Ich autorzy to brytyjscy korespondenci piszący z najniebezpieczniejszych regionów świata. Ed Vulliamy w „Ameksyce. Wojnie wzdłuż granicy" dał przejmujący obraz liczącego ponad trzy tysiące kilometrów pogranicza między Meksykiem i Stanami Zjednoczonymi. Ioan Grillo w „El Narco" nakreślił historię handlu narkotykami w obu Amerykach.
Portretowana przez Vulliamy'ego codzienność jest zdeterminowana przez przemoc. Uliczne strzelaniny, mafijne egzekucje i zmasakrowane ciała porzucone na deptakach to zwyczajny widok w północno-meksykańskich miastach Juarez czy Tijuanie. Nawet przemoc z hipnotycznych powieści Cormaca McCarthy'ego nie dorównuje okrucieństwu i pomysłowości tamtejszych przestępców.
W swej barwnej panoramie życia na granicy Vulliamy wykroczył zresztą poza problem narkotyków. „Ameksyka. Wojna wzdłuż granicy" dotyka kwestii Indian, emigrantów i sterroryzowanej przez kartele ludności. Porusza problem „feminicidio" w Juarez, czyli zabójstw kobiet na olbrzymią skalę. Problem jest znany od lat, ale meksykańskie władze nie walczą z nim, a nawet próbują go tuszować.
Ioan Grillo w „El Narco" prezentuje typ reportażu zaangażowanego. Autor wprowadza czytelnika w środek krwawych walk narkotykowych karteli. Opowiada o zabójstwach dziennikarzy, polityków i księży. Rozmawia z rodzinami ofiar, gangsterami, a także kolumbijskimi „sicarios", nastoletnimi zabójcami na motorach.
Tytułowy El Narco to zbiorowe określenie handlarzy narkotyków. Ten istny golem powstawał ponad 100 lat temu, duży udział w tym procesie miała chaotyczna polityka narkotykowa USA oraz korupcja.