Bestsellery

Książki czerwca

Publikacja: 12.07.2013 12:21

Bestsellery

Foto: Plus Minus

1.

„Kronos" Witolda Gombrowicza (Wydawnictwo Literackie), który właśnie ukazał się drukiem jako zapewne ostatnie dzieło (?) autora „Ferdydurke", to podobno „ważny, ale dotąd nieznany, choć poprzedzony legendą, tekst Witolda Gombrowicza". O jakiej legendzie mowa? Gombrowicz nazwał „Kronos" „dziennikiem intymnym", ale z czytelniczego punktu widzenia erotyczne wyznania białostockiej księgowej, do druku przysposobione przed laty przez Edwarda Redlińskiego, były znacznie ciekawsze, że o pikanterii nie wspomnę. Wydawało mi się też, że stosunkowo niedawno wydane „Dzienniki" Teodora Parnickiego przewyższają nudą wszystko, co dotąd powstało w piśmiennictwie światowym. Myliłem się, Gombrowicz nudził jeszcze bardziej.

2.

„Tańcząca Eurydyka. Anna German we wspomnieniach" Marioli Pryzwan (Marginesy) bazuje na biografii piosenkarki autorstwa rosyjskiego dziennikarza Aleksandra Żygariowa. Biografii, delikatnie mówiąc, w wielu miejscach mijającej się z prawdą. Ale... jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.

3.

Joanna Sałyga w „Chustce" (Znak) przedstawia wyznanie wiary chorej na raka: „Przyjmuję wszystko, co otrzymuję/ i uważnie się przyglądam/ i cieszę się, że jest".

4.

Co się kryje za „Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską" (K.E. Liber)? Jak czytamy: 30 dni metamorfozy, 30 minut, 30 treningów, 30 przepisów. Kupiłe(a)ś książkę? Więc „dzisiejszy dzień jest początkiem nowej drogi. Twojego nowego życia...". Tak wygląda współczesna ewangelizacja. Doczekaliśmy się.

5.

Tytułowa „Towarzyszka Panienka" z książki Moniki Jaruzelskiej (Czerwone i Czarne) o tym samym tytule próbowała – jak dowiadujemy się – trawki, ale utrzymuje: „tak po niej kasłałam, że przyjemności nie miałam za grosz". Z eterem eksperymentował za to jej eks-narzeczony, ale nie jest powiedziane, czy dlatego został „eks" czy też z innych względów. Co jest? – zastanawia mnie. Wszyscy podpalali, ale nikomu nie smakowało, wszyscy palili, ale nikt się nie zaciągał. Na wszelki wypadek – uprzedzam: tak, paliłem, nie tylko trawę, gdy tylko mogłem, smakowało mi, że jednak „gorzała szybciej działa" przywiązałem się – no dobra, niech będzie, że za bardzo – do innych używek. Było, minęło, ale po co się zapierać i robić świętoszkowate miny i udawać, że zło to inni... Tu muszę być jednak sprawiedliwy. Towarzyszkę Panienkę odnośnie do „innych używek" stać na szczerość. Wspominając swe lata studenckie, zauważa, że „picie było wtedy czynnością bardzo inteligencką, nie przeszkadzało w pogłębianiu wiedzy i czytaniu". Droga Pani, tak było, jest i będzie. Jerzy Pilch w „Tysiącu spokojnych miast" w usta Pana Trąby, nie da się ukryć – sakramenckiego alkoholika, włożył wiekopomną frazę: „...mężczyzna ma tylko jeden dobry powód, żeby przestać pić, kiedy mianowicie spostrzega, iż na skutek picia głupieje. Inaczej powiem: prawdziwy mężczyzna może od wódki umrzeć, zgłupieć – nie śmie". Ponieważ poglądy Moniki Jaruzelskiej tyczące się feminizmu, przynajmniej te deklarowane, bardzo mi odpowiadają, nie widzę przeszkód, by myśl Pana Trąby rozciągnąć na, powiedzmy, że wybrane, przedstawicielki płci pięknej.

6.

Kto chce utwierdzić się w przekonaniu, że istnieje życie po życiu, musi zapoznać się z „Dowodem" Ebena Alexandra (Znak). Kto nie chce uwierzyć, niech nie czyta. Zresztą, nawet jeśli przeczyta, będzie wiedział swoje. Wybór należy do ciebie.

7.

„Wampir z MO" Andrzeja Pilipiuka (Fabryka Słów) przypomina zamierzchłe nieco czasy, mające jednak wciąż tych samych „bohaterów", takich jak Jerzy Urban, który w tej powieści jako rzecznik rządu wpada na pomysł, by urządzić „kontrolowaną zadymę": „Robotnicy napadną na ZOMO – planuje. – Na ich czele ustawimy naszych prowokatorów. Przyniosłem katalog i wybrałem najbardziej mordziastych żuli idących na naszej smyczy. Burdę sfilmujemy. Pokażemy film na wieczornej konferencji prasowej i cały świat zachodni oniemieje ze zgrozy i obrzydzenia". Ten to miał marzenia, pozazdrościć...

8.

Złote myśli Stephena Kinga z „Joylandu" (Prószyński Media): „Ludzie uważają, że pierwsza miłość jest piękna i nigdy nie piękniejsza niż w momencie, kiedy ta pierwsza więź się zrywa. Słyszeliście pewnie z tysiąc piosenek country i popowych, które tego dowodzą; jakiemuś głupcowi złamano serce. A jednak to pierwsze złamane serce zawsze boli najbardziej, goi się najwolniej i pozostawia najbardziej widoczną bliznę. Co w tym pięknego?...". Bo i prawda, nic.

9.

Dorota Wellman i Paulina Młynarska tak rekomendują swój „Kalendarzyk niemałżeński" (Znak): „Piszemy do siebie i do innych kobiet – młodych, starych, bogatych i biednych. Piszemy też do ich partnerów, bo chcemy, by zrozumieli. Jesteśmy obie w takim wieku, że nie musimy się już rumienić, owijać w bawełnę, zasypiać gruszek w popiele. Doświadczyłyśmy, wychowałyśmy, zburzyłyśmy, straciłyśmy i umiemy cenić. Wiemy. I co ważniejsze, nie wiemy niczego na pewno.

Piszemy o swoich lękach, błędach, pasjach, dzieciach, mężczyznach, ulubionych potrawach, książkach, filmach, kosmetykach, politykach i pracy. O siwych włosach, zmarszczkach, botoksie, wałku na brzuchu i burdelu w torebce. O zmęczeniu, miłości, seksie i jego braku. O zdradach, terapii, upadkach i stawaniu na nogi". No dobra, niech będzie.

10.

Olivię, bohaterkę „Ogrodu cieni", piątej części sagi Virginii C. Andrews (Świat Książki), spotyka rozczarowanie w noc poślubną, gdy zostaje sama w swojej sypialni. Mąż ma bowiem wobec niej jedynie dwa wymagania: aby urodziła mu dzieci i prowadziła dom. Nadto konkretny facet, można by rzec, ale Olivia miała nieco większe aspiracje i marzyła o czymś innym. Smutne.

11.

Maciej Stuhr, autor „W krzywym zwierciadle" (Zwierciadło), wyboru felietonów, które pisuje od trzech lat, w ostatnim numerze miesięcznika, gdzie się produkuje, zadeklarował: „Nie chcę być ulubieńcem". Mówisz – masz. Po roli w „Pokłosiu", a zwłaszcza po tym, co mówił po premierze filmu, dla niemałej części rodaków ulubieńcem już nie jest i nigdy nie będzie.

12.

Co można powiedzieć o drugiej księdze „Wojny w blasku dnia" Petera V. Bretta (Fabryka Słów)? Że tylko dwóch mężczyzn może stanąć na drodze Otchłańcom, a jednego z nich wspiera kobieta z nożem. W „Chinatown" mężczyzną z nożem był Roman Polański i odkąd obejrzałem ten film, nie ufam nożownikom.

13.

Fabuła „Ostatniego, który umrze" Tess Gerritsen (Albatros) jest, powiedzmy, mocno naciągnięta. Powieść jednak się broni: z jednej strony świetnymi scenami z niesamowitej szkoły w Evensong, specjalizującej się w uczeniu i wychowaniu dziecięcych ofiar przemocy, z drugiej zaś rodzinnymi relacjami jednej z dwóch stałych bohaterek medycznych thrillerów autorki – Jane Rizzoli, policjantki zatrudnionej w bostońskim wydziale zabójstw. Tym razem późny romans przeżywa matka Jane, która znajduje miłość życia, nie potrafi jednak zerwać z przeszłością, wie bowiem, że – jak mówią – „rodzina jest naszą krwią i ciałem", a „kiedy tracisz rodzinę, tracisz wszystko". Waha się więc... A swoją drogą, czy rzeczywiście – jak utrzymuje Harlan Coben (to dopiero nadmuchana wielkość!) – „w tym gatunku nie ma nikogo lepszego"?

14.

W „Bombie. Alfabecie polskiego szołbiznesu" (The Facto) Karolina Korwin- -Piotrowska zadaje pytanie z gatunku fundamentalnych, szkoda jedynie, że odpowiada na nie półgębkiem: „Czy geje – jak głosi plotka – rządzą szołbiznesem i mediami w Polsce? Polityczna poprawność nakaże zaprzeczyć, ale zdecydowanie coś jest na rzeczy". A jest, jest.

15.

„Błysk rewolwru" Wisławy Szymborskiej (Biblioteka „Gazety Wyborczej") to odpowiednik „Kronosa" Witolda Gombrowicza. Tyle że jeszcze gorszy. Ostatnio o noblistce w TVN dyżurny kretyn opowiadał, że napisała 350 wierszy oraz wspaniałe limeryki, lepieje i moskaliki. Tym ostatnim poświęcił najwięcej czasu, bo to przecież tak urocze, że Szymborska miała poczucie humoru. I to jakże niepospolite! Teraz, po „Błysku rewolwru" możemy zachwycać się prozą, zdaje się, że jedyną, laureatki literackiej Nagrody Nobla, powstałej w zamierzchłych czasach jej dzieciństwa. Cienko.


16.

„Szmaragdowa tablica” Carla Montero (Rebis) znowu podnosi problem złych i dobrych nazistów, między wierszami dopowiadając, że byli to Niemcy. Powtórzmy zatem: ci, którzy służyli w Waffen SS, byli cholernymi zbrodniarzami wojennymi. Wężykiem.

17.

Nasze życie zależy od nas – do tego odkrywczego wniosku dochodzi Katarzyna Grochola w swojej najnowszej książce „Trochę większy poniedziałek” (Wydawnictwo Literackie). Grochola w stałej formie, ani lepszej, ani gorszej. Constans.

18.

„Półgłosem zawołała jego imię. Bez odpowiedzi. Świergot ptaków ucichł na chwilę, lecz potem rozbrzmiał z nową siłą. I nagle ogarnął ją strach, intensywny, pulsujący. Odwróciła się i zaczęła szybko biec, próbowała odnaleźć drogę powrotną, ale nie znajdowała żadnych znajomych miejsc. Czy mijała już tę grupę drzew? Nie pamiętała, żeby widziała wcześniej mrowisko. Znów zawołała jego imię, tym razem głośniej, a w jej głosie pojawiła się panika. Czy on nie odpowiada jej dla żartu? Jest gdzieś blisko, czuła, że ktoś tam jest… Jej strach zaczął się przeradzać w gniew. Posuwa się za daleko. Musiał zauważyć, że teraz woła go na poważnie. Koniec zabawy. Już nie wyobrażała sobie, że jest nastolatką, która biega po lesie szczęśliwa i zakochana. Była niemal pięćdziesięcioletnią kobietą z grubymi nogami. Kobietą, która się boi.
Gdy zauważyła postać przy drzewie, nie od razu dotarło do niej, co widzi. Stanęła jak wryta i wbiła w nią wzrok. Jej mózg jakby się bronił przed przetworzeniem obrazu. Najpierw pomyślała tylko: ‘Wiedziałam, że ktoś tu jest’. A potem, w następnej sekundzie, jej umysł nie mógł się już dłużej bronić przed tym, co spostrzegały oczy. To była młoda kobieta. A stała tak dziwnie blisko drzewa dlatego, że była do niego przywiązana. Stała wyprostowana, tylko głowa opadła jej na pierś. Ubranie zwisało w strzępach i wszędzie było pełno krwi”.
Chcesz wiedzieć, Czytelniku, co było dalej? Naprawdę? No to sięgnij po „Wielbiciela” Charlotte Link (Sonia Draga).

19.

Beata Pawlikowska uważa, że 99 proc. ludzi nosi w sobie fałszywe kody podświadomości. Należy je poznać, zrozumieć i zapisać na nowo. Co, oczywiście, ułatwi lektura „Księgi kodów podświadomości” (G+J).

20.

Bohaterka „Bezdomnej” Katarzyny Michalak (Znak) za sprawą jednej osoby straciła wszystko: rodzinę, dziecko, dom. Sama o sobie myśli już jak o odpadzie nadającym się jedynie na wysypisko śmieci. I oto ta sama osoba wyciąga do niej rękę? Okrutny żart, wyrzuty sumienia, a może zupełnie co innego?

21.

„Dzieciaki świata” Martyna Wojciechowska (National Geographic) napisała m.in. dlatego, że dość miała już czytania swej córce „historii o kolejnej księżniczce, która marzy o księciu na białym koniu i szybkim zamążpójściu”. To równie dobra motywacja jak inne, a może i lepsza.

22.

Książka Marioli Pryzwan „Anna German o sobie” (MG) nie znalazłaby się nigdy na liście bestsellerów, gdyby nie zamieszanie wokół rosyjskiego serialu o naszej piosenkarce (dlaczego sami tego filmu nie zrobiliśmy, zamiast wydawać pieniądze na… – wpisz sobie, Drogi Czytelniku, jakikolwiek tytuł finansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej). Przy okazji rozbłysła gwiazda Joanny Moro z Wilna rodem, odtwórczyni roli Anny German. Paweł Korsun w tygodniku „Sieci” zauważył, że aktorka, od czasu tej serialowej fuchy „jest permanentnie z siebie zadowolona”. Bóg raczy wiedzieć dlaczego, skoro najbliższe jej uszom są – jak dobitnie stwierdza dziennikarz „Sieci” – słonie.

23.

„Nowe fikołki pana Pierdziołki” Jana Grzegorczyka i Tadeusza Zyska (Zysk i S-ka) dyskontują sukces pierwszego tomu „Powtarzanek i śpiewanek”, opowiadając m.in. o losach tytułowego bohatera, który wyprowadził się z Grajdołka i „krótko dosyć żył w Berlinie,/ gdzie armaty rzeźbił w glinie./ Potem zjawił się w Paryżu,/ zajął się sadzeniem ryżu”, by „w końcu stworzyć gdzieś w Meksyku/ szkołę rymu i wierszyków”.

24.

„Pieśń o poranku” Pauliny Simons (Świat Książki) to kolejne kobiece porno. Raczej dla niewiast ubogich duchem, za to wychowanych na „harlequinach”. Powieściowa Larissa ma troje dzieci, a jednak wdaje się w romans z dwudziestolatkiem, odkrywając nieznane sobie pokłady namiętności, dotąd w niej tylko drzemiące. Rzecz udaje głębszą niż jest w istocie, ale ktoś może się nabrać na te, w sumie nużące, opisy łóżkowego baraszkowania.

25.

„Korzenie niebios. Uniwersum. Metro 2033” Tullio Avoledo (Insignis Media) dzieją się w postapokaliptycznych Włoszech, gdzie trwają poszukiwania ostatniego członka kolegium kardynalskiego. Ach ci niepoprawni katolicy… Nawet Apokalipsę przetrzymają.

26.

Kolejna ekranizacja „Wielki ego Gatsby’ego” Francisa Scotta Fitzgeralda (Znak) przypomniała czytelnikom o tej, może przecenionej, ale na pewno zasługującej na uwagę powieści. Zresztą, o czym tu mówić! To już klasyka, której nie znać – wstyd.

27.

Znacie Państwo taki wierszyk? „Płyną Smerfy łódeczkami,/ wymachują majteczkami,/ tego szkoda, tego szkoda/ wyrzucimy tego smroda”. Powiedzmy, że literacko utwór jest niedoskonały, ale czego tu wymagać od podobnej twórczości. „Pan Pierdziołka spadł ze stołka. Powtarzanki i śpiewanki”, wydane przez Zyska i S-kę żerują na naszych resentymentach dotyczących także i takiej działalności artystycznej (?).

28.

„Mapy. Obrazkowa podróż po lądach, morzach i kulturach świata” Aleksandry Mizielińskiej i Daniela Mizielińskiego (Dwie Siostry) – podobno dzieci to lubią, dorośli też i to z całą pewnością.

29.

Na Bar Micwie, opisanej z detalami przez Harlana Cobena w „Zostań przy mnie” (Albatros), bohater uroczystości „pojawił się z dwiema… Ray nie był pewny, jak nazwać towarzyszki chłopaka, ale chyba najlepszym określeniem byłoby ‘ekskluzywne striptizerki’. Dwie superlaski wprowadziły małego Irę do Sali, epatując dekoltami. Ray miał przygotowany aparat, przecisnął się do przodu, kręcąc głową. Ten dzieciak miał 13 lat. Gdyby kobiety o takim wyglądzie tuliły się tak do Raya, kiedy był trzynastolatkiem, miałby erekcję przez tydzień”. Tylko przez tydzień?

30.

W „Ukrytej”, dziesiątym (!) tomie „Domu nocy” Kristin Cast i P.C. Cast (Książnica) „Najwyższa Rada Wampirów poznaje wreszcie prawdziwą naturę Neferet, dzięki czemu Zoey i jej przyjaciele nie są już osamotnieni w konfrontacji z rosnącym w siłę złem”.

—Ranking sporządziła Kamila Bauman     Komentarz Krzysztof Masłoń

 

 

„Kronos" Witolda Gombrowicza (Wydawnictwo Literackie), który właśnie ukazał się drukiem jako zapewne ostatnie dzieło (?) autora „Ferdydurke", to podobno „ważny, ale dotąd nieznany, choć poprzedzony legendą, tekst Witolda Gombrowicza". O jakiej legendzie mowa? Gombrowicz nazwał „Kronos" „dziennikiem intymnym", ale z czytelniczego punktu widzenia erotyczne wyznania białostockiej księgowej, do druku przysposobione przed laty przez Edwarda Redlińskiego, były znacznie ciekawsze, że o pikanterii nie wspomnę. Wydawało mi się też, że stosunkowo niedawno wydane „Dzienniki" Teodora Parnickiego przewyższają nudą wszystko, co dotąd powstało w piśmiennictwie światowym. Myliłem się, Gombrowicz nudził jeszcze bardziej.

Pozostało 96% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski