Niespodziewanie jednak jedzie pan w Karakorum, pod Broad Peak – gdzie rozegrał się nawet nie jeden, ale kilka dramatów polskiego himalaizmu. Dołączył pan do budzącej wielkie emocje wyprawy Jacka Berbeki. Himalaista ten podjął się odnalezienia ciał swojego brata i Tomka Kowalskiego. Ani przez chwilę nie myślał pan, że wybrał zbyt kontrowersyjnego bohatera, niewłaściwą stronę sporu, i że to wpłynie na historię, którą pan pisze?
Nie utknąłem po żadnej ze stron. Nie miałem wyboru, na tę wyprawę mogłem pojechać tylko z nim. Oczywiście nie miałem bladego pojęcia, kto to jest. Skazałem się na takie towarzystwo, co nie znaczy, że jestem w nim szczególnie rozkochany. Pisałem o wszystkich bohaterach zgodnie z własnym sumieniem – niezależnie od koterii, które są w środowisku wspinaczkowym. Często nie miałem nawet świadomości, gdzie przebiegają te podziały. Starałem się używać argumentów różnych stron. Każdy kto miał coś do powiedzenia, zyskał ku temu okazję.
Czytaj więcej w Kulturze Liberalnej