N
ie był pisarzem skrojonym na nasze czasy – zanadto wierzył w literaturę, a za mało w popularność. Gdy tuż po wydanym w 1904 roku „Peterze Camenzindzie" spłynęła na niego fala zachwytów i tantiem, nie tyle pławił się w powodzeniu, ile wyrażał obawy, że sukces go zawłaszczy. Ten podejrzliwy stosunek do zaszczytów będzie go charakteryzował przez całe życie. Na przykład, gdy pod pierwszym lepszym pretekstem zrezygnuje z członkostwa w Pruskiej Akademii Sztuk, tłumacząc ten krok w następujący sposób: „powietrze mi nie odpowiada, to wszystko". Albo kiedy komentując przyznaną mu w 1946 roku Nagrodę Nobla, nie ma złudzeń, że członkowie szacownego sztokholmskiego gremium „za każdym razem kierują się racjami polityki handlowej".
Po II wojnie światowej potrzebowano najwidoczniej „dobrego Niemca", choć akurat Hesse ze swoją niemieckością był na bakier, a większość życia spędził na emigracji – w Szwajcarii i we Włoszech. Oczywiście, w czasach Hitlera wystarczyło to, by mocno się narazić rodakom. Choć po wybuchu I wojny światowej zgłasza się jako ochotnik – nieprzyjęty do wojska ze względu na swą krótkowzroczność – to za podjętą w artykule „Przyjaciele, tylko nie tym tonem!" próbę mediacji między pacyfistami i militarystami zostanie uznany za dekownika. Nic dziwnego, że o swych rodakach zdanie miał mało pochlebne: „Niemcy nie odczuwają żadnej potrzeby wolności, są urodzonymi sługusami i żołnierzami"; „czekam na inne, przyszłe Niemcy i inną niemieckość niż większość krzykaczy". „Małe Niemcy" Hessego przypominają Francję oglądaną oczyma wędrującego pieszo Rousseau – to prowincja, gdzie nie dociera jeszcze wielka polityka, a życie ma indywidualny wymiar.
Navigare necesse est
Nie przypadkiem też podtytuł potężnego dzieła Deckera – „Wędrowiec i jego cień" – odsyła bezpośrednio do Nietzschego. Kluczem do zrozumienia Hessego jako pisarza jest bowiem dla autora jego biografii figura pisarza podróżnika, wciąż na nowo wyrywającego się ku wolności. A jednocześnie dążącego do syntezy pierwiastków w zachodniej kulturze tradycyjnie sobie przeciwstawianych – kultury i natury, ciała i ducha, popędów i myśli. Na siedmiuset stronach Decker ukazuje pęknięcie biegnące w poprzek osobowości Hessego, dwoistość jego charakteru, na który składała się z jednej strony chorobliwa neurotyczność, z drugiej zaś – apetyt na życie.
Idylliczną wizję powrotu do natury, którą da się niekiedy zauważyć w dziele niemieckiego pisarza, za dobrą monetę wzięli hipisi – ci znaleźli w „Wilku stepowym" pochwałę ucieczki od mieszczańskiego życia. W latach 60. XX wieku powieść ta stała się dla pokolenia dzieci kwiatów przewodnikiem po odmiennych stanach świadomości, porównywalnym tylko z „Drzwiami percepcji" Aldousa Huxleya. Ba, nazwę Steppenwolf nosił nawet popularny zespół rockowy (znany z hitu „Born to Be Wild").