"Wschód" Andrzej Stasiuk, wyd. Czarne, Wołowiec 2014

Miała być książka o Wschodzie, a jak zwykle u Stasiuka bywa, wyszło i tak o Polsce – pisze Marcin Kube.

Aktualizacja: 08.11.2014 20:02 Publikacja: 08.11.2014 17:30

"Wschód" Andrzej Stasiuk, wyd. Czarne, Wołowiec 2014

"Wschód" Andrzej Stasiuk, wyd. Czarne, Wołowiec 2014

Foto: materiały prasowe

Trudno było o właściwszy moment by taka książka się ukazała. Andrzej Stasiuk, jeden z najważniejszych współczesnych polskich prozaików, pojechał zmierzyć się z poradzieckim molochem i wydał książkę w chwili gdy za miedzą na Ukrainie trwa wojna. Mogliśmy oczekiwać, że ze swoim głębokim spojrzeniem opowie nam coś więcej niż wszędzie wokół słyszymy w dobie legalnej rusofobii, usankcjonowanej sytuacją międzynarodową.

Czytaj też "Bezdroża stylu"

Taka książka jednak nie powstała. Stasiuk co prawda pisze o podróży do Irkucka, czy na kraniec dawnego sowieckiego imperium, gdzie już na horyzoncie majaczą Chiny, ale to nie te rozdziały stanowią o sile nowej powieści autora "Murów Hebronu". A jest to książka bardzo dobra, nie ustępująca jego największym dokonaniom, za które zdobywał nagrody i popularność.

Stasiuk zaczyna od tego, że grzebie we własnej pamięci i szuka śladów tytułowego wschodu w swoim dzieciństwie. To przede wszystkim obraz komuny z całym swym niepodrabialnym folklorem. Tandetne, prymitywne zabawki z Rosji, czy legitymacja partyjna wujka, nie mają w sobie atrakcyjności amerykańskich westernów.

Stasiuk w pełnych metafor akapitach, szuka wspomnień po chłopsko-robotniczych korzeniach, w których komuna weszła w nietypowy mariaż z ludową religijnością.

Jednocześnie próbuje odnaleźć zakorzenionie w sobie źródło niechęci do wszystkiego co ze wschodu. Skąd wziął się ten wewnętrzny głos podpowiadający od dzieciństwa, że ruskie znaczy gorsze. Niemal jak w debiucie młodszej o ćwierć wieku Doroty Masłowskiej - ruski sajding jest zły, bo jest ruski. Jednak paradoksalnie z każdym rozdziałem silniej uświadamia sobie, że bez tego "wschodu" nie byłby tym kim jest. Ale przecież nie tylko on, lecz wszyscy, którzy mają jeszcze wspomnienie komuny noszą w sobie ten "wschód".

Stasiuk twierdzi, że im bardziej uwiera nas kompleks wschodniości, tym mocniej ciągniemy do Brukseli, Londynu i Paryża. "Synku, chciałabym, żebyś na Zachód jeździł" - powtarza autorowi matka. O matce jest zresztą we "Wschodzie" dużo i są to chyba najlepsze partie powieści. Napisane z czułością, bez pozy i maniery mędrca.

Nie brakuje też silnego w prozie w Stasiuka rysu autokreacyjnego. Pośród piętrowych metafor wypowiada niekiedy dosyć oczywiste mądrości i pozuje na ostatniego buntownika. Gdy opisuje siebie jako twórcę znienawidzonego przez prozachodnich postępowców, to w oczywisty sposób przesadza. Podobnie gdy pisze o sobie, że prawie został proletariuszem, a w głębi duszy to zawsze nim był. No cóż, został pisarzem i źle na tym nie wyszedł, podobnie jak my, mogąc go dzisiaj czytać.

Od rzeczywistego wschodu Stasiuk odbija się i nie kryje swej bezradności wobec ogromu wschodniego molocha. "Trudno mieć osobisty stosunek do kraju, który ma cztery tysiące kilometrów wszerz i dziewięć wzdłuż" - pisze. W pamięci pozostają księżycowe pejzaże Mongolii i zimny wiatr, który zaczyna się gdzieś na wysokości Uralu. "Wschód" jednak osiąga najwyższy poziom, gdy Stasiuk opisuje jak ten metaforyczny i dosłowny wiatr od wschodu dociera do Polski - do Przemyśla, Lublina, aż w końcu na praski Grochów i hula na parkingu pod Stadionem Narodowym. I nagle się okazuje, że aby opisać wschód, nie trzeba nigdzie wyjeżdżać.

Marcin Kube

"Wschód" Andrzej Stasiuk, wyd. Czarne, Wołowiec 2014

Trudno było o właściwszy moment by taka książka się ukazała. Andrzej Stasiuk, jeden z najważniejszych współczesnych polskich prozaików, pojechał zmierzyć się z poradzieckim molochem i wydał książkę w chwili gdy za miedzą na Ukrainie trwa wojna. Mogliśmy oczekiwać, że ze swoim głębokim spojrzeniem opowie nam coś więcej niż wszędzie wokół słyszymy w dobie legalnej rusofobii, usankcjonowanej sytuacją międzynarodową.

Czytaj też "Bezdroża stylu"

Pozostało 87% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski