mu amputacja nóg. W przypływach energii rzucał się w kolejne muzyczne projekty, ale organizm tego nie wytrzymał. 2 marca 1991 r. zmarł we śnie na atak serca.
Sylvie Simmons nie ukrywa fascynacji swoim bohaterem. Pisze językiem potoczystym, chwilami wręcz obscenicznym, co można wybaczyć w przypadku biografii tak bezpruderyjnej postaci. Gorsze wrażenie robi fragment, gdy Simmons z rozbrajającą szczerością przyznaje, że nie zdołała ustalić, czy Gainsbourg i Birkin wzięli ślub. Pisze, że... zajęłoby jej to zbyt wiele czasu. Taką nonszalancją umniejsza wiarygodność swojej pracy.