Ameksyka i El Narco — reportaże o wojnach narkotykowych

Ukazały się właśnie dwa uzupełniające się reportaże o narkobiznesie i życiu codziennym na granicy Meksyku z USA

Publikacja: 08.04.2012 08:36

Ed Vulliamy, Ameksyka. wojna wzdłuż granicy, Przeł. Janusz Ochab, Czarne, 2012

Ed Vulliamy, Ameksyka. wojna wzdłuż granicy, Przeł. Janusz Ochab, Czarne, 2012

Foto: Rzeczpospolita

Ich autorzy to brytyjscy korespondenci piszący z najniebezpieczniejszych regionów świata. Ed Vulliamy w „Ameksyce. Wojnie wzdłuż granicy" dał przejmujący obraz liczącego ponad trzy tysiące kilometrów pogranicza między Meksykiem i Stanami Zjednoczonymi. Ioan Grillo w „El Narco" nakreślił historię handlu narkotykami w obu Amerykach.

Portretowana przez Vulliamy'ego codzienność jest zdeterminowana przez przemoc. Uliczne strzelaniny, mafijne egzekucje i zmasakrowane ciała porzucone na deptakach to zwyczajny widok w północno-meksykańskich miastach Juarez czy Tijuanie. Nawet przemoc z hipnotycznych powieści Cormaca McCarthy'ego nie dorównuje okrucieństwu i pomysłowości tamtejszych przestępców.

W swej barwnej panoramie życia na granicy Vulliamy  wykroczył zresztą poza problem narkotyków. „Ameksyka. Wojna wzdłuż granicy" dotyka kwestii Indian, emigrantów i sterroryzowanej przez kartele ludności. Porusza problem „feminicidio" w Juarez, czyli zabójstw kobiet na olbrzymią skalę. Problem jest znany od lat, ale meksykańskie władze nie walczą z nim, a nawet próbują go tuszować.

Ioan Grillo w „El Narco" prezentuje typ reportażu zaangażowanego. Autor wprowadza czytelnika w środek krwawych walk narkotykowych karteli. Opowiada o zabójstwach dziennikarzy, polityków i księży. Rozmawia z rodzinami ofiar, gangsterami, a także kolumbijskimi „sicarios", nastoletnimi zabójcami na motorach.

Tytułowy El Narco to zbiorowe określenie handlarzy narkotyków. Ten istny golem powstawał ponad 100 lat temu,  duży udział w tym procesie miała chaotyczna polityka narkotykowa USA oraz korupcja.

W naturalistycznych opisach Meksyk przypomina Irak pełen bomb-pułapek i przypadkowych ofiar. Ten styl pisarski ma jednak wady: chwilami autor epatuje niebezpiecznymi sytuacjami, w których się znalazł.

Jednocześnie Grillo odwołuje się do różnorodnych źródeł, więc jego praca wydaje się rzetelna. Reporter krytykuje rozwiązania siłowe, twierdząc, że nie przynoszą spodziewanych skutków i prowadzą tylko do eskalacji przemocy. Meksykańska prokuratura szacuje, że liczba ofiar wojen pomiędzy kartelami z ostatnich pięciu lat wynosi 50 tysięcy.

Obydwaj autorzy pokazują też swoistą narkokulturę, jej najbarwniejszym przejawem są „narcocorridos" – ballady na cześć bandytów. Są niebezpieczne dla wykonawców, bo im piosenkarz zdolniejszy, tym więcej ryzykuje, bo może paść ofiarą zazdrosnych o sławę gangsterów. Przestępcy stają się również bohaterami brutalnych filmów klasy?B. Ich produkcja to okazja do wyprania brudnych pieniędzy.

Jeszcze bardziej egzotyczna jest narkoreligia. To hybryda katolicyzmu i miejscowych kultów. Partyzantom i dilerom stawia się kapliczki, a wstawiennictwa szuka się u Przenajświętszej Śmierci (Santisima Muerte), której w ofierze składane są papierosy i alkohol.

„El Narco" oraz „Ameksyka" opisują ten sam świat, ale z odmiennych perspektyw. Pierwsza książka eksploruje środowiska handlarzy i zwalczających ich agentów. Druga skupia się na ludziach próbujących normalnie żyć w cieniu tej wojny.

Ich autorzy to brytyjscy korespondenci piszący z najniebezpieczniejszych regionów świata. Ed Vulliamy w „Ameksyce. Wojnie wzdłuż granicy" dał przejmujący obraz liczącego ponad trzy tysiące kilometrów pogranicza między Meksykiem i Stanami Zjednoczonymi. Ioan Grillo w „El Narco" nakreślił historię handlu narkotykami w obu Amerykach.

Portretowana przez Vulliamy'ego codzienność jest zdeterminowana przez przemoc. Uliczne strzelaniny, mafijne egzekucje i zmasakrowane ciała porzucone na deptakach to zwyczajny widok w północno-meksykańskich miastach Juarez czy Tijuanie. Nawet przemoc z hipnotycznych powieści Cormaca McCarthy'ego nie dorównuje okrucieństwu i pomysłowości tamtejszych przestępców.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski